Polscy politycy posunęli się do tego, by publicznie na arenie międzynarodowej dezawuować głowę polskiego państwa; przekroczono granicę, której dyplomaci, politycy nie powinni przekraczać - tak b. wiceszef MSZ Paweł Kowal (PiS) mówi o najnowszej odsłonie sporu między prezydentem i premierem.
"Gdy rząd otwarcie sabotuje działanie głowy państwa, powstaje pytanie o intencje rządu" - powiedział Kowal odnosząc się do odmowy udostępnienia przez kancelarię premiera Lechowi Kaczyńskiemu rządowego samolotu na przelot do Brukseli.
[[mm_1]]
[[mm_2]]"Została przekroczona pewna granica, której przekraczać nie było wolno" - oświadczył poseł PiS.
Jak przypomniał, jeszcze we wtorek mówił, że nie wierzy, aby dyplomaci, polscy politycy nawet w największej zapiekłości posunęli się do tego, by publicznie na arenie międzynarodowej dezawuować głowę własnego państwa. "Dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją" - ocenił Kowal w środowej rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Jego zdaniem, zostały przekroczone też granice tego, na co sobie mogą pozwolić członkowie rządu w stosunku do prezydenta.
"Oto urzędnik kancelarii premiera publicznie mówi do zwierzchnika sił zbrojnych, że odmawia mu możliwości podróżowania samolotem do Brukseli. To nie jest już dzisiaj ani cyrk, ani żadna przepychanka - to jest dzisiaj bardzo poważna sprawa" - stwierdził poseł PiS.
Polityk pytał, czy przekraczanie tych granic jest dopuszczalne w obecnej sytuacji Polski. Czy ktoś, kto składał ślubowanie i każdego dnia powinien odpowiadać za pomyślność - w tym przypadku negocjacji - może sobie na coś takiego pozwolić pod jakimkolwiek pretekstem - zaznaczył.
Kowal uważa, że polityka zagraniczna, kwestie bezpieczeństwa, polskie uczestnictwo w UE to nie są sprawy tylko jednego polityka, jednego rządu i jednej partii. Jego zdaniem, odpowiedzialność w Polsce powinna polegać na tym, by do tych spraw wciągać jak największą ilość osób i budować wokół nich jak największą zgodę.
Pytany, jaki może być scenariusz na najbliższe godziny, gdy prezydent wyląduje już w Brukseli odparł, że nie sądził, iż wydarzy się to, co się wydarzyło i nie jest w związku z tym w stanie prorokować, co się będzie działo dalej.
Zdaniem byłego wiceszefa MSZ podłoże konfliktu między głową państwa, a szefem rządu jest polityczne. "Jest jasność, że nie ma szczerości ze strony rządowej dlatego, że podawano różne powody, dla których pan prezydent nie powinien znaleźć się w Brukseli" - zauważył b. wiceszef dyplomacji.Udział prezydenta Lecha Kaczyńskiego w szczycie UE w Brukseli rozpocznie nowy europejski etap konfliktu w sprawie kompetencji rządu i prezydenta - uważa wicepremier Grzegorz Schetyna.
Według wicepremiera spór na linii prezydent - premier na razie jest sporem lokalnym, toczącym się w Polsce.
[[mm_3]][[mm_4]]
Jeśli jednak - mówił Schetyna na konferencji prasowej w Poznaniu - "potwierdzi się informacja, że prezydent pojawi się w Brukseli i będzie reprezentował zdanie - nie wiem czyje bo przecież nie rządu - w sprawie na przykład Traktatu Lizbońskiego, to ten spór, ten konflikt rozpocznie swój drugi etap - funkcjonowania w Europie".
Według Schetyny ten spór o przewodnictwo i skład polskiej delegacji unaocznia, że politykę zagraniczną powinien prowadzić rząd.
"I dlatego chcemy wykładni Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie - jak czytać konstytucję i jak ją weryfikować, aby doszło do podziału kompetencji. Zależy nam na tym, aby ten spór nie groził rozszerzeniem" - dodał wicepremier.
Sprawa braku rządowego samolotu dla prezydenta jest dla wicepremiera oczywista.
"Samolot rządowy jest do dyspozycji delegacji państwowej - oficjalnej delegacji, która reprezentuje Polskę, państwo polskie na szczycie w Brukseli. Tę delegację prowadzi premier Tusk i ta delegacja wyleciała samolotem wczoraj wieczorem i wraca jutro po południu. Samolot jest w dyspozycji oficjalnej delegacji państwowej" - powiedział Schetyna.
Według niego udział prezydenta w szczycie doprowadzi do tego, że Polska będzie mówiła dwoma głosami, gdyż rząd i prezydent mają różne zdania na temat np. Traktatu Lizbońskiego.
"Uważam, że nawet najbardziej bolesne sprawy powinniśmy załatwiać w Polsce, a nie dojeżdżać do Brukseli i epatować brakiem porozumienia i brakiem możliwości mówienia jednym głosem. (...) Czemu ma służyć to pokazanie Europie, że mówimy w Brukseli podwójnym głosem? Tego nie wiem. Może to wie pan prezydent - proszę o to zapytać przedstawicieli Kancelarii Prezydenta" - powiedział Schetyna.
Liderzy Ruchu Obywatelskiego Polska XXI proponują, by w obliczu zaogniającego się sporu prezydent Lech Kaczyński i premier Donald Tusk podpisali porozumienie dotyczące prowadzenia polityki zagranicznej.
"Proponujemy rozwiązanie doraźne - znalezienie formuły porozumienia między prezydentem Lechem Kaczyńskim a premierem Donaldem Tuskiem, porozumienia ustrojowego na teraz, na najbliższe miesiące, na okres kampanii prezydenckiej" - powiedział na środowej konferencji prasowej w Sejmie jeden z liderów Polski XXI, poseł niezrzeszony Kazimierz M. Ujazdowski.
Jego zdaniem formułę tego porozumienia mogliby pomóc wypracować były marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski oraz były premier Tadeusz Mazowiecki.
Od kilku dni toczy się spór wokół planowanego przez prezydenta wyjazdu na rozpoczynający w środę po południu w Brukseli szczyt UE. Rząd nie zgadza się na to; Tusk, który od wtorku jest w Brukseli, uważa, że unijne spotkanie zajmuje się sprawami będącymi w kompetencji rządu. Mówił, że "nie potrzebuje" prezydenta na szczycie; szef kancelarii premiera uznał zaś wyjazd prezydenta do Brukseli za "prywatny". Z kolei Lech Kaczyński uważa, że jako prezydent jest uprawniony do udziału w posiedzeniach Rady Europejskiej i premier nie może ograniczać jego uprawnień.
Jarosław Sellin zaapelował zaś do PO i PiS o prace nad ustawą kompetencyjną, regulującą uprawnienia przedstawicieli władz państwowych. Wezwał też do rozpoczęcia prac nad zmianą konstytucji, tak by w sposób jednoznaczny rozstrzygnąć w czyich rękach ma być władza wykonawcza.
Zaznaczył, że Polska XXI opowiada się za prezydenckim modelem sprawowania władzy. Według niego kohabitacja w polskich warunkach nie sprawdza się.
Sellin ocenił, że w obecnej sytuacji można odnieść wrażenie, że liderzy PO nie uznali i nie uznają wyników wyborów prezydenckich z 2005 roku, a przywódcy PiS oraz Lech Kaczyński nie uznają wyników zeszłorocznych wyborów parlamentarnych. "Prawdopodobnie czekają nas dalsze odcinki tego wyniszczającego sporu na szczytach władzy" - przewiduje Sellin.
Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, powiedział że "dwaj najważniejsi politycy nie mają prawa narażać na śmieszność wizerunku Polski".Zdaniem Kłopotka, obydwie strony "strasznie się zapętliły". "Pozostaje jedna nadzieja, że w decydującym momencie, kiedy będzie rozpoczynał się szczyt, prezydent i premier wzniosą się ponad całą zaciekłość i zapiekłość obydwu stron i nie narażą wizerunku Polski na arenie europejskiej na śmieszność" - mówił Kłopotek dziennikarzom.
Według polityka PSL, Lech Kaczyński i Donald Tusk powinni spotkać się przed rozpoczęciem szczytu w saloniku dla polskiej delegacji, wejść razem, a potem podzielić się rolami. Zdaniem Kłopotka, to jest jedyne wyjście z całej tej sytuacji.
[[mm_5]]"A po powrocie do kraju należy się zastanowić co zrobić, aby do takich gorszących, irytujących sytuacji nie dochodziło" - dodał. Jak podkreślił, dwaj najważniejsi politycy nie mają prawa narażać na śmieszność wizerunku Polski.
Kłopotek za spór wokół delegacji na szczyt Brukseli wini najbliższe zaplecze polityczne prezydenta i premiera. "W swojej zaciekłości poszli tak daleko, że swoich szefów wpuścili w kłopoty" - ocenił.
Według polityka ludowców, fakt, że rządowy samolot - którym we wtorek do Brukseli poleciał premier oraz ministrowie spraw zagranicznych i finansów - nie wrócił po prezydenta, to ze strony rządu "o jeden krok za daleko".
Kancelaria Prezydenta otrzymała pismo od szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasza Arabskiego informujące, że Lech Kaczyński nie będzie mógł skorzystać z samolotu rządowego, bo ten pozostaje do dyspozycji premiera i delegacji rządowej przebywającej już w Brukseli.
Według Arabskiego, rząd nie udzielił prezydentowi rządowego samolotu, ponieważ jest to prywatna podróż Kaczyńskiego.
pap, keb