Słoneczne miasta to tylko część tzw. przemysłu siwych (grey people industry). Sun cities, w których mieszka już prawie 3 mln osób, zwróciły uwagę na zjawisko określone w USA jako siła siwych (grey power). Pod tą nazwą kryje się ekonomiczna i polityczna potęga ludzi starych. Siła siwych jest już tak duża, że rządzący w wielu krajach, bojąc się utraty głosów, nawet nie próbują reformować niewydolnych systemów ubezpieczeń społecznych.
Siwe pieniądze
W najbogatszych krajach przejście na emeryturę oznacza często wzrost poziomu życia: osoby w wieku 35-45 lat dysponują sumą ponad 46 tys. dolarów rocznie, 65-75-latkowie mają ponad 60 tys. dolarów rocznie. Emeryci są jedną z najważniejszych grup konsumentów i najważniejszą grupą wyborców - w USA w wyborach bierze udział aż 88 proc. z nich. Jak zauważa prof. Lester Thurow, amerykański ekonomista, autor "Przyszłości kapitalizmu", ludzie starsi będą politycznie nie do powstrzymania, gdyż najmłodsi nie mają prawa wyborczego, a dwudziestolatkowie i trzydziestolatkowie głosują dwa razy rzadziej niż emeryci. W ostatnich dziesięciu latach w USA osoby po 65. roku życia stanowiły 30 proc. konsumentów kosmetyków oraz 30 proc. klientów biur podróży. Już za 10 lat osoby mające 65 lat i więcej będą stanowiły połowę inwestorów giełdowych oraz 65 proc. uczestników funduszy inwestycyjnych. Za 20 lat ponad połowa zatrudnionych w sektorze tzw. usług społecznych (opiekunowie, terapeuci, psychologowie itp.) będzie pracowała na potrzeby emerytów.
"W 2030 r. w Europie Zachodniej programy emerytalne - jeśli przetrwają w obecnym kształcie - będą pochłaniały 50 proc. PKB" - ostrzega prof. Lester Thurow. Kraje OECD już dziś pięć razy więcej pieniędzy (w przeliczeniu na osobę) wydają na obywateli powyżej 65. roku życia niż na osoby w wieku 15-64 lata. W Stanach Zjednoczonych jeszcze dziesięć lat temu osoby mające więcej niż 65 lat stanowiły zaledwie 4 proc. mieszkańców. Pod koniec lat 90. ich liczba wzrosła prawie czterokrotnie. Lester Thurow uważa, że emeryci już są najbardziej wpływową grupą społeczną.
Do niedawna najwyższy wzrost konsumpcji towarów i usług wiązano z tzw. różowymi pieniędzmi (pink money), czyli wydawanymi przez homoseksualistów. Obecnie ten wzrost wiąże się przede wszystkim z "siwymi pieniędzmi". W USA tylko na opiekę medyczną ludzie starzy wydają 525 mld dolarów rocznie. Ich potencjał na świecie ocenia się na 20 bilionów dolarów.
Przemysł ludzi starych Krzysztof Pawłowski, rektor nowosądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu, twierdzi, że przemysł ludzi starych będzie przynosił wyższe dochody niż nowe technologie. Tę opinię potwierdza raport "Ageing" autorstwa Heidi Siekkinen prognozujący przemiany demograficzne i ekonomiczne w krajach Unii Europejskiej. Podobne wnioski wyciągają autorzy opracowania amerykańskiej agencji AC Nielsen's Homescan Consumer Facts. Z prognoz dla rynku pracy wynika, że najszybciej będzie się rozwijał rynek pracy nastawiony na obsługę ludzi starych (medycyna, farmacja, chirurgia plastyczna, rehabilitacja, fizjoterapia, kosmetyka czy dietetyka).
Wielu producentów uznało emerytów za najważniejszych klientów. W Niemczech powstała sieć supermarketów Senio - z produktami dla seniorów (obecnie 37 sklepów). Ten pomysł podchwycili Portugalczycy, Austriacy, Holendrzy i Francuzi. Są tam sprzedawane towary wybrane pod kątem przydatności dla osób starszych. Najlepiej sprzedają się artykuły optyczne, takie jak specjalne okulary do oglądania telewizji, przedmioty przydatne do bezpiecznej kąpieli, na przykład maty antypoślizgowe, czy telefony z dużymi guzikami. Na emerytów nastawionych jest wiele biur podróży. W USA, Kanadzie, Niemczech, Japonii, czy we Francji są oni największą grupą klientów. Z tej grupy rekrutuje się najwięcej osób decydujących się na drogie podróże, których koszt sięga nawet 70 tys. dolarów. W najbliższych latach siwe pieniądze będą trafiać przede wszystkim na rynek nieruchomości. Już obecnie ludzie starzy są najważniejszą grupą klientów na tym rynku we Włoszech i Francji. Dużym zainteresowaniem osób starszych cieszą się mieszkania i domy w niewielkich osiedlach (300--500 budynków). Ich mieszkańcom zależy na tym, by znać wszystkich sąsiadów, spotykać się towarzysko. Takie społeczności często dobierają się pod względem zainteresowań czy pochodzenia (Chińczycy, mieszkańcy Kalifornii, artyści z Manhattanu), zawodu (byli wojskowi) albo preferencji seksualnych (geje i lesbijki - jak w Care-free Cove w Południowej Karolinie).
Eksperci rynku nieruchomości przewidują, że w najbliższych dekadach będą powstawać kolejne sun cities. Najwięcej powstało ich w słonecznych stanach USA - w Kalifornii (198) i na Florydzie (101). W największych z nich, na przykład w istniejącym od niemal półwiecza arizońskim sun city koło Phoenix, mieszka prawie 50 tys. osób (dolną granicą wieku jest 55 lat). Jego rezydenci wydają rocznie 300 mln dolarów: najwięcej na opiekę medyczną i zabiegi upiększające (w tym na chirurgię plastyczną).
Mariusz Cieślik
Anna Bogusz Nowy Jork
Pełny tekst ukaże się w najnowszym numerze tygodnika "Wprost". W sprzedaży od poniedziałku, 13 września.