Zapaśnik

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ambicja to jego religia. Wciąż jest twardzielem. Były sekretarz obrony USA właśnie wydał autobiografię. Donald Rumsfeld żałuje słów, ale nie czynów.
Tytuł książki „Wiadome i niewiadome" („Known and Unknown”) nawiązuje do  jednej z najczęściej parodiowanych politycznych wypowiedzi ostatniego ćwierćwiecza. Spytany w lutym 2002 r. o dowody, że reżim Saddama Husajna dostarcza terrorystom broń masowego rażenia, Rumsfeld odparł: „Raporty, które mówią, że coś się nie zdarzyło, zawsze wydają mi się ciekawe, bo  jak wiemy, są wiadome wiadome, te, o których wiemy, że o nich wiemy. Wiemy również, że są wiadome niewiadome, to znaczy wiemy, że są sprawy, o których nie wiemy. Ale są też niewiadome niewiadome – te, o których nie wiemy, że o nich nie wiemy”.

Ciekawe, co wiedział sam Rumsfeld.

Winy wywiadu
W książce pełno jest oskarżeń pod adresem kolegów z administracji Busha.

Condoleezza Rice była – według Rumsfelda – kiepską szefową Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Zamiast sterować debatą, która pozwalałaby określać „jasne cele i sposób ich osiągnięcia", budowała mosty między zwolennikami twardej i łagodnej linii, co prowadziło do kompromisów. Sekretarz stanu Colin Powell nie był samotnym głosem rozsądku wśród ludzi Busha – jak kazały nam wierzyć media. Ten „egocentryczny manipulant” wygrał wiele gabinetowych potyczek, co spowodowało, że plan stabilizacji Iraku legł w gruzach. Za chaos po zwycięstwie odpowiedzialny jest tymczasowy administrator Paul Bremer – zbyt szybko rozwiązał armię Husajna, zbyt wolno przekazywał władzę miejscowym politykom. Rumsfeld chciał jechać do Bagdadu i wziąć sprawy w swoje ręce, ale nie pozwolił mu prezydent.

Winę za to, że rząd używał argumentu o rzekomej irackiej broni masowego rażenia, „ponosi wywiad, który całkowicie zawiódł" – twierdzi Rumsfeld. Ale w tej sprawie plączą mu się fakty i pseudofakty oparte na informacjach nieudolnego wywiadu. Pisze: fabryka broni chemicznej w Khurmalu stanowiłaby dla  administracji „niepodważalny dowód, że Irak produkował taką broń, niestety została zniszczona podczas ataku na terrorystów”. A dalej czytamy, że sztab wojenny Busha „mylił się w kwestii produkowania przez Irak broni chemicznej”.

Nikt nie kłamał
Rumsfeld przyznaje, że niektóre jego prognozy się nie sprawdziły, ale  chwali się, że wiele jednak przewidział. Na przykład, że Amerykanie „mogą nie znaleźć broni masowego rażenia" i „nieskutecznie zarządzać krajem po obaleniu Husajna”, a upadek dyktatora „wskrzesi etniczne podziały między sunnitami, szyitami i Kurdami”.

W sumie jednak uważa, że  winni nie są ludzie Busha, lecz okoliczności. „Prezydent nie kłamał. Wiceprezydent nie kłamał. Rice nie kłamała. Ja nie kłamałem. Kongres nie  kłamał. Znacznie mniej dramatyczna prawda jest taka, że się myliliśmy". Ale Rumsfeld oczywiście w mniejszym stopniu niż inni.

Rumsfelda twierdzi, że miał wiele wątpliwości i chciał „głębszego umotywowania wojny" niż tylko za pomocą gróźb, że Irak ma broń masowego rażenia. Jeśli tak było, to trzeba przyznać, że jest świetnym aktorem, bo  publicznie nigdy tego nie okazywał.

Ostro krytykuje w książce dziennikarzy, wśród których cieszył się szacunkiem jako twardy i sprytny przeciwnik. Kanciasta, uniesiona w górę szczęka, chłodny wzrok –  emanował niezachwianą pewnością siebie. Po konferencjach reporterzy byli wściekli, ale raczej na siebie, rozpamiętując, jak dali się wywieść w  pole.

Jego konferencje były demonstracjami imperialnej potęgi supermocarstwa, a zarazem spotkaniami z jowialnym dobrym wujkiem. O  zabijaniu mówił z taką swobodą jak inni politycy o skreślaniu drobnych wydatków budżetowych.

– Panie sekretarzu, jakie są losy Osamy bin Ladena?

– Albo żyje, albo nie żyje. – Prosimy o jasną odpowiedź. –  Odpowiedź jest jasna: albo żyje, albo nie żyje. Konspekty rozmów Rumsfelda z dziennikarzami studiowali inni doradcy prezydenta, bo  próbowali zrozumieć, w jaki sposób sekretarz owija sobie rozmówców wokół palca. A z jego poglądami nie było łatwo obłaskawić liberalną prasę. Nie  jest zwolennikiem równości ani w stosunkach społecznych, ani międzynarodowych. Wyznaje polityczny darwinizm: ma wizję świata, w  którym przetrwanie gwarantuje tylko potęga militarna, zaś Ameryka winna wyznaczać cele i realizować je, nie oglądając się na innych.

Poglądy Rumsfelda były podstawą doktryny bezpieczeństwa narodowego przyjętej przez prezydenta Busha. Koncepcję „powstrzymywania i odstraszania" – kamień węgielny polityki obronnej Waszyngtonu przez pół wieku – zastąpiła strategia „samoobrony zapobiegawczej”. Zakładała atakowanie państw, które zdaniem rządu zagrażają USA, niezależnie od stanowiska sojuszników, również przy użyciu broni masowego rażenia. Tajny suplement wymieniał kraje, wobec których możliwe są uderzenia prewencyjne: Irak, Iran, Syrię, Koreę Północną, Libię oraz… Chiny i Rosję! Komentator NBC Tim Russert oceniał: „Waszyngton zaczął uznawać broń nuklearną za  narzędzie prowadzenia wojny, a nie odstraszania od niej”.

Chwyt strażaka
Jako kapitan drużyny zapaśniczej Uniwersytetu Princeton „Rummy" udoskonalił tak zwany chwyt strażaka. Po unieruchomieniu ręki i nogi przeciwnika szarpał w górę. Rywal tracił równowagę i padał na matę. „Rummy” wyzywał na pojedynki cięższych zawodników i niemal zawsze wygrywał.

Pani Rumsfeld twierdzi, że od czasu studiów niewiele się zmienił. Ambicja to jego religia. Lubi podejmować wyzwania, przekonany, że w bezpośrednim starciu nikt go nie pokona. Jako młody kongresman nie  zamierzał piąć się po szczebelkach klubowej hierarchii. Wspomógł kampanię wyborczą Barry’ego Goldwatera, a po jego przegranej w 1964 r. przyczynił się do awansu Geralda Forda na szefa republikańskiej mniejszości w izbie niższej.

Bezbłędnie wyczuwał, skąd wieje wiatr. Tuż przed wybuchem afery Watergate zrezygnował z funkcji doradcy gospodarczego Richarda Nixona i został ambasadorem USA w NATO. Kiedy Nixon odszedł, Ford powierzył staremu przyjacielowi najpierw prezydencką kancelarię, potem – Pentagon. „Był jednym z najostrzejszych graczy w  Waszyngtonie – wspomina dyplomata Robert Ingersol. – Henry Kissinger [ówczesny sekretarz stanu] jeździł po urzędnikach, jak chciał. Z wyjątkiem Dona. Myślę, że to Don kilka razy ostro przejechał się po  Kissingerze".

Prowadził wojny podjazdowe z Kissingerem i szeptaną kampanię przeciwko wiceprezydentowi Nelsonowi Rockefellerowi. W  „Wiadomych i niewiadomych" przyznaje, że go nie lubił. Ale nie pisze, że  liczył na przejęcie stanowiska Rockefellera w drugiej administracji prezydenta Forda. Ale drugiej administracji Forda nie było. Do  Waszyngtonu Rumsfeld wrócił w 1983 r. Ronald Reagan mianował go  specjalnym wysłannikiem na Bliski Wschód. Znów zaczął biurowe podchody, marzył o Departamencie Stanu. Bez sukcesu. Rekomendując ostrzał południowego Libanu, doprowadził do radykalizacji muzułmanów, która zaowocowała krwawym zamachem na koszary marines w Bejrucie. Zginęło 241 Amerykanów.

Dyskretny urok zimnej wojny
Był zagorzałym zwolennikiem reaganowskich „Gwiezdnych wojen". Jego nazwisko można znaleźć pod wieloma postzimnowojennymi memoriałami przeciw inicjatywom rozbrojeniowym, między innymi konwencji o zakazie produkcji i stosowania broni chemicznej.

Jako sekretarz obrony w  administracji Busha uporczywie dążył do zbudowania tarczy antyrakietowej. Przyznawał, że system „ma swoje wady, ale jest lepszy niż nic", bo i tak odstraszy wrogów. „Jak strach na wróble” –  odpowiadali demokraci, zwracając uwagę na wysokie koszty i zawodność eksperymentalnych technologii.

Pod rządami „Rummy’ego" powstało w  Pentagonie Biuro Oddziaływania Strategicznego, które miało dezinformować zagraniczne media w krajach Bliskiego Wschodu, Azji, a nawet Europy. Jego pracownicy zamierzali rozpowszechniać fałszywe informacje, między innymi włamując się do zagranicznych komputerów. Ale nie tylko. Planowano wykorzystanie oficjalnego Biura Prasowego Departamentu Obrony, a tym samym kompletne zatarcie granic między propagandą a informacją. Projekt ostatecznie upadł. Ale można sądzić, że Rumsfeld wierzył w  skuteczność metod zaczerpniętych z zimnowojennego arsenału CIA, o  których wiadomo, że nie zdały egzaminu.

W autobiografii Rumsfelda jest opowieść o tym, jak kilkanaście godzin po zamachu na Pentagon w 2001 r. wicesekretarz obrony Torie Clarke spytała Rumsfelda, czy dzwonił do  żony, by ją uspokoić. Szef przyznał, że nie. „Clarke popatrzyła na mnie wzrokiem kobiety, która też jest żoną. ?Ty zimny sukinsynu!? – wypaliła". Autor jest korespondentem Radia Zet
Więcej możesz przeczytać w 9/2011 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Spis treści tygodnika Wprost nr 9/2011 (1464)

  • O politycznej impotencji27 lut 2011, 12:00O politycznej impotencji Wystarczy spojrzeć na Europę, by problemy naszej polityki widzieć w szerszym kontekście i uznać, że nie jest u nas tak źle." Spoglądam więc i szerszy kontekst widzę, ale – co zrobić – wcale mi to nastroju nie...4
  • NA SKRÓTY27 lut 2011, 12:00PJN zaprasza na listy PJN ma kłopot ze znalezieniem osób gotowych do startu w najbliższych wyborach parlamentarnych. Może go uratować umowa z nieco zapomnianym Stronnictwem Konserwatywno-Ludowym, partią założoną przez byłego ministra rolnictwa...7
  • Cokolwiek by zrobił, jest źle27 lut 2011, 12:00Doszło do kolejnego nocnego spotkania Tusk – Schetyna. Panowie porozmawiali, i to podobno bez inwektyw. Następnego dnia Grzegorz Schetyna ogłosił, że nadal są przyjaciółmi. Jeszcze z pięć takich komunikatów i na pewno uwierzymy.10
  • Rządy naćpanych Marsjan27 lut 2011, 12:00Edyta Górniak udzieliła wywiadu „Sukcesowi". Obwieszcza w nim marzenie o powstaniu filmowej biografii swojej skromnej osoby. „Dużo komedii i trochę sensacji, żadnego science fiction" – opisuje dzieło Edyta. Ja też lubię...12
  • Gdzie prawda, gdzie fałsz27 lut 2011, 12:00Zostaliśmy wychowani w micie bezgrzeszności narodu ofiary. Żeby go jakoś przepracować, musimy odrobić lekcję historii. Są sprawy, które muszą zostać opowiedziane, potem przeżyte, przyswojone. Inaczej ciągle będą nas gryźć, straszyć – mówi...15
  • Minister słońce27 lut 2011, 12:00Premierowi się nie odmawia, ale on odmówił. Z człowieka Donalda Tuska stał się człowiekiem Bronisława Komorowskiego. Ale tak naprawdę gra głównie na siebie.19
  • Błysk w oku27 lut 2011, 12:00Żeby zrobić w Polsce coś pozytywnego, moja partia musi wygrać wybory. Czy jest w tym coś złego? – pyta lider SLD Grzegorz Napieralski.22
  • Łza27 lut 2011, 12:00Były szef CBA wymieniał nazwisko neurochirurga prof. Jana Podgórskiego jednym tchem z gangsterami Słowikiem i Batmanem. Właśnie zakończył się proces profesora. Sąd nie miał wątpliwości – jest niewinny.26
  • Prawda nas zaboli/wyzwoli (niepotrzebne skreślić)27 lut 2011, 12:00Premier stanął przed ścianą. niech się odwróci do nas i powie szczerze, co Polskę czeka. I jak chce ścianę rozwalić. Niech nas przekona jak dorosłych, a nie usypia jak dzieci – namawia prof. Aleksander Smolar.30
  • Platformo! Daj nam szansę!27 lut 2011, 12:00Nie jest źle, że powoli, jest źle, kiedy nie wiadomo dokąd.35
  • Tusku: ko – mu – ni – ka – cja!!!27 lut 2011, 12:00Co chce zrobić z Polski Tusk? Tego do końca nie wiemy. A wiedzieć chcielibyśmy.36
  • Rewolucja kulturalna27 lut 2011, 12:00Niszczenie ludzi stało się normą społeczną. W jakimś sensie sposobem na życie.40
  • Wyższa szkoła lansu27 lut 2011, 12:00Wyższa szkoła lansu W polskim show-biznesie nie ma miejsca dla artystów. Jest zapotrzebowanie na celebrytów, którzy będą dostarczać atrakcji serwisom plotkarskim. Wylęgarnią celebrytów są programy typu talent show. Trzy z nich startują w...43
  • Niania na podsłuchu27 lut 2011, 12:00Godzinami rozmawiają przez telefon, wyjadają zapasy z lodówki, a nawet upijają się w godzinach pracy. Spora część polskich niań jest zupełnie nieprzygotowana do pracy z dziećmi. I z pewnością nie zmieni tego podpisana właśnie przez prezydenta...46
  • Seks, a potem szantaż27 lut 2011, 12:00Najpierw galerianki tylko polowały na mężczyzn, którzy za seks kupowali im wymarzony ciuch albo kosmetyk. Teraz nastoletnie prostytutki z centrów handlowych znalazły nową formę zarobku: szantaż. Często pomagają im w tym koledzy, a nawet rodzice.48
  • Dzieci po chemii27 lut 2011, 12:00Lekarze doradzali im aborcję, ale one postanowiły donosić ciążę. Dziś przekonują inne kobiety, że można chorować na raka i urodzić zdrowe dziecko.51
  • Ekstraklasa: ani ekstra, ani klasa27 lut 2011, 12:00Nowe stadiony sprawiły, że piłkarska liga bije u nas rekordy oglądalności. Ale coraz bardziej dominują w niej nieudolni zawodnicy, a czołówka polskich biznesmenów przegrywa z futbolem.53
  • Libia – Państwo Ludu27 lut 2011, 12:00Fala arabskiej rewolty dotarła do Libii. Tym razem dyktator nie oddał władzy bez walki. W izolowanym od świata, sterroryzowanym kraju na manifestantów runęły czołgi.56
  • Strzeż się marzeń27 lut 2011, 12:00Lepiej, by zachodni obserwatorzy i politycy porzucili złudne marzenia, że postępy demokracji na Bliskim Wschodzie oznaczają szerzenie się tam zachodnich wartości.60
  • Zapaśnik27 lut 2011, 12:00Ambicja to jego religia. Wciąż jest twardzielem. Były sekretarz obrony USA właśnie wydał autobiografię. Donald Rumsfeld żałuje słów, ale nie czynów.62
  • Pralka pani kanclerz27 lut 2011, 12:00Kanclerz Angela Merkel staje się ofiarą własnych sukcesów. Jej partia właśnie przegrała lokalne wybory w Hamburgu. Niemiecka gospodarka ma się świetnie, a wyborcy pokazują swoją złość.64
  • Rosyjski kawałek Facebooka27 lut 2011, 12:00Song, Fabregas i Walcott. Bezbłędne strzały tych piłkarzy sprawiły, że 27 grudnia 2010 r. kibicom Chelsea skwaśniały miny. Arsenal wygrał wtedy z ich ukochaną drużyną 3:1 w derbach Londynu i od tej pory jest bliższy zwycięstwa w brytyjskiej...66
  • Chińska autostrada do Europy27 lut 2011, 12:00– Zdążymy – zapewnia dyrektor Sun Hang, stojąc w trzaskającym mrozie na skraju lasu. Jego firma buduje 50 kilometrów A2 pod Żyrardowem. Ma to być przepustka do wielkich kontraktów w całej Unii.70
  • Pożegnanie z Afryką27 lut 2011, 12:00W Afryce zamieszki, więc wakacje będziemy musieli spędzić w Polsce? Bynajmniej. Tak przyzwyczailiśmy się do zagranicznych wyjazdów, że raczej dopłacimy kilkaset złotych i wybierzemy południe Europy. Rafał Pisera Mariusz Szaniawski z...72
  • Jerzego Nowosielskiego światy równoległe27 lut 2011, 12:00W Krakowie mówią, że wreszcie jest szczęśliwy. Przecież całe życie malował świat, w którym będzie żył po śmierci. Aleksandra Krzyżaniak-Gumowska Dom Jerzego Nowosielskiego, jednego z najwybitniejszych polskich malarzy, autora ikonostasów,...74
  • Starchitekt z Łodzi27 lut 2011, 12:00Architektów projektujących obiekty tak niezwykłe, że przypominają gigantyczne rzeźby, nie jest zbyt wielu. Tych, którzy swoje wizje realizują, jest jeszcze mniej. Jednym z nich jest Daniel Libeskind.78
  • Jak Rubinstein, jak Bernstein27 lut 2011, 12:00Prowokator? Chorobliwy perfekcjonista? A może po prostu pasjonat i idealista? Krystian Zimerman znów budzi kontrowersje! Tym razem zapowiedział, że już nigdy nie zagra w Polsce!80
  • Marky Mark w fabryce snów27 lut 2011, 12:00Świat usłyszał o nim w 1991 r., gdy nagrał piosenkę „Good Vibrations", która przez kilka tygodni okupowała pierwsze miejsce listy „Billboardu”. Promowana przez nią płyta „Music for the People” tylko w USA...82
  • Biznes marką stoi27 lut 2011, 12:00Dobra marka pozwala uzyskać wyższą marżę, więc i wyższe zyski. W przypadku globalnych marek pozornie ulotne sympatie klienta przekładają się na realne miliardy dolarów. Najcenniejsza obecnie marka to Google.87
  • Egipt: biznes i polityka27 lut 2011, 12:00W Egipcie staje przed sądem kilku ważnych biznesmenów, których działalność gospodarcza rozkwitła za czasów reżimu Mubaraka. Są wśród nich także ministrowie, którzy weszli do rządu z sektora prywatnego w ramach akcji mającej polepszyć warunki do...90
  • Czy Europa ma zapewniony dostęp do żywności?27 lut 2011, 12:00Mieszkańcy Unii Europejskiej znają głód już tylko z książek historycznych. Jednak kwestia bezpieczeństwa żywnościowego jest coraz goręcej dyskutowana w europejskiej polityce rolnej. Zapewnienie wystarczających zasobów żywności zawsze było celem...94
  • Nieznośna lekkość smalcu27 lut 2011, 12:00Nie chcemy pamiętać o smalcu. Nikt się do smalcu nie przyznaje. Gdy pytam o smalec w domach moich znajomych, ich oburzenie jest tak ogromne, że aż zabawne. Tymczasem to właśnie brak smalcu w kuchni powinien siać kulinarne zgorszenie, nie jego...96
  • Polaku, nie lecz się sam, czyli psychoterapia27 lut 2011, 12:00Opis: Doktor Sigmund Freud notuje coś szybko w małym czarnym notatniku. U szczytu kolejnej kartki starannie zapisuje „Pan Statystyczny Polak". Freud podnosi wzrok i spogląda na obiekt swojej kolejnej analizy, który w tym czasie wygodnie...97
  • No i co? Dymków sto27 lut 2011, 12:00Co mądrzejsi komentatorzy tzw. sprawy Szopena zauważają trafnie, że należy rozróżniać komiks – dzieło sztuki – od promocji Polski za pomocą komiksu pełnego wulgaryzmów. Pomysł ożenku obu tych zjawisk okazał się raczej nieudany –...97
  • Potrzeba strachu27 lut 2011, 12:00Dawno, dawno temu odkryto, że oprócz uprawiania seksu i dobrego jedzenia ludzie uwielbiają się bać.98