Obecnie około 90 proc. papieru w firmie Gair wytwarza się z bawełny, uzyskanej m.in. ze starych jeansów, skrawków materiałów i bawełnianej nici, oraz z włókien roślinnych.
Do tej pory powstały już dwie wersje papieru z nawozu. Jedna jest wersją czystą, papier jest ciemny i faktycznie wygląda nieco jak jego surowiec - opowiada Gair. Zastrzegła jednak, że papier nie śmierdzi, a jego wygląd zależy od menu kangura.
"Jeśli dodamy odrobinę bawełny, papier można rozjaśnić" - wyjaśniła. - "Sama taki wolę, ponieważ można przez niego dostrzec kawałeczki pojedynczych włókien traw i liści".
Technologia produkcji zaczyna się od suszenia zebranego nawozu. Później się go płucze (aby wyizolować włókna), gotuje przez pięć godzin i mieli. "W pewnym sensie kangur pomaga nam w tym procesie, ponieważ większość włókien częściowo trawi".
Ponieważ firma Joanny Gair miała problemy z uzyskaniem wystarczającej ilości kangurzego nawozu, zapotrzebowanie na niego ogłosiła w lokalnej prasie. "Nie spodziewałam się, że znajdzie się to na stronie tytułowej" - przyznała. Dzięki temu z przedstawicielką firmy kontaktowali się ludzie z całego świata z prośbami o wywiady, wskazówki i możliwość odwiedzin jej firmy.
Produkcji papieru Gair uczyła się w Szkocji, gdzie produkuje się go z ostów i mchów, a nawet kociej sierści i niedopałków papierosów.
ss, pap