Agencja zastrzega się, że są to wyniki obejmujące nie wszystkie, ale prawie wszystkie oddane głosy. Te, które z jakichś względów nie zostały jeszcze podsumowane, nie mogą już zmienić ostatecznego wyniku i odebrać Saakaszwilemu zwycięstwa, które osiągnął w pierwszej turze dzięki uzyskaniu ponad 50 procent oddanych głosów.
Wg tych rezultatów, otrzymanych po przeliczeniu 98,8 procent głosów, Saakaszwili uzyskał 52,21 procent głosów. AFP podaje, że otrzymała ten wynik od przewodniczącego centralnej komisji wyborczej.
Ponieważ do przeliczenia pozostało tylko 1,2 proc. głosów, to nie mogą one zmienić ogólnego wyniku, bo nawet gdyby wszystkie były oddane na rywali dotychczasowego prezydenta, to utrzymałby on i tak ponadpięćdziesięcioprocentowy rezultat, gwarantujący mu - zgodnie z ordynacją - zwycięstwo już w pierwszej turze.
Micheil Saakaszwili urodził się w 1967 roku w rodzinie lekarza i historyczki. Kształcił się w Kijowie, Strasburgu i Nowym Jorku. Po powrocie do Gruzji zajął się prawami człowieka. Popularność zdobył jako minister sprawiedliwości (2000-2002), kiedy to wypowiadając walkę nadużyciom popełnionym przez kolegów z rządu, zyskał ogromne poparcie społeczeństwa.
W 2003 roku stanął na czele bezkrwawej "rewolucji róż" - protestów przeciw fałszerstwom w wyborach prezydenckich - i zmusił do ustąpienia prezydenta Eduarda Szewardnadzego. Wkrótce sam został szefem państwa.
"Ten kraj potrzebuje nowej energii i nowego przywództwa. Ja z pewnością reprezentuję pokolenie, które powinno przejąć ster" - mówił wówczas Saakaszwili, zdeklarowany liberał, zwolennik zbliżenia z Zachodem i wstąpienia Gruzji do NATO.
Oprócz gruzińskiego biegle zna angielski, francuski i rosyjski. Jest żonaty z Holenderką, z którą ma dwóch synów - Eduarda i Nikoloza.
W październiku 2007 roku Saakaszwili stanął wobec potężnych ulicznych protestów opozycji, która zarzuciła mu korupcję, niedemokratyczne rządzenie, spadek poziomu życia i populizm. Protesty brutalnie stłumiła policja. Władze na tydzień wprowadziły stan wyjątkowy.
W obliczu narastającego niezadowolenia prezydent zdecydował się na rozpisanie przedterminowych wyborów prezydenckich, wiedząc, że opozycja w tak krótkim czasie nie będzie w stanie wystawić mogącego zagrozić mu kandydata. Opozycjoniści domagali się tymczasem ustąpienia prezydenta i rozpisania wyborów do parlamentu.
Opozycja, ktorej znaczna część już przed wyborami ogłosiła, że będą one sfałszowane, protestuje nieustannie na ulicach od dnia wyborów, odrzuca wszelkie wyniki dające zwycięstwo Saakaszwilemu i domaga się w trybie ultymatywnym przeprowadzenia drugiej tury, zapowiadając nasilenie demonstracji.
Lewan Gaczecziładze, główny kandydat opozycji, który uzyskał w wyborach nieco ponad 25 procent głosów i w ewentualnej drugiej turze stoczyłby bezpośredni pojedynek z Saakaszwilim, zapowiedział we wtorek strajki głodowe i zażądał zdymisjonowania przewodniczącego centralnej komisji wyborczej.
ab, pap