Powiedziała ona wysokonakładowemu dziennikowi "Bild", że Steinmeier powinien był wziąć ją w obronę, kiedy doradca polskiego premiera Władysław Bartoszewski porównał szefową BdV do negującego holokaust biskupa lefebrysty Richarda Williamsona.
"Zadaniem niemieckiego ministra spraw zagranicznych jest obrona niemieckich obywateli przed tego rodzaju porównaniami. Tym bardziej jeśli jest się bliskim przyjacielem byłego kanclerza (Gerharda) Schroedera, który nie waha się zabiegać w Teheranie o względy kłamcy oświęcimskiego, irańskiego prezydenta (Mahmuda) Ahmadineżada" - powiedziała Steinbach. Schroeder spotkał się z Ahmadineżadem w zeszłą sobotę.
Steinbach dodała, że "projekt centrum poświęconego wypędzeniom nie może upaść przez spór wokół jej osoby". "Ja mogę zrezygnować, ale moja organizacja nie ugnie się pod takim szantażem" - powiedziała.
W artykule na temat kontrowersji wokół powołania Eriki Steinbach do rady fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" dziennik "Bild" ocenia, że szefowa BdV jest w Polsce "uosobieniem złych Niemców", którzy nigdy nie przeboleli straty dawnych wschodnich obszarów państwa.
Gazeta bierze w obronę Steinbach, zauważając, że od 1985 r. działa ona w Towarzystwie Niemiecko-Izraelskim i "jako szefowa Związku Wypędzonych (od 1998 r.) stara się o pojednanie z Polską, Czechami i innymi państwami wschodniej Europy".
Steinbach jest jedną z trojga nominowanych przez BdV do władz przyszłej fundacji poświęconej powojennym wysiedleniom Niemców. Jej udziałowi w tym gremium sprzeciwia się Polska oraz współrządząca Niemcami SPD, a także partie opozycji: Zieloni i liberalna FDP.
W ostatnich dniach spór stał się tematem kampanii przed wrześniowymi wyborami w Niemczech.
Kanclerz Angela Merkel (CDU) chce poczekać z powołaniem fundacji na "odpowiedni moment". Z kolei Frank-Walter Steinmeier (SPD) zaapelował o rozwiązanie sporu jeszcze przed wyborami w taki sposób, by nie obciążać stosunków polsko-niemieckich.
ND, PAP