Dotąd na realizację projektu RobIn Heart wydano około 1,5 mln zł (tyle kosztowało m.in. wykonanie prototypów i badania). "Nasze koszty są stosunkowo małe. Aby robot był w pełni gotowy do pracy, potrzeba jednak jeszcze około 2 mln zł" - powiedział prof. Podsędkowski z Instytutu Obrabiarek i Technologii Budowy Maszyn na PŁ. "Dzięki tej kwocie można będzie na przykład wystartować z wdrożeniem produkcji kamery endowizyjnej sterowanej głosem" - wyjaśnił pracujący przy konstrukcji robota inżynier. Koszt opracowania RobIna jest sporo mniejszy niż wynosi cena podobnych, dostępnych obecnie robotów. Zachodni odpowiednik RobIna kosztuje 1,2 mln dolarów - dodaje profesor.
Jak twierdzi prof. Podsędkowski, mimo niższej ceny, niektóre z rozwiązań wykorzystanych w polskiej konstrukcji są ciekawsze niż te w da Vinci i w Zeusie, "choć niewykluczone, że z czasem pojawią się one także tam"
Jednym z tych rozwiązań jest podwójne narzędzie chirurgiczne. W czasie operacji na sercu chirurg używa wielu różnych narzędzi (np. skalpela, pęsety, nożyczek), które zmienia w trakcie zabiegu. "Obecnie, gdy prowadzi się operację z wykorzystaniem robota da Vinci, asystent musi te narzędzia wyjąć z ciała pacjenta, po czym w ich miejsce wstawić nowe. Każdorazowo traci na to około minuty. Nasze podwójne narzędzie chirurgiczne zawiera w sobie pęsetę i nożyczki. Jednym tylko poleceniem - wydanym głosem lub za pośrednictwem konsoli, chirurg zamienia je wewnątrz ciała pacjenta, nie tracąc czasu. A w czasie operacji liczy się każda minuta" - podkreślił prof. Podsędkowski. Nie wyklucza, że polskiego robota od zachodnich będą różnić także rozwiązania techniczne, zwiększające jego trwałość.
"Chcemy, żeby nasz robot miał możliwość pracy ze śledzeniem ruchu serca. Pracujące serce nie będzie w żaden sposób przetrzymywane, a robot będzie je zszywał w takt jego ruchu. RobIn jeszcze tego nie umie, ale pracujemy nad tym" - oznajmił specjalista.
em, pap
Czytaj też: Pożegnanie ze skalpelem ; Miażdżenie miażdżycy ; Zeus ex machina