PO przeciw finansowaniu in vitro

PO przeciw finansowaniu in vitro

Dodano:   /  Zmieniono: 
PO nie jest zainteresowana pracami nad projektem ustawy autorstwa Klubu Poselskiego Lewicy (KPL), zakładającej że zapłodnienia pozaustrojowe (in vitro) będą finansowanie ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia.

Projekt przygotowany przez posłankę Joannę Senyszyn (KPL) trafił na początku września do marszałka Sejmu. KPL chce, by NFZ finansował zapłodnienia in vitro do trzeciej próby. Zgodnie z projektem, Fundusz miałby także zwracać koszty wstępnego leczenia farmakologicznego.

Przewodniczący zespołu ds. bioetyki działającego przy kancelarii premiera Jarosław Gowin (PO) powiedział, że Platforma nie poprze projektu KPL. Jak mówił, wypracowywane są "całościowe rozwiązania" dotyczące m.in. finansowania in vitro. Mają się one znaleźć w ustawie bioetycznej, która jeszcze w tym roku trafi do Sejmu.

Gowin podkreślił także, iż w projekcie, który jest niezbędny do ratyfikowania przez Polskę konwencji bioetycznej, będzie m.in. zapis mówiący o zakazie niszczenia ludzkich zarodków, znajdą się tam także regulacje umożliwiające ich adopcję. Poseł PO zaznaczył jednocześnie, że ostateczne decyzje dot. ustawy bioetycznej podejmie premier Donald Tusk.

Z kolei Senyszyn uzasadniając swój projekt przypominała, że w Polsce zapłodnienia pozaustrojowe są zgodne z prawem. "Nasz projekt kończy dyskryminację osób niezamożnych, których nie stać na in vitro. Oszacowaliśmy, że koszt finansowania in vitro wyniesie rocznie około 100 mln zł, na kontach NFZ znajduje się 6 mld zł niewykorzystanych pieniędzy. Mówienie o wielkich kosztach to żarty. Skończmy z dyskusją ideologiczną, a przejdźmy do rozwiązań praktycznych" - mówiła.

Dodała, iż cena jednej procedury zapłodnienia pozaustrojowego wynosi około 5 tys. zł, a łącznie z poprzedzającym leczeniem farmakologicznym 9 tys. zł. Jak mówiła, w Polsce jest ponad milion par, których dotyczy niepłodność, która jak zaznaczyła jest chorobą znacznie pogarszającą jakość życia. Senyszyn podkreśliła, że osoby nie mogące mieć dzieci popadają w depresje, są zamknięte na otoczenie, a ich małżeństwa często się rozpadają.

"Liczę, że minister zdrowia Ewa Kopacz, pozytywnie odniesie się do projektu finansowania in vitro, oczekuję na jej stanowisko. Jeszcze rok temu mówiła, że jest zwolenniczką takiego rozwiązania, ale po negatywnym zdaniu polskich biskupów wycofała się" - powiedziała posłanka.

Pod koniec listopada ubiegłego roku Kopacz mówiła dziennikarzom, że chociaż jest praktykującą katoliczką, to w kwestii zapłodnień in vitro nie zgadza się z nauczaniem Kościoła. "Może rzeczywiście już się powinnam uderzyć w piersi i uznać za grzesznika, (...), ale nie widzę w tym (in vitro) niczego złego" - powiedziała.

Podkreśliła, że zna rodziny, w których dzieci "w wyniku tej metody przyszły na świat i są kochane w sposób szczególny przez swoich rodziców".

"Dla mnie priorytetem jest walka z nowotworami i choroby dziecięce" - oświadczyła minister zdrowia. Dodała, że jeżeli resort, którym kieruje, będzie dysponował odpowiednimi środkami, to weźmie pod uwagę finansowanie zapłodnień in vitro dla najuboższych rodzin.

Także wtedy premier Tusk zapewniał, że "koalicja PO-PSL chce podjąć realne wysiłki na rzecz zwiększenia dzietności". Dodał też, że metoda zapłodnienia in vitro "jest warta wsparcia".

PO musi sobie odpowiedzieć, czy w sprawie refundacji in vitro chce się wpisać w "niedobrą tendencję" cechującą LPR i PiS - tak Izabela Jaruga-Nowacka (Lewica) odniosła się do słów Jarosława Gowina (PO), że Platforma nie poprze projektu Lewicy ws. finansowania ze środków budżetowych zapłodnienia pozaustrojowego.

Gowin, który kieruje działającym przy premierze zespołem ds. bioetyki, powiedział we wtorek PAP, że PO nie jest zainteresowana pracami nad projektem klubu Lewicy w sprawie refundacji zapłodnienia in vitro (do trzeciej próby) przez Narodowy Fundusz Zdrowia.

Według niego wypracowywane są "całościowe rozwiązania" dotyczące m.in. finansowania in vitro. Mają się one znaleźć w projekcie ustawy bioetycznej, który jeszcze w tym roku trafi do Sejmu.

"Platforma musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wpisze się w ową niedobrą tendencję, którą cechowała się przedtem Liga Polskich Rodzin, Prawo i Sprawiedliwość, czy zechce kontrolować i poddawać restrykcjom seksualność Polaków" - podkreślała Jaruga-Nowacka podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie.

Posłanka Lewicy argumentowała, że niepłodność została przez Światową Organizację Zdrowia (WHO) uznana za chorobę społeczną. Przypomniała też, że rok temu za refundacją zapłodnienia in vitro z budżetu państwa opowiedziała się minister zdrowia Ewa Kopacz.

"Minął rok, a refundacji nie ma, a co więcej - zaczynamy się zastanawiać, co w ogóle dalej z leczeniem i prawami pacjentów do korzystania z tej metody" - podkreśliła Jaruga-Nowacka.

 

Jaruga-Nowacka przywołała również jeden z artykułów Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, który mówi o tym, że każdy człowiek ma prawo do posiadania dzieci, a także artykuł 68 konstytucji, zgodnie z którym każdy w Polsce ma prawo do ochrony zdrowia.

Jej zdaniem lekarze, którzy zajmują się problemem bezpłodności twierdzą, że stres, jaki przeżywają osoby, które dowiedziały się, że nie mogą mieć dzieci, jest porównywalny do tego, który towarzyszy człowiekowi, gdy dowiaduje się, że jest chory na nowotwór. "To obniża nasza motywację do życia, chęć do pracy" - podkreśliła.

Według Jarugi-Nowackiej "wszędzie na świecie, w krajach UE" zapłodnienie pozaustrojowe jest refundowane w różnym zakresie i wymiarze.

Posłanka zwróciła jednocześnie uwagę, że koszt jednej próby zapłodnienia in vitro to 10 tysięcy złotych. Jak dodała, wielu par nie stać na to, by taki zabieg sfinansować we własnym zakresie. "Miało nam się żyć lepiej, wszystkim. Tymczasem okazuje się, że będzie się żyło lepiej tylko tym, którym i tak się żyje nieźle, czyli tym, których i tak stać na zapłodnienie pozaustrojowe" - stwierdziła.

Wiceszefowa SLD Katarzyna Piekarska podkreśliła, że w sprawie refundacji in vitro Lewica jest "zdeterminowana". "Mamy taką nadzieję, że pani minister Kopacz stanie po naszej stronie, że przekona swoich kolegów, że pozostają w błędzie" - dodała Piekarska.

Jaruga-Nowacka zwróciła uwagę, że państwo powinno być neutralne światopoglądowo i najwyższy czas, aby politycy w Polsce "przestali się bać głosu biskupów". Dodała, że ludzie, którzy przestrzegają społecznej nauki Kościoła, nie muszą decydować się na zapłodnienie in vitro.p
ap, keb