Według wiceministra skarbu Michała Chyczewskiego, w Telewizji Polskiej "szybko rosną koszty, wolno rosną przychody, istotnie pogarsza się wynik finansowy", a w Polskim Radiu "jest jeszcze gorzej".
"Jeżeli chodzi o Telewizję Polską to niepokojący jest stan rzeczy związany z polityką kadrową. TVP bardzo przekroczyła w 2008 r. zakładany wskaźnik wzrostu wynagrodzeń" - mówił Chyczewski. Wyjaśnił, że wskaźnik ten w TVP wynosił w 2008 r. ponad 12 proc., podczas gdy powinien wynosić 6 proc.
Zdaniem wiceministra bardzo niepokojący jest spadek wyniku finansowego, "będący pochodną bardzo szybkiego wzrostu kosztów działalności operacyjnej. To z kolei jest pochodną szybkiego tempa wzrostu wynagrodzeń".
Jak wyjaśnił, wstępne dane po IV kwartale 2008 r. wskazują na blisko 57 mln zł zysków netto w stosunku do 86 mln zł zysku netto w 2007 r. Według niego, koszty działalności operacyjnej wzrosły o ponad 200 mln zł.
Obecny na posiedzeniu członek zarządu TVP Tomasz Rudomino powiedział, że jednym z powodów zawieszenia poprzedniego zarządu spółki była właśnie strata finansowa.
Jak mówił, w listopadzie ub.r. prognozowano, że będzie to ok. 300 mln zł. Dodał, że on sam miał spowodować, by ta strata została "maksymalnie zminimalizowana" i w ciągu ostatnich dwóch miesięcy znacznie ograniczono koszty produkcji.
Szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski nie zgadzał się z zarzutami o generowaniu straty przez zawieszony w ubiegłym roku zarząd TVP. "Nie wydaje mi się, by powodem zawieszenia zarządu była strata finansowa, bo tej straty w grudniu jeszcze nie było, a był wykazany zysk" - mówił. "Jakakolwiek strata, która tu powstaje, jest związana z tym, że w 2009 r. ćwierć miliarda zł - to niebagatelna suma - TVP dostaje mniej z abonamentu" - oświadczył.
Również Chyczewski podkreślił, że i TVP, i Polskie Radio są uzależnione od wpływów z abonamentu, które - w przypadku PR w 2008 r. spadły o blisko 18 proc. w stosunku do 2007 r. "To potężny ubytek po stronie przychodowej. Jednocześnie, jak w przypadku TVP następuje wzrost kosztów i to jest sytuacja bardzo niepokojąca" - mówił. W ubiegłym roku koszty działalności operacyjnej w Polskim Radiu wyniosły ok. 270 mln zł w stosunku do 260 mln zł rok wcześniej. "To spowodowało stratę na poziomie blisko 13 mln zł, w stosunku do 16 mln zł zysku rok wcześniej" - mówił.
Odnosząc się do tych zarzutów, b. szef PR Krzysztof Czabański powiedział, że stało się tak ze względu na znaczące uszczuplenie wpływów z abonamentu.
Chyczewski poinformował, że sytuacja finansowa w Polskim Radiu skłoniła ministra skarbu do zlecenia audytu w spółce. "Wskazuje on na szereg uchybień w zarządzaniu kosztami" - poinformował. Chodzi np. o brak jasnych zasad wykorzystania służbowych kart płatniczych. "Audyt wskazuje, że spółka została wielokrotnie obciążona wydatkami, które można kwestionować" - mówił.
Z audytu, do którego dotarła PAP, wynika, że od 1 stycznia 2006 r. do 30 września 2008 r. członkowie zarządu PR i dyrektorzy firmy dokonali zakupów, wykorzystując służbowe karty na kwotę blisko 95 tys. zł, z czego ponad 80 tys. stanowiły wydatki na usługi gastronomiczne. Audytorzy podkreślili, że niemożliwe jest zweryfikowanie, czy koszty rzeczywiście stanowiły wydatki służbowe czy prywatne.
Według Czabańskiego wydatki te były dokonywane na cele służbowe i zgodnie z zasadami obowiązującymi wcześniej w firmie. "Wszystkie rachunki były opisywane i zatwierdzane przez służby finansowe" - tłumaczył. Jak wyjaśnił, nie było reguły w spółce, by opisywać, z kim konkretnie były te spotkania.
W dokumencie czytamy również m.in. o nieprawidłowościach dotyczących wynagrodzeń. Podano przykład, że dyrektor Programu 3 w latach 2006-2008 (od lipca 2006 r. do lutego br. był to Krzysztof Skowroński) samodzielnie zatwierdzał do wypłaty własne wynagrodzenie z tytułu honorarium, a kwota wypłat wynosiła - według audytorów - 120 tys. zł. "Nic na ten temat nie wiem" - powiedział Czabański.
Audytorzy wskazali też przypadek osoby zatrudnionej jako komentator-dziennikarz z wynagrodzeniem zasadniczym (6 tys. zł brutto) i honorarium. Okazało się, że przez 5 miesięcy osoba ta pobierała jedynie pensję zasadniczą (w sumie 30 tys. zł), co oznacza, że nie świadczyła pracy w tym czasie, a więc wypłata była - zdaniem audytorów - bezpodstawna.
Były szef PR odniósł się też do przykładu korespondenta Radia w Wielkiej Brytanii, który otrzymywał wyjątkowo wysoką pensję - ok. 10 tys. euro. "Prawdę mówiąc nie pamiętam tego, ale na pewno wchodziły w to też koszty utrzymania biura, samochodu, telefonu" - mówił.
Zakwestionowano też nieuzasadnione wydłużenie okresów obowiązywania odszkodowania z tytułu zakazu konkurencji dla członków zarządu - z 6 do 12 miesięcy, a także wydłużenie okresów wypowiedzenia dla niektórych dyrektorów, w tym tych, którzy zostali niedawno zatrudnieni.
"Ściągnęliśmy z rynku dobrych fachowców, m.in. Krzysztofa Skowrońskiego, Jacka Sobalę, Marcina Wolskiego. Jako dyrektorzy programów mogli dostać uposażenie stosunkowo niskie, ze względu na ustawę kominową" - tłumaczył to Czabański. "Proszę porównać pensje szefów komercyjnych ogólnopolskich stacji radiowych" - zaznaczył b. szef PR. "Niewątpliwie poczucie bezpieczeństwa było dla nich ważnym elementem. Trzeba było różnego rodzaju zachęty stosować" - mówił Czabański.
Pytany o wydany przez Polskie Radio czteropłytowy album "Katyń" (co przyniosło ponad 54 tys. zł straty), Czabański (który sam decydował o wydawnictwie, m.in. o uszlachetnieniu poligrafii, a tym samym - podrożeniu kosztów tłoczenia płyty do 98 tys. zł) powiedział, że była to działalność wpisująca się w misję PR - albumy trafiły do rodzin katyńskich. "Jestem z tego dumny, niezależnie od straty księgowej" - oświadczył. W dokumencie audytorskim czytamy, że do zakończenia audytu nie sprzedano żadnego egzemplarza albumu.
W trakcie posiedzenia sejmowej komisji skarbu wiceminister Chyczewski poinformował również o sytuacji Polskiej Agencji Prasowej. Powiedział, że w 2008 r., podobnie jak w 2007, wynik finansowy Agencji był dodatni.
ND, PAP