- Ale przecież są telefony. Kiedy ja byłem premierem i mimo ataków chciałem z nim porozmawiać, to nie szukałem żadnych pośredników, a bodaj dwukrotnie do takiej rozmowy doszło. I było zupełnie spokojnie - mówi zdziwiony faktem, że premier prosi prezydenta o pomoc w zorganizowaniu takiego spotkania.
Jarosław Kaczyński potwierdza, że protokół zbieżności między PO a PiS na pewno mógłby powstać. W Polsce jest wiele spraw gardłowych, które powinny być przedmiotem ponadpartyjnej współpracy - podkreśla.
Jego zdaniem, do takich spraw na pewno należą: służba zdrowia, drogi, energetyka, depopulacja, woda, której za jakiś czas może zabraknąć, wreszcie stan sił zbrojnych. To ważne zarówno z punktu widzenia wspólnoty, jak i jednostki. Jest o czym rozmawiać.
- Uważam, że należy się z tymi sprawami do społeczeństwa zwrócić. Tyle że musi być jakiś punkt wyjścia. I nie chodzi o to, że partia się zwróci do partii. Tu stosunki się naprawdę bardzo zaostrzyły. Nikt nie lubi być nieustannie obrażany. To tworzy bariery, które są trudne do przekroczenia. Można je przekroczyć, jeśli jest sformułowana jakaś płaszczyzna merytoryczna. Wtedy nie trzeba za sobą przepadać, by podjąć rozmowy. Wystarczy, że się przyjmuje coś wspólnego do załatwienia. Sądzę, że można coś takiego zrobić - wyjaśnia Jarosław Kaczyński.
ab, pap