Jeśli lot będzie sukcesem - tłumaczą Rutan wraz z Paulem Allenem, sponsorem projektu i współtwórcą koncernu Microsoft - zapoczątkuje to erę tanich prywatnych lotów w kosmos. Chodzi tu zwłaszcza o podróże do mogących powstać w przestrzeni laboratoriów i fabryk.
Lot może się również okazać kamieniem milowym dla twórców projektu do zdobycia Ansari X Prize. Nagroda ta, której pula wynosi 10 milionów dolarów, została ufundowana przez grupę przedsiębiorców i wielbicieli kosmosu w 1996 roku. Spowodowało to, że o wystrzelenie pierwszej prywatnej rakiety zaczęło się starać 24 grup zapaleńców z różnych rejonów świata.
By wygrać nagrodę, SpaceShipOne będzie musiał odwiedzić przestrzeń kosmiczną dwukrotnie w ciągu dwóch tygodni, osiągnąć pułap 100 kilometrów, a na jego pokładzie mają się znajdować trzy osoby. Projektant twierdzi, że tego typu loty odbędą się w późniejszym terminie. W ubiegłym miesiącu SpaceShipOne osiągnął pułap ponad 60 kilometrów.
Według Burta Rutana, dzięki projektowi otworzy się nowy rozdział w historii podboju kosmosu. "Zachęcamy ludzi, by przyszli zobaczyć wraz z dziećmi ten lot. Te dzieci będą mogły następnie powiedzieć swoim dzieciom, że były świadkami tego historycznego momentu" - mówi Rutan.
Paul Allen, patron projektu twierdzi, że wydał ponad 20 milionów dolarów, by urzeczywistnić swój sen, podsycany przez literaturę science-fiction i osiągnięcia programu kosmicznego.
"Jako dziecko czytałem wszystko, co było o podróżach kosmicznych" - twierdzi Allen.
Jednocześnie w 1981 roku obserwował on pierwszy lot promu kosmicznego. Była to Columbia, która 16 stycznia 2003 roku, po 12 latach w służbie, eksplodowała krótko po starcie rozpoczynającym jej 28 misję.
Dla Burta Rutana z kolei budowa SpaceShipOne jest okazją do pokazania, że jest on jednym z najbardziej kreatywnych ludzi, zajmujących się inżynierią kosmiczną. Jego najsłynniejszy samolot, Voyager, okrążył w 1986 roku świat bez tankowania.
Lot, do którego ma dojść za tydzień, jest dwuetapowy. Samolot wyniesie SpaceShipOne na wysokość około 15 tysięcy metrów, gdzie pojazd rozpocznie samodzielny lot szybowcowy. Następnie jego pilot odpalić ma silnik rakietowy, który spowoduje, że w ciągu 80 sekund pojazd osiągnie prędkość trzykrotnie przekraczającą szybkość dźwięku.
Następnie pojazd oddali się od Ziemi na tyle, że pilot będzie mógł przez trzy minuty doświadczyć zjawiska nieważkości. Po tym czasie pojazd zacznie opadać i lotem szybowcowym zostanie sprowadzony na Ziemię.
Do komercyjnych lotów kosmicznych może jednak tak szybko nie dojść. Dokument, który pozwoliłby na tworzenie prywatnych kosmodromów ugrzązł bowiem w amerykańskim Kongresie.
"Bez odpowiedniej legislacji lot SpaceShipOne będzie raczej niebezpiecznym wyczynem kaskaderskim, a nie początkiem nowej ery" - uważa niezależny konsultant Charles Lurio.
Uważa się, że loty suborbitalne są zdecydowanie mniej ryzykowne niż te, w których używano promów kosmicznych, lecących z prędkością dwudziestopięciokrotnie przekraczającą dźwięk.
Nie są jednak bezpieczne w 100 procentach, bo w trakcie takiego lotu zawsze może się zdarzyć coś nieoczekiwanego.
ss, bbc