LiD domaga się, by premier Donald Tusk zobowiązał się na piśmie, że opozycja będzie mieć wpływ na wybór członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz media publiczne – ustalił "Wprost". Z naszych ustaleń wynika, że jest to podstawowy warunek poparcia dla projektu ustawy medialnej przygotowanej przez PO.
Szef LiD Wojciech Olejniczak domaga się zachowania dotychczasowych uprawnień krajowej rady. Tymczasem platforma proponuje, by część jej kompetencji przejął szef Urzędu Komunikacji Elektronicznej. – Nie zgadzamy się na to. Nie może być tak, by o przyznawaniu koncesji decydowała osoba będąca na łasce premiera – mówi nasz informator w kierownictwie LiD. Olejniczak chce, by głos decydujący nadal miała KRRiT.
Na tym jednak nie koniec. Lewica domaga się, by wszystkie partie parlamentarne miały swoich przedstawicieli w radzie. – Mało tego, chcemy utrzymania całkowitej równowagi w KRRiT. Nie może być tak, że koalicja rządząca będzie miała w niej przewagę. Tylko równy podział sił w jej składzie może zagwarantować, że media publiczne nie zamienią się w wesołą telewizję Tuska – mówi "Wprost" eurodeputowany Andrzej Szejna, jeden z najbliższych współpracowników Olejniczaka.
– Poza tym żeby uzyskać naszą akceptację, PO musi przedstawić swoją wizję misji TVP. A muszę przyznać, że od czasu wyborów telewizja, ku mojemu zaskoczeniu, zmieniła się na lepsze. Widać, że prezes Urbański zaczął się starać o pluralizm publicystyki i informacji. Czy PO może zagwarantować, że nowy prezes będzie lepszy? – dodaje Szejna.
Porozumienie LiD i PO w sprawie mediów publicznych na razie jest mało realne. Z ustaleń "Wprost" wynika, że kilka dni temu doszło do spotkania Olejniczaka z wicepremierem Grzegorzem Schetyną w sprawie ustawy medialnej. – Schetyna dał do zrozumienia, że PO nie zamierza uwzględniać naszych postulatów – twierdzi nasz informator w LiD.
Na tym jednak nie koniec. Lewica domaga się, by wszystkie partie parlamentarne miały swoich przedstawicieli w radzie. – Mało tego, chcemy utrzymania całkowitej równowagi w KRRiT. Nie może być tak, że koalicja rządząca będzie miała w niej przewagę. Tylko równy podział sił w jej składzie może zagwarantować, że media publiczne nie zamienią się w wesołą telewizję Tuska – mówi "Wprost" eurodeputowany Andrzej Szejna, jeden z najbliższych współpracowników Olejniczaka.
– Poza tym żeby uzyskać naszą akceptację, PO musi przedstawić swoją wizję misji TVP. A muszę przyznać, że od czasu wyborów telewizja, ku mojemu zaskoczeniu, zmieniła się na lepsze. Widać, że prezes Urbański zaczął się starać o pluralizm publicystyki i informacji. Czy PO może zagwarantować, że nowy prezes będzie lepszy? – dodaje Szejna.
Porozumienie LiD i PO w sprawie mediów publicznych na razie jest mało realne. Z ustaleń "Wprost" wynika, że kilka dni temu doszło do spotkania Olejniczaka z wicepremierem Grzegorzem Schetyną w sprawie ustawy medialnej. – Schetyna dał do zrozumienia, że PO nie zamierza uwzględniać naszych postulatów – twierdzi nasz informator w LiD.