Zabrała mi medal! (aktl.)

Zabrała mi medal! (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Biegaczka, Lidia Chojecka do dziś nie ma brązowego medalu z halowych mistrzostw świata w lekkiej atletyce, które odbyły się 1997 r. w Paryżu. Nie otrzymała też należnych jej 10 tysięcy dolarów.
9 marca 1997 roku, w finałowym biegu na 1500 m w paryskiej hali Bercy, Chojecka zajęła czwarte miejsce z wynikiem 4.06,25. Zwyciężyła Rosjanka Jekaterina Podkopajewa (4.05,19) przed Amerykanką Mary Decker-Slaney (4.05,22) i Francuzką Patricią Djate- Taillard (4.06,16).

W 1999 roku wyszło na jaw, że przeprowadzone u Slaney latem 1996 roku badania antydopingowe wykazały stosowanie przez nią niedozwolonego środka wspomagającego. Już wówczas amerykańska biegaczka powinna zostać zdyskwalifikowana przez macierzystą federację, co wykluczałoby jej start w halowych mistrzostwach świata w 1997 roku.

Tak się jednak nie stało i dopiero po wykryciu sprawy w 1999 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) zweryfikowało wyniki z Paryża. Slaney została zdyskwalifikowana i w tej sytuacji Djate-Taillard przesunęła się na drugie miejsce, a Chojecka na trzecie. IAAF nakazało Amerykance zwrot medalu i nagrody 10 tys. dolarów. Jednak do dziś Slaney nie zrealizowała polecenia IAAF.

"Straciłam już wiarę, że dostanę medal z 1997 roku, a tym bardziej nagrodę - powiedziała Lidia Chojecka. - Francuzka ma przynajmniej brązowy medal, który by mi przekazała, jeśli Amerykanka dałaby jej srebrny. Ale sprawa ciągnie się już tyle lat, że nie wierzę, aby doprowadzona została do szczęśliwego dla mnie końca".

"Nie mam medalu, więc kto mi uwierzy, że jestem medalistką mistrzostw 1997 roku. Pozostało mi chyba okazywanie wydawnictw statystycznych IAAF, w których to jestem ujęta na trzeciej pozycji w biegu na 1500 m" - dodała podwójna brązowa medalistka halowych mistrzostw świata, bowiem dwa lata później, w 1999 roku w  japońskim Maebashi była trzecia za dwoma Rumunkami - Gabrielą Szabo i Violetą Szekely.

Skoro wyegzekwowanie od Slaney zwrotu medalu jest mało realne, czy w takim razie IAAF nie może wykonać repliki trofeum? "Uważam, że powinien" - stwierdza szefa departamentu statystycznego IAAF, Włoch Ottavio Castellini. "Ta sprawa nie jest wprawdzie w mojej gestii, ale poczynię stosowne działania, zarówno odnośnie medalu jak i nagrody. Co do mnie należało, zrobiłem. W wydawnictwach IAAF jest podawana zweryfikowana kolejność, a więc Podkopajewa, Djate-Taillard i Chojecka. Natomiast siłą nie odbierze się medalu Slaney, a dobrze byłoby, aby Francuzka i Polka miały w swych kolekcjach stosownie odpowiednie medale mistrzostw świata 1997 roku".

Sprawą odzyskania medalu obiecała się zająć prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Irena Szewińska. "Przyznam, że nic o tej sprawie nie wiedziałam. Byłam pewna, że  jest załatwiona. Dobrze, że przypomniała o niej Polska Agencja Prasowa. Porozmawiam najpierw z Chojecką, a potem z właściwą osobą w Międzynarodowym Stowarzyszeniu Federacji Lekkoatletycznych (IAAF). Niczego nie mogę obiecywać, ale temat poruszę. Wydaje mi się, ze IAAF może nie tylko wykonać replikę medalu, ale również przyznać należną Lidce nagrodę finansową" - powiedziała.

oj, em, pap