Na razie Kamiński i Mela są na Antarktydzie w bazie w Patriot Hills.
Wieje tam wiatr o prędkości 120 km/h. Warunki te uniemożliwiają bezpieczny start samolotu, który ma przetransportować polarników z Patriot Hills w miejsce, skąd rozpoczną właściwy marsz.
"Prawdopodobnie wyruszą w środę, ale to jeszcze nic pewnego" - powiedziała we wtorek PAP Justyna Śliwicka z Fundacji Marka Kamińskiego.
W niedzielę silny wiatr, wiejący z prędkością 100 km/h, połamał płozy od sanek, którymi podczas marszu polarnicy będą transportowali swoje rzeczy. Sanki zostały już naprawione.
"Baliśmy się, że nam namioty uszkodzi, ale na szczęście nic się nie stało" - napisał Kamiński w raporcie z wyprawy, opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej Fundacji.
Biegun Południowy polarnicy chcą zdobyć w okolicach Sylwestra. Do przejścia będą mieli ponad 200 km.
ss, pap