Zdaniem prokuratury, straty PZN z braku renegocjacji umów zawartych przed 2001 rokiem, można obecnie określić na kwotę ok. 4 mln zł. "Kwota ta z pewnością ulegnie zmianie po szczegółowych wyliczeniach przez biegłego, który zostanie powołany w prowadzonym postępowaniu" - przewiduje Marcinkowska.
W śledztwie przesłuchano do tej pory wielu świadków. Byli to głównie członkowie zarządu PZN i komisji rewizyjnej związku, specjalista do spraw marketingu oraz dyrektor do spraw komunikacji i marketingu jednej z firm pośredniczących w zawieraniu umów.
Zabezpieczono również ważną dokumentację, w tym umowy będące przedmiotem postępowania. W prowadzonym śledztwie badane są umowy podpisane w sierpniu 2001 roku, albowiem zawarto je na kolejne trzy sezony bez renegocjacji. Ponadto, przy zawieraniu umów występowały firmy pośredniczące, co również było niekorzystne dla PZN.
Prowadzący postępowanie chcą też przesłuchać osoby reprezentujące firmy reklamowe, zainteresowane reklamą na ubiorach naszych skoczków w okresie od 2001 do 2005 roku, co pozwoli określić wysokość szkody poniesionej przez PZN.
Tymczasem telewizja TVN24 podała, że dziennikarze "Przeglądu Sportowego" i programu TVN "Superwizjer" zdobyli nagranie, w którym pośrednik handlowy związku przyznaje się do wręczenia łapówki prezesowi PZN Pawłowi Włodarczykowi.
W marcu b.r. głośny był konflikt między zarządem PZN a Edim Federerem. PZN nie chciał przedłużyć z nim kontraktu dotyczącego praw do powierzchni reklamowej na kombinezonach skoczków. W sprawę został wmieszany nawet Adam Małysz, który zagroził, że się wycofa, jeśli związek nie dojdzie do porozumienia z Federerem, prywatnym menedżerem naszego skoczka. Ostatecznie sprawę załagodzono.
em, pap