Powołując Ryszarda Bugaja i Adama Glapińskiego na swoich ekonomicznych doradców prezydent powiedział, że sytuacja gospodarcza w Polsce jest trudna.
Dodał, że w związku ze wskaźnikami ekonomicznymi nie jest to ciągle jeszcze sytuacja "kryzysowa". "Mamy do czynienia ze znacznym spowolnieniem, niespowodowanym tylko światowym kryzysem, bo o tym kryzysie można mówić dopiero w ostatnim kwartale poprzedniego roku, a spowolnienie nastąpiło wcześniej" - mówił L. Kaczyński.
"Jak dotąd rząd RP posługuje się metodami, które określiłbym jako klasyczne" - ocenił prezydent. "Mamy nie tyle znajdowanie pieniędzy - bo to może istotnie marketingowe mistrzostwo twierdzić dzisiaj, że rząd pieniądze znalazł. Rząd szuka oszczędności i cięć często bardzo trudnych z punktu widzenia funkcjonowania państwa - taka jest dziś rzeczywistość" - powiedział.
Wyjaśniając powołanie doradców L.Kaczyński zapewnił, że "nie zamierza zastępować rządu, próbować łamać konstytucji". "Ale wizja musi być jasna" - podkreślił.
Prezydent powiedział, że Bugaj "nie jest człowiekiem o poglądach politycznych identycznych do jego - mówiąc bardzo delikatnie". "Istnieją tutaj niemałe różnice" - dodał.
"Zawsze niezwykle szanowałem Ryszarda za to, że przyznawał się do lewicowych przekonań, nawet kiedy było to niezmiernie niemodne, gdzieś szesnaście czy osiemnaście lat temu, wszyscy wtedy byli w centrum i trzeba było mieć naprawdę odwagę, żeby powiedzieć, że jest się lewicowcem" - podkreślił prezydent.
Zaznaczył, że z kolei Glapiński ma odmienne przekonania. "Ale o to właśnie szło" - dodał L. Kaczyński.
ND, PAP
Pitbul: pies na polityków. Nowy portal rozrywkowy zaprasza!