Walkę z Ahonenem próbowali nawiązać Austriak Thomas Morgenstern i Czech Jakub Janda. Obaj zaprezentowali się bardzo dobrze, jednak nie potrafili nawet zbliżyć się do znakomicie dysponowanego Fina.
Morgenstern skoczył 135,5 i 133,5 m, kończąc zawody z notą o 20,1 pkt gorszą od zwycięzcy. Janda uzyskał 129 i 137,5 m. Strata Czecha do Ahonena wyniosła 26,1 pkt.
Ponownie zawiódł Adam Małysz, który, podobnie jak w sobotę, skakał dobrze technicznie, ale lądował blisko. Trzykrotny zdobywca Pucharu Świata, tak samo jak w inauguracyjnym konkursie sezonu, zajął 19. miejsce, choć po pierwszej serii był dopiero 24. Polak skoczył 114 i 119,5 m, kończąc rywalizację z notą 216,3 pkt.
Na 49. miejscu uplasował się w niedzielę Mateusz Rutkowski. Do konkursu nie zakwalifikowali się Wojciech Skupień i Tomasz Pochwała. Komentatorzy podkreślają, że polskim skoczkom brakuje treningu na dużej skoczni, o punkcie konstrukcyjnym K-120. Dlatego do środy podopieczni trenera Heinza Kuttina pozostają w Kuusamo, gdzie mają zaplanowane treningi.
Niedzielny konkurs przebiegał w zmiennych warunkach atmosferycznych. W pierwszej serii było praktycznie bezwietrznie, w drugiej pojawił się boczny wiatr dochodzący do ponad 3 m/s. Z tego powodu sędziowie kilkakrotnie przerywali zawody. Temperatura powietrza wynosiła około 12 stopni Celsjusza poniżej zera.
Na razie w tle rywalizacji pozostają reprezentanci Norwegii, najlepszej drużyny ubiegłego sezonu. W Kuusamo najwyżej uplasował się Roar Ljoekelsoey, który zajął siódme i ósme miejsce. Być może skoczkowie prowadzeni przez trenera Mikę Kojonkoskiego lepiej zaprezentują się za tydzień, na własnym terenie - w sobotę i niedzielę kolejne konkursy PŚ odbędą się w Trondheim.
em, pap