Pytany czy propozycja komitetu sterującego "białego szczytu", aby wprowadzić drobne odpłatność m.in. za pobyt w szpitalu, (czemu wcześniej szef rządu się sprzeciwiał) zmieni jego stanowisko w tej sprawie, Tusk odparł, że "za bardzo elastyczny w niektórych sprawach nie chce być".
"Ale pogląd premiera jedna rzecz, a ustalenia +białego szczytu+ nie pójdą do kosza. To nie jest tak, że moja racja zawsze musi rozstrzygać" - dodał.
Przyznał jednocześnie, że jest sceptyczny wobec wprowadzenia obowiązkowych drobnych opłat m.in. za wizytę u lekarza pierwszego kontaktu. "Zbadaliśmy dokładnie skutki działania tego systemu w Czechach i na Węgrzech i one dają jeden efekt: trochę zniechęcają ludzi do pójścia (do lekarza)" - powiedział Tusk.
Dodał, że główny problem jest nie tyle z lekarzami pierwszego kontaktu, ale ze szpitalami, które "świadczą coraz gorsze usługi i bez reszty się zadłużają".
Dziennikarze dopytywali, czy zgodziłby się zatem - przy pewnych zabezpieczeniach - na opłatę za pobyt w szpitalu. "Nie wykluczałbym" - odparł Tusk.
Pytany o podsumowanie "białego szczytu" Tusk odparł, że dla niego prawdziwym efektem tej debaty jest "dojście do wstępnego porozumienia: więcej pieniędzy, ale z drugiej strony zgoda na to, co dla mnie jest najważniejsze, czyli ustawę o zoz-ach, czyli możliwość dyscyplinowania finansowego szpitala".
"Gdyby ten +biały szczyt+ przyniósł efekty takie, jakie chciał rząd, to nie miałby sensu. To była bardzo rzetelnie prowadzona przez prof. Marka Safjana debata środowisk, co do których myśmy mieli jedno oczekiwanie: aby przynajmniej część postulatów wszystkich grup zorganizowanych w +białym szczycie+ - a byli tam reprezentanci pacjentów, lekarzy i pielęgniarek - nabrała jednolitego charakteru" - podkreślił.
"Naszym głównym problemem nie było to, że rząd się różni od środowisk lekarsko-pielęgniarskich i pacjentów, tylko że w tamtym obrębie były bardzo sprzeczne sygnały" - powiedział szef rządu.
Podkreślił, że wszystkie środowiska bez wyjątku uznają, że w systemie ochrony zdrowia powinno być więcej pieniędzy. Drogami do tego - mówił - są: podwyższona składka, ubezpieczenia dodatkowe, opłaty.
Jak dodał, jest sceptyczny wobec zwiększenia składki zdrowotnej. "Dzisiaj będziemy rozmawiali o tym, w jaki sposób w ciągu przyszłego 2009 roku zwiększyć ilość pieniędzy w systemie o około 4-5 miliardów złotych. Zwiększenie składki poprzez pomniejszenie wpływu do budżetu z podatku od dochodów jest takim przelewaniem" - ocenił.
Zapowiedział, że zaprosi "głównych aktorów" "białego szczytu", aby brali udział w pracach nad projektach ustaw zdrowotnych już na poziomie parlamentu.
pap, ss