W mieszkaniu Magdaleny zepsuło się gniazdko elektryczne. Kobieta pomyślała, że przy okazji trzeba przyjrzeć się innemu, które jej zdaniem też wymagało wymiany. Poprosiła partnera, by zajął się sprawą. Mężczyzna odkręcił kontakt, lecz zaniepokoiła go nietypowa blaszka, którą znalazł w środku. Skonsultował się ze znajomym elektrykiem. Ten powiedział, że nigdy się z czymś takim nie spotkał. Zdjęcia znaleziska trafiły do znajomych pary, którzy uznali, że to najpewniej podsłuch i że trzeba o sprawie powiadomić policję. Dwaj funkcjonariusze przyjechali dość szybko, nie wiedzieli jednak, co z tym zrobić. Ostatecznie, by rozbroić urządzenie i znaleźć zamontowaną w nim kartę SIM, potrzebny był trzeci policjant. Okazało się, że podsłuch był zasilany bezpośrednio z linii elektrycznej, urządzenie było gotowe do pracy non stop. – Nagrywanie uruchamiało się, gdy zaczynaliśmy rozmawiać – mówi „Wprost” Magdalena, urzędniczka z Wrocławia. – Gdyby nie przypadek, nie wiedziałabym, że jestem podsłuchiwana – dodaje. Od początku nie miała wątpliwości, kto podsłuch mógł założyć. – Rozstałam się z mężem, on chce rozwodu z orzeczeniem o winie, za wszelką cenę chce mnie umoczyć – mówi. Jej mąż prawdopodobnie za każdym razem, gdy Magdalena zaczynała mówić, odbierał sygnał, że może podsłuchiwać lub później odsłuchać prowadzone przez nią rozmowy.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.