Jak powiedział Alphonso Diaz z NASA, tego typu dane są wyzwaniem dla naszych wyobrażeń o obcych planetach jako statycznych rejonach. Okazuje się, że są to dynamiczne i złożone miejsca.
Huygens opadał na powierzchnię Tytana przez 2,5 godziny, nieprzerwanie wysyłając dane do swojej sondy Cassini, a ta na Ziemię. Ich emisja trwała także już po wylądowaniu na księżycu Saturna. Z faktu, że po spodziewanym czasie osiągnięcia powierzchni Tytana próbnik wciąż przekazywał dane, dyrektor naukowy ESA, David Southwood, wnioskuje, że jego lądowanie było miękkie,
Piątkowe osiągnięcie powierzchni planety to finalny etap trzytygodniowej podróży Huygensa na Tytana, która rozpoczęła się odłączeniem w grudniu ub. r. od sondy Cassini. Manewr lądowania był bardzo ryzykowny, gdyż odbywał się w gęstej atmosferze odległego o 1,5 mld km od Ziemi ciała niebieskiego, w praktycznie nieznanych warunkach.
Misja Cassini-Huygens, wspólny projekt amerykańskiej agencji NASA i europejskiej ESA oraz Włoskiej Agencji Kosmicznej, pochłonęła 3 mld dolarów. Start nastąpił w 1997 r. z przylądka Canaveral.
Polska ma również swój wkład w misję sondy. Na pokładzie próbnika znajduje się czujnik do pomiaru temperatury, skonstruowany w Centrum Badań Kosmicznych (CBK) PAN. Do danych przesyłanych przez sondę będą mieli dostęp także polscy naukowcy.
Spodziewam się, że przez 90 minut swojej pracy próbnik wykonał bardzo dużo zdjęć i że będziemy, choć nie od razu, zaskakiwani kolejnymi wynikami - tak prof. Andrzej Kus, dyrektor Centrum Astronomicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, skomentował lądowanie na Tytanie.
Jedno jest pewne - jeśliby się okazało, że warunki na Tytanie są bardzo odmienne od tych, o jakich wiedzieliśmy - na pewno od razu by nas o tym poinformowano - uważa profesor. Dotychczas naukowcy wiedzieli, że powierzchnia Tytana jest zimna i być może częściowo pokryta oceanami płynnego metanu i etanu.
Pierwsze, udostępnione z Tytana informacje są - w opinii prof. Kusa - bardzo interesujące, choć na ich podstawie możliwa jest jedynie powierzchowna ocena faktów.
"Zaskoczeniem było pierwsze zdjęcie, wykonane z wysokości kilkunastu kilometrów, pokazujące kaniony i góry pokryte jakąś jaśniejszą materią, być może śniegiem metanu. Wyglądało to niemalże jak ziemskie góry, doliny, przełęcze i rzeki. Dokładniejsze zdjęcia powinny pokazać te same obszary z mniejszej odległości, ale za to - z większą ilością szczegółów" - mówił.
"To, co dziś obserwujemy, jest zapisem historii Tytana. Oglądana przez nas rzeźba terenu mogła się ukształtować setki milionów lat temu. Niewykluczone, że obrazy przesłane przez próbnik są tylko śladami po niegdyś płynących rzekach i oceanach zimnej materii" - opowiadał prof. Kus.
Zdaniem eksperta trudno jest dyskutować, że to, co zobaczyliśmy na Tytanie, przypomina Ziemię sprzed milionów lat. Przede wszystkim w przeszłości na Ziemi temperatura była dużo wyższa niż na księżycu Saturna - zauważył.
W piątkowej operacji prof. Kusa zaskoczył długi czas pracy Huygensa. "Przy projektowaniu takich urządzeń zakłada się, co prawda, że będą funkcjonować jak najdłużej, jednak w naturze pojawiają się różne ograniczenia, np. energetyczne i związane z łącznością próbnika z macierzystą sondą" - wyjaśnił.
"Badania kosmiczne pozwalające na eksplorację odległych zakątków Układu Słonecznego są możliwe nie tylko dzięki pracy astronomów, ale i fizyków" - podkreślił prof. Kus. Dodał, że rok 2005 ogłoszono właśnie rokiem fizyki.
em, pap