Związki takie, zalegalizowane już w niektórych krajach europejskich, dają parom homoseksualnym w praktyce niemal takie same prawa, jakie mają normalne małżeństwa, np. przywileje podatkowe, prawo dziedziczenia po partnerze itd.
Kompromisowa decyzja parlamentu Massachusetts nie zadowoliła żadnej ze stron w toczącym się w tym stanie - i w całych USA - sporze na temat małżeństw gejów i lesbijek.
Organizacje reprezentujące tych ostatnich uznały ją za porażkę i zapowiedziały dalszą walkę o legalizację małżeństw tej samej płci. Zwalczający je konserwatyści ogłosili, że wniosą projekt poprawki do konstytucji, zabraniający nawet związków partnerskich.
Poprawka do konstytucji, uchwalona w Massachusetts, musi być jeszcze zatwierdzona w czasie następnej sesji legislatury w latach 2005-2006, a następnie poddana pod głosowanie w referendum powszechnym w 2006 r.
Z tego względu nie jest na razie jasne, w jakim stopniu decyzja legislatury wpłynie na legalność małżeństw homoseksualnych, na których zawieranie od 17 maja zgodził się stanowy Sąd Najwyższy.
Po głosowaniu w parlamencie republikański gubernator stanu Mitt Romney ogłosił, że zwróci się do Sądu Najwyższego, by wstrzymał wprowadzenie w życie swej decyzji "dopóki nie zakończy się proces zatwierdzania poprawki konstytucyjnej".
Massachusetts byłby od 17 maja pierwszym stanem w USA, zezwalającym na małżeństwa gejów i lesbijek. W ostatnich tygodniach władze niektórych miast, m.in. San Francisco, rozpoczęły wydawanie licencji małżeńskich parom homoseksualnym, ale decyzje te zostały zakwestionowane w sądach i stanowych władzach ustawodawczych.
Na szczeblu federalnym, w Kongresie USA, toczy się tymczasem batalia o uchwalenie poprawki do konstytucji USA, zakazującej małżeństw osób tej samej płci. Wnieśli ją politycy konserwatywni przy poparciu prezydenta Busha.
Demokraci, z ich kandydatem na prezydenta Johnem Kerrym, są przeciwni tej poprawce, chociaż oświadczają, że "nie popierają" homoseksualnych małżeństw, lecz tylko związki partnerskie.
sg, pap