Żółte kartki: Wojciech Kowalewski (Polska), Simao Sabrosa, Ricardo Rocha (obaj Portugalia).
Składy
Polska: Wojciech Kowalewski - Paweł Golański, Jacek Bąk, Arkadiusz Radomski, Grzegorz Bronowicki - Jakub Błaszczykowski (65-Jacek Krzynówek), Mariusz Lewandowski, Radosław Sobolewski, Euzebiusz Smolarek - Maciej Żurawski, Grzegorz Rasiak (74-Radosław Matusiak).
Portugalia: Ricardo - Miguel, Ricardo Carvalho, Ricardo Rocha - Nuno Valente - Petit (68-Nani), Costinha (46-Tiago) - Simao Sabrosa, Deco (83-Maniche), Cristiano Ronaldo - Nuno Gomes.
Sędzia: Wolfgang Stark (Niemcy).
Widzów: 40 000.
Jubileuszowy - pięćdziesiąty - mecz polskiej reprezentacji na Stadionie Śląskim w Chorzowie zgromadził komplet publiczności. Główna zasługa w tym renomowanego rywala "biało-czerwonych". Portugalia to czwarta drużyna ostatniego mundialu i wicemistrz Europy z 2004 roku.
Kibice ciepło przywitali Leo Beenhakkera, który po raz pierwszy gościł z drużyną narodową na Śląsku. Nie zapomnieli natomiast niektórym piłkarzom słów krytyki za zachowanie podczas spotkania towarzyskiego z Kolumbią przed MŚ i wyczytywaniu przez spikera nazwisk Jacka Bąka i Artura Boruca towarzyszyły gwizdy. Braw nie doczekał się także Grzegorz Rasiak, który wciąż nie może przekonać do siebie sporej części fanów.
Trener polskiej reprezentacji Leo Beenhakker postawił na tych samych zawodników, którzy grali w sobotnim meczu z Kazachstanem.
Mimo głośnego dopingu 40 tysięcy kibiców Polacy rozpoczęli bardzo spokojnie i cofnęli się do defensywy, jakby chcąc uśpić rywala. Jeśli takie były założenia, to wypełnili je w stu procentach, bo już pierwszy atak skończył się golem.
W dziewiątej minucie po akcji prawą stroną boiska Jakuba Błaszczykowskiego z Maciejem Żurawskim sprzed pola karnego mocno uderzył Mariusz Lewandowski; do odbitej przez Ricardo piłki doskoczył Euzebiusz Smolarek i uderzeniem nad portugalskim bramkarzem dał "biało-czerwonym" prowadzenie. Co ciekawe, ostatnim polskim piłkarzem, który strzelił gola Portugalczykom był także Smolarek, Włodzimierz, ojciec "Ebiego", a działo się to podczas mistrzostw świata w Meksyku w 1986 roku.
Po zdobyciu gola "biało-czerwoni" ponownie cofnęli się, oddali inicjatywę gościom i czekali na odpowiedni moment do wyprowadzenia kolejnego groźnego ataku. Okazja nadarzyła się po kolejnych dziewięciu minutach. Po zagraniu Grzegorza Rasiaka niezdecydowanie portugalskich obrońców po raz drugi wykorzystał Euzebiusz Smolarek; po mocnym uderzeniu pod poprzeczkę Ricardo po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki.
Takiego obrotu sprawy chyba nikt się nie spodziewał. Oszołomieni byli portugalscy piłkarze, którzy wyglądali na bezradnych i nie potrafili przeprowadzić żadnej składnej akcji, choć długo utrzymywali się przy piłce. Pod polską bramką gorąco zrobiło się dopiero w 36. minucie, jednak po rzucie rożnym Petit minimalnie chybił.
Oczy ze zdumienia przecierali polscy kibice, którzy dawno nie widzieli tak rozsądnie grających i twardo walczących swoich ulubieńców. Boczni obrońcy - Paweł Golański i Grzegorz Bronowicki - byli nie do przejścia dla przeciwników, w środku pola królowali Mariusz Lewandowski oraz Radosław Sobolewski, na skrzydłach "harcowali" Smolarek i Jakub Błaszczykowski, Maciej Żurawski sprawdzał się jako reżyser gry, a Grzegorz Rasiak cały czas uprzykrzał życie portugalskim obrońcom.
Polacy próbowali grać krótkimi podaniami, a po kilku udanych takich zagraniach publiczność skandowała gromkie "ole, ole". Gdy piłkarze Luiza Felipe Scolariego zbliżali się do pola karnego "biało-czerwonych" wspierało chóralne "Jesteśmy z wami, Polacy jesteśmy z wami".
Szczęśliwi z dwubramkowego prowadzenia kibice jeszcze przed przerwą po raz drugi zaintonowali Mazurka Dąbrowskiego, a niewiele brakowało, by na przerwę Polacy schodzili prowadząc jeszcze wyżej, bowiem w 34. minucie piłka po potężnym strzale Macieja Żurawskiego trafiła w słupek portugalskiej bramki.
Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Do ataku ruszyli goście, ale skończyło się na rzucie rożnym. Polacy błyskawicznie odpowiedzieli niecelnym strzałem Błaszczykowskiego i uderzeniem Smolarka, które obronił Ricardo.
W 61. minucie Grzegorz Rasiak miał doskonałą okazję, by poprawić swoje notowania u polskich kibiców. Niemal od połowy boiska pędził sam w kierunku portugalskiej bramki, ale nie mógł się zdecydować czy samemu wykończyć akcję, czy podawać do nadbiegających Smolarka bądź Lewandowskiego. W końcu wybrał -zagrał między dwóch kolegów i wymarzona sytuacja do podwyższenia została zmarnowana. Jednak gdy napastnik FC Southampton opuszczał boisko w 74. minucie, usłyszał gromkie brawa.
Mimo wysiłków Portugalczyków obraz gry nie ulegał zmianie. Ich nieporadne ataki bez większych problemów rozbijała polska obrona, która na wysokości zadania nie stanęła tylko w drugiej minucie doliczonego przez sędziego czasu gry, kiedy Nuno Gomes z bliska pokonał Wojciecha Kowalewskiego. Pięć minut wcześniej okazję miał Cristiano Ronaldo, ale spudłował będąc sam przed polskim bramkarzem.
Gwiazdy Barcelony, Manchesteru United czy Atletico Madryt w Chorzowie rozczarowały, nie prezentując nic z tego, do czego przyzwyczaiły sympatyków futbolu choćby podczas MŚ w Niemczech. W niczym nie umniejsza to jednak sukcesu Polaków, którzy solidnie zapracowali na niego przez całe 90 minut.
Zwycięstwo Polaków mogło być wyższe, ale próby wprowadzonych po przerwie Radosława Matusiaka i Jacka Krzynówka oraz bezbłędnego i często włączającego się do akcji ofensywnych Grzegorza Bronowickiego były nieskuteczne. O tym jednak nikt nie będzie pamiętał, bo po ostatnim gwizdku niemieckiego arbitra kibice oszaleli z radości i cieszyli się z pierwszej od wielu lat wygranej z rywalem z najwyższej światowej półki.
Wyniki środowych meczów
Polska - Portugalia 2:1 (2:0)
Belgia - Azerbejdżan 3:0 (1:0)
Kazachstan - Finlandia 0:2 (0:1)
Serbia - Armenia 3:0 (0:0)
Następne mecze, 15 listopada
Belgia - Polska
Finlandia - Armenia
Portugalia - Kazachstan