Na obiekcie w stolicy Norwegii Małysz wygrywał aż czterokrotnie. Nigdzie indziej nie zwyciężał tyle razy. Trzykrotnie stanął na podium konkursów PŚ w Zakopanem, Sapporo i Harrachovie.
Dobra passa Polaka zaczęła się w końcówce sezonu. Forma miała przyjść na igrzyska olimpijskie dzięki programowi fizjologa Jerzego Żołądzia, tymczasem występy w Pragelato okazało się dla polskiego skoczka całkowicie nieudane. Najwyższą dyspozycję w sezonie Małysz - jak się okazało - osiągnął na Turniej Skandynawski. W Lahti był szósty, a w Kuopio zajął trzecie miejsce. W Lillehammer uplasował się co prawda dopiero na 11. pozycji, ale jego skokom nie można było nic zarzucić. Gdyby nie fatalne lądowanie w pierwszej próbie otarłby się o strefę medalową.
Po pierwszej serii w Oslo i skoku na odległość 130,5 metra Polak był drugi. Wyprzedzał go Austriak Martin Koch, który wykorzystując bardzo dobre warunki uzyskał 133,5 metra. Żaden inny zawodnik nie przekroczył w konkursie odległości 130 metrów. Trzeci z wynikiem 129 metrów był mistrz olimpijski z dużej skoczni Austriak Thomas Morgenstern. Do drugiej serii nie zakwalifikował się Kamil Stoch, któremu odległość 109,5 metra dała 44. rezultat.
Przed drugą serią zmieniły się warunki atmosferyczne. Ze względu na dość silny, zmienny wiatr sędziowie obniżyli belkę startową. W konsekwencji większość zawodników lądowała bliżej.
Przed skokami trzech najlepszych na półmetku zawodników prowadził wicemistrz świata z Pragelato Andreas Kofler. Austriak po pierwszej serii był ósmy z wynikiem 126 metrów. W drugiej poprawił się o pół metra.
Morgenstern skoczył 124 metry, ale dzięki zapasowi z pierwszej serii wyprzedził kolegę z zespołu o 1,4 punktu. Małysz był o pół metra lepszy od znakomitego Austriaka i pokonał go o 2,1 punktu. Koch zupełnie zepsuł skok i ostatecznie spadł na szóstą pozycję.
Była szansa, aby już w niedzielę rozstrzygnął się wyścig o końcowe zwycięstwo w klasyfikacji generalnej PŚ w sezonie 2005/06. Po pierwszej serii konkursu lider Czech Jakub Janda był piąty, a zajmujący pozycję wicelidera Fin Janne Ahonen dopiero 22. Przed zawodami dzieliło ich 152 punkty, a w kończących sezon konkursach w Planicy można wywalczyć maksymalnie 200 punktów.
W drugiej serii Janda co prawda zachował piątą pozycję, ale Ahonen awansował na 12. miejsce. Po 20 konkursach PŚ Czech ma 175 punktów przewagi nad rywalem. To oznacza, że Janda praktycznie zapewnił sobie Kryształową Kulę. Zawody w Słowenii będą tylko formalnością.
Dzięki niedzielnemu zwycięstwu Małysz awansował na dziewiąte miejsce w klasyfikacji łącznej. Konkursy w Planicy zostaną rozegrane 18 i 19 marca.
pap, em