Kontynuując wyjaśnienia przed Sądem Okręgowym w Warszawie, Jaruzelski cytował liczne wypowiedzi przedstawicieli ZSRR o tym, że przebieg ówczesnych wydarzeń w Polsce stanowił naruszenie równowagi sił w podzielonej Europie i że przygotowywano interwencję. Powołał się m.in. na słowa z lat 90. b. szefa KPZR Michaiła Gorbaczowa, że Jaruzelski dążył do wyeliminowania zagrożenia ingerencją wojsk Układu Warszawskiego i że "wybrał mniejsze zło".
Jaruzelski cytował też wypowiedzi polityków Zachodu, że stan wojenny był "mniejszym złem" od sowieckiej interwencji, która była realna. Według niego, oceny takie formułowane były m.in. przez b. prezydenta Francji Francois Mitteranda i b. sekretarza stanu USA Aleksandra Haiga, a także Jana Nowaka-Jeziorańskiego.
Oskarżony podkreślił, że USA miały szczegółowe informacje o sytuacji w Polsce przed stanem wojennym, nie tylko od swego szpiega w Polsce płk. Ryszarda Kuklińskiego. "Dlaczego nie było ostrzeżenia USA, że reakcja władz Polski będzie ostra?" - pytał retorycznie Jaruzelski. "Brak takiego sygnału to był dla nas właśnie sygnał" - dodał."Nie chcieliby, ale by musieli" - mówił gen. Jaruzelski o groźbie interwencji ZSRR. Jak mówił, władze ZSRR miały świadomość, iż "logika wydarzeń w sytuacji ekstremalnej doprowadzi do interwencji". "Taka sytuacja stała za progiem" - dodał oskarżony, powołując się na zapowiedziane na 17 grudnia 1981 r. wielkie demonstracje "Solidarności".
Jaruzelski cytował obszernie wypowiedzi przedstawicieli władz ZSRR - zaprzeczając tezie IPN, że władze PRL nalegały na interwencje i że "potulnie spełniały" wszelkie życzenia ZSRR. Powoływał się na słowa oficjeli ZSRR sprzed 13 grudnia 1981 r., że Jaruzelski "jest chytry", że to "gienierał-liberał" oraz że "nie wyda rozkazu, by nie strzelać do wkraczających wojsk ZSRR". Oskarżony dodał, że po rozpadzie ZSRR niektórzy oficjele ZSRR - zwolennicy interwencji zaczęli się wybielać. "Jastrzębie zamieniły się w gołębie" - powiedział, mówiąc o gen. Anatoliju Gribkowie.
Jaruzelski będzie kontynuował wyjaśnienia 28 października.To już czwarta rozprawa, podczas której 85-letni Jaruzelski odczytuje wyjaśnienia z grubego pliku kartek. Nie przyznaje się on do zarzutów stawianych przez IPN. Powtarza, że stan wojenny był "mniejszym złem", bo "uratował Polskę przed wielowymiarową katastrofą". Szeroko omawia argumenty, które - według niego - uzasadniały wprowadzenie stanu wojennego.
Ówczesny I sekretarz PZPR, premier PRL, szef MON i Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego jest oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym o charakterze zbrojnym, mającym na celu popełnianie przestępstw" - za co grozi do 10 lat więzienia. Drugi zarzut to podżeganie Rady Państwa do przekroczenia jej uprawnień przez uchwalenie dekretów o stanie wojennym wbrew konstytucji PRL - bo podczas trwania sesji Sejmu.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN w Katowicach skierował akt oskarżenia wobec 9 osób - członków władz PRL, członków utworzonej w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. WRON oraz Rady Państwa PRL (która formalnie wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety). Główni oskarżeni to Jaruzelski, 82-letni gen. Czesław Kiszczak - członek WRON i ówczesny szef MSW oraz 80-letni Stanisław Kania, były już wtedy I sekretarz KC PZPR.
12 września ruszył proces siedmiu już tylko osób. Nie przeszkodziła temu nieobecność Kiszczaka, który nie stawia się na rozprawy tłumacząc się złym zdrowiem; sąd uznaje jego nieobecność za nieusprawiedliwioną. Ostatnio sąd zarządził jednak jego badania lekarskie.
Podsądni odrzucają zarzuty - które przedawnią się dopiero w 2020 r. Twierdzą, że nie popełnili przestępstwa, bo działali w stanie wyższej konieczności wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było groźby takiej interwencji, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - replikuje pion śledczy IPN.
ND, em, PAP