"Obama szuka pretekstu, by zrezygnować z tarczy"

"Obama szuka pretekstu, by zrezygnować z tarczy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Photos.com 
Czołowy amerykański neokonserwatysta John Bolton ostro skrytykował stanowisko Baracka Obamy w sprawie tarczy antyrakietowej, sugerując, że szuka on pretekstu, by porzucić plan jej rozmieszczenia w Polsce i Czechach.
"Jego stanowisko z kampanii wyborczej, głoszące, że tarcza będzie umieszczona (w Polsce) po tym, gdy zostanie dowiedzione, że jej technologia się 'sprawdziła', jest usprawiedliwieniem, aby nigdy jej nie rozmieszczać. W sprawach wojskowych niczego nie można definitywnie dowieść raz na zawsze" - napisał o Obamie Bolton w czwartkowym "Wall Street Journal".

Bolton nawiązuje do kontrowersji wokół rozmowy telefonicznej między prezydentem-elektem USA a Lechem Kaczyńskim w ubiegły piątek, po której kancelaria polskiego prezydenta informowała, że Obama powiedział, iż "projekt obrony rakietowej będzie kontynuowany".

Tego samego dnia doradca Obamy ds. polityki zagranicznej Dennis McDonaugh zdementował tę informację, oświadczając, że prezydent- elekt "popiera rozmieszczenie systemu obrony przeciwrakietowej, kiedy jej technologia okaże się skuteczna". Kancelaria Prezydenta RP potwierdziła następnie, że wersja sztabu Obamy jest prawdziwa.

Bolton, który był m.in. tymczasowym ambasadorem amerykańskim przy ONZ, pisze, że stanowisko Obamy sygnalizuje zamiar rezygnacji z planu rozbudowy tarczy antyrakietowej, która - jak podkreśla - ma chronić USA i Europę przed zagrożeniem rakietowym z Iranu.

Zwraca też uwagę na kontekst rozmowy Obamy z Kaczyńskim - w kilka dni po pogróżkach Rosji, że w odpowiedzi na tarczę w Polsce rozmieści w obwodzie kaliningradzkim swoje rakiety krótkiego zasięgu.

Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew "testował siłę związków USA z Polską i siłę obejmującego władzę amerykańskiego prezydenta" - uważa Bolton. Jego zdaniem rozmowa Obamy z Kaczyńskim "wskazuje na słabnięcie postawy USA w zakresie obronności, obojętność wobec sojuszników pozostających pod presją i potrzebę usatysfakcjonowania naturalnego elektoratu Obamy w Partii Demokratycznej".

ab, pap