W poniedziałek przed Sądem Okręgowy w Warszawie zakończyły się mowy końcowe oskarżycieli w trwającym od 1994 r. procesie Kiszczaka.
Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Maciej Bednarkiewicz powtarzał kilkakrotnie, że to dzięki szyfrogramowi Kiszczaka milicjanci spod "Wujka" mogli samodzielnie użyć broni.
"Oskarżony wiedział, że wszystkie formy protestu będą wyznaczały granice użycia tej broni. Na początku powiedzenie, że ostra amunicja może być przez pododdziały użyta, zmieniało radykalnie cały dobór środków protestu. Byłby on inny, gdyby było powiedziane "pododdziały mogą strzelać" - powiedział Bednarkiewicz.
"Jeśli tego się nie robi, a ma się świadomość, że przeciwna strona inaczej ocenia stan prawny - to jest zbrodnia" - podkreślił.
Pod koniec maja br. prokurator zażądał dla Kiszczaka kary 4 lat więzienia - pomniejszonej na mocy amnestii z 1989 r. o połowę - oraz o zawieszenie jej na 5 lat.
Z kolei kary "adekwatnej do winy" żąda pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych mec. Janusz Margasiński. Stanisław Płatek, jeden z przywódców strajku w "Wujku", który jest oskarżycielem posiłkowym, wniósł o skazanie Kiszczaka, pozostawiając wymiar kary do uznania sądu.
Według aktu oskarżenia, sprowadził on "powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r. tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować zakłady strajkujące po wprowadzeniu tego dnia stanu wojennego przez władze PRL.
Zdaniem prokuratury, bez podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swe uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni. Według prokuratury, było to podstawą działań plutonu specjalnego ZOMO, który 15 i 16 grudnia 1981 r. strzelał w kopalniach "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
82-letni dziś Kiszczak nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. "Nie komentuję ani rozpraw sądowych, ani wyroków sądowych" - powiedział tylko.
Sprawę Kiszczaka, z powodu złego stanu zdrowia, wyłączono w 1993 r. z katowickiego procesu b. milicjantów oskarżonych w sprawie śmierci górników. Zapadł już w nim wyrok skazujący zomowców, którzy zastrzelili górników z "Wujka", na kary od 11 lat do 2,5 roku więzienia.
Po koniec czerwca br. sąd apelacyjny złagodził wyrok b. dowódcy plutonu specjalnego ZOMO Romualdowi Cieślakowi - z 11 do 6 lat więzienia. 13 jego podwładnych dostało wyroki od 3,5 do 4 lat więzienia - wyższe niż wymierzone im przez sąd I instancji. Postępowanie wobec oskarżonego Teopolda Wojtysiaka zostało umorzone, a sprawa Krzysztofa J. zwrócona do I instancji.
Warszawski proces Kiszczaka zaczął się jesienią 1994 r. W 1996 r. uniewinniono go, a w 2004 r. skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki uchylał potem sąd II instancji. Obecny proces ruszył we wrześniu 2006 r. Był wiele razy przerywany z powodu złego zdrowia oskarżonego (może brać udział w rozprawie tylko dwie godziny dziennie).
Kiszczak od 1945 r. był funkcjonariuszem Informacji Wojskowej (kontrwywiadu wojska). W 1946 r. został pracownikiem polskiej misji wojskowej w Londynie. Od 1957 r. funkcjonariusz Wojskowej Służby Wewnętrznej. W 1972 został szefem Zarządu II Sztabu Generalnego WP (wywiad wojskowy). W 1978 r. mianowany zastępcą szefa Sztabu Generalnego. Od 1979 r. szef kontrwywiadu WSW. W 1981 r. został szefem MSW jako bliski współpracownik gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Członek WRON, brał udział w organizowaniu stanu wojennego. Członek Biura Politycznego KC PZPR w latach 1986-90. Był uczestnikiem rozmów w Magdalence i prac Okrągłego Stołu w 1989 r. Desygnowany na premiera w lipcu 1989 r., nie zdołał utworzyć rządu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego miał funkcję wicepremiera. 6 lipca 1990 r. wycofał się z życia politycznego, przekazując resort Krzysztofowi Kozłowskiemu.
nd, pap