"Nikt nigdy nie naciskał na mnie, abym postawił zarzuty Barbarze Blidzie, bym prowadził postępowanie przeciwko niej. Co nie oznacza, że nikt mi nie sugerował, żebym się zajął sprawą Blidy" - mówił Krawczyk przed komisją.
Krawczyk był pierwszym śledczym prowadzącym w okresie od października 2004 roku do początków 2006 roku postępowanie w sprawie Barbary K., zwanej śląską Alexis. Prokurator ten w trybie jawnym stanął przed komisją już po raz trzeci. Zeznając w kwietniu mówił m.in., że w 2005 roku dwukrotnie przesłuchiwał w tej sprawie jako świadka Blidę. "Miało zachodzić podejrzenie, to wynikało z informacji prasowych, iż przy procederze, jaki uprawiała K., miała jej pomagać Blida; przeprowadziliśmy czynności weryfikujące tę informację (...) żadne dowody nie potwierdziły, żeby miała coś wspólnego z działaniami osób objętych aktem oskarżenia" - zeznawał wówczas Krawczyk.
Prokurator dopytywany we wtorek przez Marka Wójcika (PO) kto sugerował zajęcie się sprawą Blidy, odpowiedział, że prokurator Sierak. Jak dodał, miało to miejsce w drugiej połowie listopada 2005 roku. "Myśl przewodnia polegała na tym, żeby przyjrzeć się dokładniej powiązaniom w celu wykrycia związków korupcyjnych pomiędzy Barbarą K. a Barbarą Blidą" - powiedział Krawczyk.
Były prokurator z Katowic podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania z kwietnia, gdy pierwszy raz zeznawał przed komisją, i podkreślił, że "nigdy ani nie zeznawał ani nie powiedział, że prokurator Sierak na niego naciskał". "Był zbyt inteligentny i sprytny by wiedzieć, że taka forma nie odniesie żadnego skutku jeśli chodzi o moją osobę" - dodał.
"Miał pewną świadomość tego, że ze mnie współpracownika do prania przeciwników politycznych nie będzie. Zawsze twierdziłem, że prokurator powinien być apolityczny, za co dostawałem w skórę" - oświadczył Krawczyk. Jego zdaniem prok. Sierak chciał ukryć prawdę "o faktycznym wykorzystaniu sprawy Barbary K. do walki politycznej".
W ocenie Krawczyka jesienią 2005 roku, gdy tekę ministra sprawiedliwości objął Zbigniew Ziobro, w katowickiej prokuraturze zaczęła się "karuzela kadrowa". Prokurator zaznaczył, że pod koniec 2005 roku "przyjaciel Ziobry, Bogdan Święczkowski, pełniący do tej pory funkcję szeregowego prokuratora prokuratury okręgowej zrealizował swoją obietnicę powrotu na wysokie stanowisko w ministerstwie sprawiedliwości". Dodał, że stanowisko prokuratora apelacyjnego w Katowicach objął Tomasz Janeczek - "przyjaciel Święczkowskiego".
"To była tajemnica poliszynela, że klocki układa Święczkowski (...) cała ta koleżeńska układanka awansów nie brała się znikąd, tylko była układana przez Święczkowskiego z ministrem sprawiedliwości" - mówił. Krawczyk zaznaczył też, że "zapewne każdy z prokuratorów prokuratury apelacyjnej awans Janeczka odebrał jako policzek".
Krawczyk ocenił, że prok. Sierak nie mówił prawdy w swych zeznaniach przed komisją, gdy stwierdził, że nie interesował się sprawą afery węglowej i nie znał jej akt. "Mam pełną świadomość i mówię to z pełną odpowiedzialnością, że prok. Sierak zeznając przed komisją mówił nieprawdę; świadczą o tym (...) dokumenty" - mówił Krawczyk.
Były prokurator z Katowic wyjaśnił, że w listopadzie 2005 przedłożył Sierakowi do podpisania pismo adresowane do Barbary K. i przy tej okazji złożył ustny referat ze sprawy i odpowiedział na pytania dotyczące podejrzanej i zebranych dowodów. Tematem rozmowy, według Krawczyka, miały być także wątki Barbary Blidy i zeznań Ryszarda Z. Jak mówił, w pierwszej chwili Sierak pismo podpisał, ale "po namyśle i krótkiej rozmowie polecił przynieść akta sprawy - główne i podręczne".
Krawczyk zeznał też, że ponownie przedłożył Sierakowi akta w sprawie Barbary K. razem z wnioskiem o przedłużenie terminu trwania śledztwa. Zaznaczył, że przy tej okazji Sierak upewniał się czy sprawa zakończy się w terminie. "Sierak dopytywał czy nie istnieje jednak jakaś możliwość prowadzenia postępowania przeciwko Blidzie (...) Drążył czy Barbara K. nie wskazuje na jakieś powiązania korupcyjne z Barbarą Blidą" - powiedział Krawczyk.
"Powiem szczerze, że dawno nie słyszałem czegoś tak nasyconego cynizmem, szyderstwem i arogancją" - mówił odnosząc się do zeznań Sieraka i dodał, że informacje przekazane przez tego prokuratora na temat jego osoby miały go zdyskredytować w oczach komisji i opinii publicznej.
Na początku lipca Sierak m.in. wytykał Krawczykowi rozbieżności we wcześniejszych zeznaniach przed komisją śledczą. "Tak jak w każdym zawodzie, wszędzie jest tak, że znajdują się osoby, które pomyliły się z zawodem i pan Krawczyk jest jedną z takich osób" - oceniał prokurator. Zwracał uwagę, że w 2006 roku w ciągu 7 miesięcy, na 140 dni roboczych Krawczyk był w pracy tylko 30 dni. "Co to za pracownik, jak miał nadzorować sprawy" - podkreślał wtedy Sierak.
W związku z zeznaniami Krawczyka Danuta Pietraszewska (PO) zaproponowała przeprowadzenie konfrontacji między prokuratorami Krawczykiem i Sierakiem. Wniosek ma być głosowany na kolejnym posiedzeniu.
Na początku swego posiedzenia komisja nie przychyliła się do wniosku prokuratora i nie wyłączyła Beaty Kempy (PiS). W połowie lipca nie doszło do przesłuchania, gdyż prokurator złożył wniosek o wyłączenie z posiedzenia komisji Kempy. Wyjaśnił, że chodzi mu o sprzeciw, jaki Kempa - będąc wiceministrem sprawiedliwości - podpisała w 2007 roku odnośnie wpisania Krawczyka na listę adwokatów.
Komisja przyjęła natomiast wnioski przewodniczącego Ryszarda Kalisza (Lewica) dotyczące wezwania na świadków kolejnych prokuratorów - Jarosława Hołdy, który miał dzwonić do Katowic z Prokuratury Krajowej z pytaniem o materiały na konferencję prasową po zatrzymaniach w sprawie afery węglowej oraz Prokuratora Rejonowego z Katowic Tomasza Pałki, który prowadził sprawę Barbary K.
Komisja śledcza na następnym posiedzeniu - niejawnym - spotka się 8 października. Kolejne cztery posiedzenia wstępnie zaplanowano w drugiej połowie października.pap, em, keb