"Wszyscy uczestnicy spotkania wierzą głęboko w możliwość współpracy - od sołectwa, przez gminę, starostwo, miasto Słupsk i całe województwo. Chcemy połączyć nasze wysiłki, począwszy od informacji, a skończywszy na pieniądzach" - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Jak dodał, wspólnota lokalna musi mieć poczucie, że tarcza to nie tylko instalacja militarna, ale także "rozwojowa szansa dla regionu".
W ubiegłym tygodniu w Warszawie sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i szef MSZ Radosław Sikorski podpisali umowę w sprawie instalacji w Polsce elementów tarczy antyrakietowej. Baza ma być zbudowana na położonym 4 km w linii prostej od centrum Słupska dawnym wojskowym lotniku w Redzikowie.
Tusk poinformował, że w piątek odwiedzi Redzikowo oraz Słupsk.
Podczas poniedziałkowego spotkania ustalono także, że w sprawie tarczy będzie codziennie "wymiana informacji" między rządem a samorządami ze Słupska i okolic.
Zadowolenia z rozmowy z premierem nie kryli samorządowcy.
"Cieszę się z dzisiejszego spotkania, szkoda, że doszło do niego tak późno (...) Cieszymy się też z tego, że będzie jeszcze możliwość, aby mieszkańcy regionu słupskiego mogli się spotkać z premierem i premier powie o bezpieczeństwie naszego regionu, bo nie wszystkie kwestie w umowie zostały wyjaśnione" - powiedział wójt gminy Słupsk Mariusz Chmiel.
Zdaniem starosty słupskiego Sławomira Ziemianowicza, poniedziałkowe spotkanie z szefem rządu było przełomowe.
"Przygotujemy jako samorządowcy listę priorytetowych przedsięwzięć i inwestycji, które mogłyby towarzyszyć tej instalacji i byłyby jakby formą rekompensaty, czy zadośćuczynienia, za szansę jakie region utraciłby ze względu na lokalizację tarczy" - podkreślił Ziemianowicz.
Premier pytany o to, jakie inwestycje w regionie słupskim mogą liczyć na wsparcie finansowe rządu, powiedział, że ta część Pomorza była często poszkodowana przy podziale pieniędzy z budżetu.
"Będziemy teraz przez kilka dni czekali na takie uporządkowanie priorytetów i zbudowanie kompleksowego projektu rozwojowego dla tej części województwa. A później rzetelnie sobie powiemy, co jest możliwe dziś, co jest możliwe jutro, a co w ogóle nie jest możliwe, bo pewnie i taka odpowiedź może się zdarzyć" - dodał szef rządu.
Tusk wyjaśnił, że potrzebne jest m.in. "racjonalne gospodarowanie gruntami i nieruchomościami", co będzie oznaczało komunalizację mienia będącego obecnie we władaniu różnych agencji państwowych. Szef rządu wspomniał, że podczas spotkania mówiono także o "dobrej drodze" z Lęborka i Słupska do Trójmiasta.
Pytany przez dziennikarzy po konferencji prasowej wójt gminy Słupsk powiedział m.in., że podczas spotkania poruszył temat bezpieczeństwa mieszkańców Redzikowa i okolic.
"Premier wspomniał, że być może tarcza będzie chroniona spoza terytorium Rzeczpospolitej, z baz niemieckich, tam gdzie są Patrioty. Umówiliśmy się, że to zostanie sprawdzone i podane do publicznej wiadomości" - podkreślił Chmiel.
Według wójta gminy Słupsk, podczas spotkania z samorządowcami Tusk zdementował ponadto informacje, że wynegocjowana z Amerykanami bateria rakiet Patriot ma chronić Warszawę.
Chmiel podkreślił też, że premier już na początku spotkania powiedział samorządowcom, że ich rozmowa nie będzie dotyczyć lokalizacji elementów tarczy antyrakietowej, bo ta jest już przesądzona.
List otwarty do premiera
Tymczasem pozarządowa organizacja Centrum Inicjatyw Społecznych ze Słupska (Pomorskie) wysłała list otwarty do premiera Donalda Tuska z żądaniem publicznej debaty na temat ulokowania w pobliżu miasta amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Pod listem - jak poinformował Marcin Dadel, szef Centrum Inicjatyw Obywatelskich (CIO) - podpisało się 941 mieszkańców Słupska. List wysłano kurierem.
Według Dadela "adresowany do szefa rządu list jest aktualny, mimo zapowiedzianej na najbliższy piątek przez premiera wizyty w Słupsku i Redzikowie.
"List jest czymś więcej niż zaproszeniem na debatę, bo zawiera również pytania związane z tarczą, na jakie mieszkańcy Słupska oczekują odpowiedzi. Poza tym zobowiązaliśmy się wobec nich do wysłania tego pisma do premiera" - wyjaśnił Dadel.
W liście otwartym napisano m.in., że "umiejscowienie 4 km od centrum prawie stutysięcznego miasta 10 silosów rakietowych, 500 amerykańskich wojskowych na 200-hektarowym terenie budzi nasze uzasadnione obawy i pytania".
Dlatego autorzy listu domagają się organizacji debaty w Słupsku z udziałem premiera, a także "odpowiedzi na pytania dotyczące konsekwencji lokalizacji tarczy dla regionu; informacji o sposobach zrekompensowania społeczności lokalnej umiejscowienia w naszym regionie jednej z najbardziej kontrowersyjnych instalacji wojskowych na świecie".
Zbieranie podpisów pod listem do premiera CIO zaczęło w ubiegły piątek. Była to reakcja na nagłe odwołanie zaplanowanej na 21 sierpnia wizyty trzech przedstawicieli rządu - wicepremiera, ministra spraw wewnętrznych i administracji Grzegorza Schetyny oraz szefów resortu spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i obrony narodowej Bogdana Klicha.
Akcję zbierania podpisów nazwano "Żółtą kartką dla rządu", gdyż w jej czasie wolontariusze z CIO rozdawali mieszkańcom słupska wydrukowane na żółtym papierze ulotki z tekstem "4 km od Słupska; 10 silosów rakietowych; 200-hektarowa baza wojskowa; 500 amerykańskich żołnierzy; 100á000 pytań; 0 odpowiedzi; Chcemy rozmawiać."
Zdaniem Dadela "choć przez zapowiedź osobistego przyjazdu premiera do Słupska i Redzikowa ranga wizyty wzrosła, to +żółta karta+ nadal jest aktualna, gdyż chodzi o to, że dotychczas nikt z rządu nie rozmawiał z mieszkańcami na temat tarczy".
Umowę o ulokowaniu w Polsce elementu amerykańskiej tarczy antyrakietowej przedstawiciele władz obu państw podpisali 20 sierpnia w Warszawie.
W dokumencie ustalono, że na oddalonym o 4 km w linii prostej od centrum Słupska dawnym wojskowym lotnisku w Redzikowie zostanie zbudowana amerykańska baza z 10 wyrzutniami antybalistycznych pocisków przechwytujących. W bazie ma początkowo stacjonować 500 żołnierzy i cywilnych pracowników.pap, keb