Nowa Miss World mieszka w Trujillo na północnym wybrzeżu Peru. Zamierza zostać nauczycielką, ale nie wyklucza także kariery w przemyśle turystycznym. W wolnym czasie ogląda filmy, uprawia sport i tańczy. Poza koroną najpiękniejszej mieszkanki globu, Mantilla Garcia otrzymała premię pieniężną w wysokości 100 tysięcy dolarów.
W gronie pięciu uczestniczek ścisłego finału znalazły się także Filipinka oraz tegoroczna Miss Polonia, 19-letnia Katarzyna Borowicz z Ostrowa Wielkopolskiego.
"Córka przysłała mi SMS-a. Jestem cudownie zaskoczona i bardzo szczęśliwa, bo jako jedyna Europejka, Kasia zaszła tak daleko w konkursie" - powiedziała pani Ewa Borowicz.
W tegorocznej, 54. już edycji konkursu Miss World startowały przedstawicielki 107 państw. Jak podali organizatorzy, tym razem po raz pierwszy zwycięzczynię wyłoniła szeroka publiczność, która mogła głosować za pośrednictwem internetu, telefonu i SMS-ów. By werdykt był w miarę obiektywny, głosy z państw o większym zaludnieniu miały mniejszą wagę, ale organizatorzy nie opublikowali dokładnej formuły ich liczenia.
Zorganizowanie przed dwoma laty konkursu Miss World w Nigerii wywołało oburzenie tamtejszych fundamentalistów muzułmańskich i w efekcie krwawe rozruchy. By je uśmierzyć, finał przeniesiono pospiesznie do Londynu. W ubiegłym roku władze kurortu chińskiego Sanya musiały zapłacić 4,8 mln dolarów za prawo goszczenia konkursu, w tym roku już ani grosza.
Jak oświadczyła w sobotę prezes organizacji Miss World Julia Morley, również w 2005 roku impreza odbędzie się w tym samym miejscu.
Z sukcesu Kasi Borowicz cieszy się nie tylko jej mama. "Jestem z Kalisza, ale sukces tej dziewczyny bardzo mnie ucieszył" - powiedział dziennikarzowi PAP spotkany na kaliskiej ulicy starszy mężczyzna. W komentarzach internautów do wiadomości o sukcesie Polki nie brakuje zachwytu i gratulacji dla powszechnie lubianej w regionie Katarzyny - najpierw Miss Południowej Wielkopolski, a później Miss Polonia.
Polka wyjechała do Chin na początku listopada. Zabrała z sobą dziesięć sukni i kilka garsonek. Według Ewy Borowicz, jej córka wystąpiła w Sanya w sukni o kolorze łososiowym. Przed wyjazdem do Chin, Kasia musiała nauczyć się obowiązującego tam savoir vivre, a nawet jeść pałeczkami.
Kasia mieszka z mamą i bratem. Przeżyła bardzo śmierć ojca, który kilka tygodni temu zmarł nagle podczas meczu żużlowego. "Nawet nie chciałam, żeby moja córka zdobyła najcenniejszą koronę, bo to wiąże się z licznymi wyjazdami, a ja po tych przeżyciach bardzo boję się o nią" - powiedziała PAP Ewa Borowicz.
Po ogłoszeniu wyników, Kasia napisała do mamy, że jest zmęczona, ale też szczęśliwa, bo może już wracać do hotelu.
ss, pap