Erika Steinbach jest znienawidzona w Polsce. Poświęciła swoją karierę na udokumentowanie cierpienia Niemców wypędzonych z Europy Wschodniej po drugiej wojnie światowe. Serwis internetowy tygodnika „Der Spiegel”, SPIEGEL ONLINE zamieścił obszerny wywiad ze Steinach, w którym mówi ona o napięciach na linii Berlin-Warszawa i o tym, czego Polacy muszą się jeszcze nauczyć na temat historii.
Jeśli chodzi o polsko-niemieckie relacje, niewiele osób odgrywa większą rolę niż Erika Steinach, szefowa kontrowersyjnego Związku Wypędzonych, pisze Spiegel Online.
Zapytana, czy poczuła się zawiedziona stanowiskiem Angeli Merkel w sprawie jej kandydatury do rady fundacji ds. wysiedleń, Steinach zaprzeczyła. „Kanclerz popiera fundację. Wspiera ją. Mam dobre relacje z Angelą Merkel, jednak kanclerz była w bardzo trudnym położeniu. Wiedziała, że członkowie SPD nie zgodzą się na moją nominację i że Polacy też będą się jej sprzeciwiali. Mój Związek nie chciał znosić politycznego prześladowania. Tu chodzi też o szacunek do samych siebie".
„Rząd Niemiecki był uszczęśliwiony, kiedy prawicowego premiera Jarosława Kaczyńskiego zastąpił Donald Tusk. Tusk to rozsądny człowiek. Jednak znajduje się on pod ogromną presją w Polsce".
„Relacje polsko-niemieckie z pewnością się nie polepszyły przez ostatnie tygodnie. Ale to wina SPD i polskich polityków, a nie Związku Wypędzonych. Polska agresja, której ostatnio doświadczyłam przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania", zaznaczyła Steinach.
Stainbach oświadczyła, że miejsce w radzie przez jakiś czas pozostanie puste. „to wspaniały miecz Damoklesa. Polskie żądanie było takie, by Steinach nie była w radzie. Teraz nie jestem, ale miejsce pozostaje puste. To rozwiązanie, z którym wszyscy musimy żyć".
„Tusk nie spacyfikował nacjonalistów w swoim kraju. Oni w ogóle nie chcą, by centrum poświęcone wypędzonym kiedykolwiek powstało. To naturalne, że wypędzenia Niemców po drugiej wojnie światowej to bolesne wspomnienie dla wielu Polaków. Jednak jest ono bolesne również dla nas Niemców, którzy musimy zmagać się z naszą ponurą historią. To nie jest łatwe. Dla krajów postkomunistycznych proces odkrywania własnej tożsamości jeszcze się nie zakończył", ocenia Steinach.
Nie rozumiem emocji Polaków. Wszystko co powiem i zrobię jest przedstawiane na opak. Polacy najpierw powinni sami uporać się ze swoimi problemami. Jednak nie mają prawa mieszać się w wewnętrzne sprawy Niemiec i mówić nam jak powinniśmy czcić nasze ofiary.
im
Zapytana, czy poczuła się zawiedziona stanowiskiem Angeli Merkel w sprawie jej kandydatury do rady fundacji ds. wysiedleń, Steinach zaprzeczyła. „Kanclerz popiera fundację. Wspiera ją. Mam dobre relacje z Angelą Merkel, jednak kanclerz była w bardzo trudnym położeniu. Wiedziała, że członkowie SPD nie zgodzą się na moją nominację i że Polacy też będą się jej sprzeciwiali. Mój Związek nie chciał znosić politycznego prześladowania. Tu chodzi też o szacunek do samych siebie".
„Rząd Niemiecki był uszczęśliwiony, kiedy prawicowego premiera Jarosława Kaczyńskiego zastąpił Donald Tusk. Tusk to rozsądny człowiek. Jednak znajduje się on pod ogromną presją w Polsce".
„Relacje polsko-niemieckie z pewnością się nie polepszyły przez ostatnie tygodnie. Ale to wina SPD i polskich polityków, a nie Związku Wypędzonych. Polska agresja, której ostatnio doświadczyłam przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania", zaznaczyła Steinach.
Stainbach oświadczyła, że miejsce w radzie przez jakiś czas pozostanie puste. „to wspaniały miecz Damoklesa. Polskie żądanie było takie, by Steinach nie była w radzie. Teraz nie jestem, ale miejsce pozostaje puste. To rozwiązanie, z którym wszyscy musimy żyć".
„Tusk nie spacyfikował nacjonalistów w swoim kraju. Oni w ogóle nie chcą, by centrum poświęcone wypędzonym kiedykolwiek powstało. To naturalne, że wypędzenia Niemców po drugiej wojnie światowej to bolesne wspomnienie dla wielu Polaków. Jednak jest ono bolesne również dla nas Niemców, którzy musimy zmagać się z naszą ponurą historią. To nie jest łatwe. Dla krajów postkomunistycznych proces odkrywania własnej tożsamości jeszcze się nie zakończył", ocenia Steinach.
Nie rozumiem emocji Polaków. Wszystko co powiem i zrobię jest przedstawiane na opak. Polacy najpierw powinni sami uporać się ze swoimi problemami. Jednak nie mają prawa mieszać się w wewnętrzne sprawy Niemiec i mówić nam jak powinniśmy czcić nasze ofiary.
im