Krzysztof "Diablo" Włodarczyk został mistrzem świata jednej z największych organizacji boksu zawodowego - IBF. W pojedynku o wakujący tytuł w wadze junior ciężkiej pokonał na punkty Amerykanina Steve'a Cunninghama.
Werdykt sędziów nie był jednogłośny. Włodarczyk zwyciężył stosunkiem głosów 2:1 (109:119, 116:112, 115:113).
Włodarczyk odniósł 37. zwycięstwo (dotychczas poniósł jedną porażkę). Cunningham przegrał po raz pierwszy. Wcześniej miał na koncie 19 wygranych.
Zgodnie z przewidywaniami był to najtrudniejszy pojedynek w zawodowej karierze polskiego pięściarza. Wyższy o kilka centymetrów Cunningham (jego atutem był też dłuższy zasięg ramion) sprawił Włodarczykowi wiele problemów, a niemal wszystkie rundy były wyrównane.
W pierwszych starciach Włodarczyk przestrzelił mnóstwo ciosów, brakowało mu wyczucia dystansu. Z pewnością był jednak aktywniejszy, częściej starał się atakować. W ogóle czystych uderzeń z obu stron nie było zbyt dużo, znacznie więcej przepychanek, a nawet ringowych zapasów. Sporo pracy z rozdzielaniem zawodników miał sędzia ringowy Tony Weeks.
Nisko pochylony Włodarczyk starał się bić głównie na korpus. W jego wykonaniu brakowało ciosów prostych na głowę rywala. Podobną taktykę przyjął Cunningham. W nielicznych, aczkolwiek ciekawych wymianach trudno było wskazać jednoznacznie na przewagę jednego bądź drugiego.
Włodarczyk miał kłopoty z "ustrzeleniem" przeciwnika, bowiem "USS" Cunningham - na co zwracał uwagę trener polskiego boksera, Fiodor Łapin - to bardzo ruchliwy pięściarz. Kilka razy "Diablo" Włodarczyk miał jednak Amerykanina przy linach, zadawał mu wtedy po kilka ciosów, ale nie robiły one specjalnego wrażenia na byłym żołnierzu marynarki wojennej.
Niesiony dopingiem blisko trzytysięcznej publiczności (wśród niej m.in. były gwiazdy boksu sprzed lat oraz aktorzy) Włodarczyk konsekwentnie uderzał lewą ręką na dół Cunninghama. W wykonaniu Amerykanina najlepsze były chyba starcia od siódmego do dziewiątego, kiedy parę razy Polak odczuł siłę jego ciosów.
Najciekawsza była przedostatnia, jedenasta runda, kiedy obaj wreszcie poszli na wymianę. W pewnym momencie Włodarczyk niepotrzebnie się zawahał. Sytuacja była na tyle korzystna, że wydawało się, iż może rozstrzygnie walkę przed czasem.
Przed ostatnim starciem 25-letni Włodarczyk otrzymał informację od swoich promotorów, że prowadzi na punkty. Końcowe trzy minuty umiejętnie przetrzymał, dążąc do klinczów. Jego zwycięstwo zostało entuzjastycznie przyjęte przed widzów zgromadzonych w hali stołecznego Torwaru. W ten sposób został drugim Polakiem, po Tomaszu Adamku (czempion WBC w wadze półciężkiej), który ma w dorobku pas jednej z najpotężniejszych federacji.
Łącznie w nocy z soboty na niedzielę na gali w Warszawie odbyło się 11 pojedynków. Rosjanin Wadim Tokariew obronił tytuł mistrza WBC Ameryki Północnej (NABF), wygrywając przez nokaut w drugiej rundzie z Shane'm Swartzem. Po lewym sierpowym Amerykanin przez kilka minut leżał na ringu.
Zwycięstwa odnieśli także m.in. pochodzący z Turcji, a reprezentujący Niemcy Oktay Urkal, Tomasz Bonin i Krzysztof Bienias. Rekordowo szybkie wygrane zanotowali Tomasz Hutkowski (w 15. sekundzie) i Damian Jonak (w 30. sekundzie).
pap, ss
Włodarczyk odniósł 37. zwycięstwo (dotychczas poniósł jedną porażkę). Cunningham przegrał po raz pierwszy. Wcześniej miał na koncie 19 wygranych.
Zgodnie z przewidywaniami był to najtrudniejszy pojedynek w zawodowej karierze polskiego pięściarza. Wyższy o kilka centymetrów Cunningham (jego atutem był też dłuższy zasięg ramion) sprawił Włodarczykowi wiele problemów, a niemal wszystkie rundy były wyrównane.
W pierwszych starciach Włodarczyk przestrzelił mnóstwo ciosów, brakowało mu wyczucia dystansu. Z pewnością był jednak aktywniejszy, częściej starał się atakować. W ogóle czystych uderzeń z obu stron nie było zbyt dużo, znacznie więcej przepychanek, a nawet ringowych zapasów. Sporo pracy z rozdzielaniem zawodników miał sędzia ringowy Tony Weeks.
Nisko pochylony Włodarczyk starał się bić głównie na korpus. W jego wykonaniu brakowało ciosów prostych na głowę rywala. Podobną taktykę przyjął Cunningham. W nielicznych, aczkolwiek ciekawych wymianach trudno było wskazać jednoznacznie na przewagę jednego bądź drugiego.
Włodarczyk miał kłopoty z "ustrzeleniem" przeciwnika, bowiem "USS" Cunningham - na co zwracał uwagę trener polskiego boksera, Fiodor Łapin - to bardzo ruchliwy pięściarz. Kilka razy "Diablo" Włodarczyk miał jednak Amerykanina przy linach, zadawał mu wtedy po kilka ciosów, ale nie robiły one specjalnego wrażenia na byłym żołnierzu marynarki wojennej.
Niesiony dopingiem blisko trzytysięcznej publiczności (wśród niej m.in. były gwiazdy boksu sprzed lat oraz aktorzy) Włodarczyk konsekwentnie uderzał lewą ręką na dół Cunninghama. W wykonaniu Amerykanina najlepsze były chyba starcia od siódmego do dziewiątego, kiedy parę razy Polak odczuł siłę jego ciosów.
Najciekawsza była przedostatnia, jedenasta runda, kiedy obaj wreszcie poszli na wymianę. W pewnym momencie Włodarczyk niepotrzebnie się zawahał. Sytuacja była na tyle korzystna, że wydawało się, iż może rozstrzygnie walkę przed czasem.
Przed ostatnim starciem 25-letni Włodarczyk otrzymał informację od swoich promotorów, że prowadzi na punkty. Końcowe trzy minuty umiejętnie przetrzymał, dążąc do klinczów. Jego zwycięstwo zostało entuzjastycznie przyjęte przed widzów zgromadzonych w hali stołecznego Torwaru. W ten sposób został drugim Polakiem, po Tomaszu Adamku (czempion WBC w wadze półciężkiej), który ma w dorobku pas jednej z najpotężniejszych federacji.
Łącznie w nocy z soboty na niedzielę na gali w Warszawie odbyło się 11 pojedynków. Rosjanin Wadim Tokariew obronił tytuł mistrza WBC Ameryki Północnej (NABF), wygrywając przez nokaut w drugiej rundzie z Shane'm Swartzem. Po lewym sierpowym Amerykanin przez kilka minut leżał na ringu.
Zwycięstwa odnieśli także m.in. pochodzący z Turcji, a reprezentujący Niemcy Oktay Urkal, Tomasz Bonin i Krzysztof Bienias. Rekordowo szybkie wygrane zanotowali Tomasz Hutkowski (w 15. sekundzie) i Damian Jonak (w 30. sekundzie).
pap, ss