Ważąca prawie 2 tony sonda MRO jest najnowocześniejszym pojazdem kosmicznym, jaki kiedykolwiek został wysłany z Ziemi do rejonu Czerwonej Planety. Naukowcy oczekują, że sonda zbierze więcej informacji niż wszystkie poprzednie misje marsjańskie razem wzięte.
Sonda MRO ma w ciągu 4 lat z niskiej orbity badać planetę, jej atmosferę, klimat i rzeźbę terenu. Jednak na tę orbitę sonda wejdzie dopiero w październiku br. po trwających wiele miesięcy drobnych korektach jej lotu.
Zdaniem sekretarza naukowego Centrum Badań Kosmicznych PAN dr. Krzysztofa Ziołkowskiego, jednym z najważniejszych zadań będzie poszukiwanie śladów wody w stanie płynnym oraz miejsc nadających się na lądowiska dla przyszłych misji załogowych. W tym celu zbada ona szczegółowo wybrane wcześniej na podstawie badań miejsca na powierzchni Marsa. Dysponujący precyzyjnymi urządzeniami orbiter będzie mógł przyjrzeć się tym obszarom dokładniej, niż to zostało zrobione dotychczas.
"To może prowadzić do wytypowania miejsca na ewentualne lądowanie człowieka, do czego się cały czas szykujemy. Ponadto, na szczegółowo zbadane miejsca będzie można wysłać sondy operujące na powierzchni Marsa, które będą nadal poszukiwały życia" - dodał.
Jak podkreślił Ziołkowski, sonda nie rozpocznie swojej misji od razu. Wcześniej musi okrążyć Marsa ok. 500 razy, aby zmienić kształt swojej orbity z wydłużonej elipsy na niemal kołowy. NASA szacuje, że planowaną kołową orbitę sonda osiągnie w październiku br.
Wraz z przybyciem sondy MRO, liczba krążących wokół Marsa satelitów badawczych wzrosła do czterech - trzech amerykańskich (Mars Reconnaisance Orbiter, Mars Global Surveyor i Mars Odyssey) i jednego europejskiego (Mars Express).
Powierzchnię Czerwonej Planety wciąż badają dwa amerykańskie roboty - Spirit i Opportunity, które wylądowały po przeciwnych stronach Marsa ponad 2 lata temu.
Oba roboty wykonały niezliczoną ilość zdjęć oraz analiz gruntu i skał. Wciąż są sprawne, mimo, że dawno upłynął zaplanowany okres ich działalności.
pap, em