We wznowionym 2 lipca 2001 r. śledztwie IPN przeprowadzono analizy 29 tomów akt (około 6000 kart), zawierających protokoły przesłuchań ponad 170 świadków, dokumenty uzyskane z kilkunastu archiwów polskich oraz USA, Izraela i Rosji oraz liczne publikacje i opracowania historyczne. Do materiału dowodowego włączono całość dokumentacji z procesów karnych i postępowań, które odbyły się bezpośrednio po wydarzeniach.
Jak powiedział prokurator Krzysztof Falkiewicz z IPN w Kielcach, materiał dowodowy oceniano na trzech płaszczyznach, które określały podstawowe kierunki śledztwa.
Pierwszy zmierzał do określenia, czy możliwe jest ustalenie osób spośród uczestników zajść, które brały czynny udział w dokonywaniu przestępstw na szkodę obywateli narodowości żydowskiej - a co do których nie prowadzono postępowań karnych bezpośrednio po wydarzeniach - i czy istnieją dowody wskazujące na odpowiedzialność poszczególnych osób za popełnione zabójstwa. "W tym zakresie śledztwo zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców" - wyjaśnił prokurator.
Drugim kierunkiem postępowania było badanie, czy istnieją dowody wskazujące na sprowokowanie wydarzeń z 4 lipca 1946 r. - co wskazywałoby na zaistnienie przestępstwa w formie sprawstwa kierowniczego lub podżegania do zbrodni zabójstwa - w celu wyniszczenia grupy narodowej, a w przypadku potwierdzenia tej wersji, ustalenia osób odpowiedzialnych za taką prowokację. W związku z tym, poddano analizie siedem hipotez śledczych dotyczących grup ewentualnych prowokatorów i celów, jakimi mieliby się kierować, wywołując pogrom ludności żydowskiej w Kielcach. "Nie znaleziono dowodów, które by potwierdzały którąkolwiek z hipotez" - oświadczył Falkiewicz.
Trzecim kierunkiem śledztwa było prawne odniesienie się do okoliczności zabójstw podczas wydarzeń kieleckich trzech osób narodowości polskiej, które to czyny należało interpretować jako popełnione z innych motywów aniżeli wyniszczenie grupy narodowej. "Ustalono, że były to zabójstwa pospolite, za które odpowiedzialność się przedawniła" - oznajmił prokurator.
Decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie kieleckiego pogromu uprawomocni się, gdy kilka mieszkających w Izraelu osób pokrzywdzonych wskutek zajść z 1946 r. potwierdzi, że zapoznały się z przedstawioną im na piśmie decyzją prokuratury i nie odwoła się od jej rozstrzygnięcia.
Prok. Falkiewicz dodał, że w ostatnim etapie gromadzenia materiału dowodowego zapoznano się z 11 teczkami akt archiwalnych, zawierającymi materiały dotyczące działalności jednostek Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego na terenie Kielecczyzny w okresie wydarzeń z 4 lipca 1946 r.
Zgodnie z ustaleniami śledztwa przeprowadzonego przez byłą Główną Komisję Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, antysemickiej agresji kieleckiego tłumu biernie przyglądali się milicjanci i żołnierze. Komunistyczne władze podczas pogromu nie reagowały; do Kielc przylecieli specjalnym samolotem przedstawiciele Komitetu Centralnego PPR, którzy jedynie obserwowali zajścia.
Znajdująca się w aktach IPN relacja byłego kierowcy Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kielcach sugeruje, że "zdarzenia przy ul. Planty 7 (centrum antyżydowskich rozruchów - PAP) miały zostać zaplanowane i wywołane przez funkcjonariuszy UB w Kielcach, a następnie wymknęły się spod ich kontroli".
ss, pap