Ambasador powiedział, że lekarze oceniają stan dziewczynek jako stabilny i podkreślają, że dalsza operacja na dwóch oddzielnych stołach przebiega zgodnie z planem.
Dr Abdullah al-Rabeeah, który kierował większą częścią operacji, powiedział Reuterowi, że "nie było żadnych komplikacji". "Oczekujemy - dodał - że będą się czuły dobrze, ale czeka nas jeszcze wiele dni, które będą krytyczne".
Doc. Adam Bysiek z Kliniki Chirurgii Dzieci Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, który nadzorował badania bliźniaczek w Polsce, powiedział PAP, że "największym zagrożeniem jest w tej chwili groźba zakażenia centralnego układu nerwowego, co może doprowadzić do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i w konsekwencji nawet do śmierci".
"Lekarze muszą zabezpieczyć ranę na plecach w taki sposób, aby świeżo rozdzielony kręgosłup nie miał kontaktu ze światem zewnętrznym" - dodał.
Zabieg rozdzielenia polskich bliźniaczek syjamskich rozpoczął się o godzinie piątej rano czasu polskiego w poniedziałek. Dziewczynki złączone były pośladkami i dolną częścią pleców. Operację prowadził 50-osobowy zespół medyczny, w tym 25 lekarzy różnych specjalności.
Operację zaplanowano na 10 etapów. Najwięcej czasu zajęło rozdzielanie rdzenia kręgowego. Ta faza operacji zaczęła się tuż po godz. 14. i trwała niemal do godz. 20. czasu polskiego.
Ostatnią fazą jest zszycie ran pooperacyjnych, która właśnie trwa.
ss, pap
Przebieg operacji możesz zobaczyć tutaj: