Kownacki podkreślił, że prezydent zdecydował się zawetować nowelę "po długim zastanowieniu" i "nie bez wątpliwości".
"Prezydent uznał, że ustawa w tak dużym stopniu narusza istotne zasady, którymi powinien rządzić się system oświaty w naszym kraju, że mimo świadomości, iż prawdopodobnie to weto zostanie obalone, jednak taką decyzję podjął" - powiedział Kownacki.
Prezydencki minister tłumaczył, że ustawa pozwala dyrektorom szkół zatwierdzać programy nauczania przygotowane przez nauczycieli. Kierować się przy tym mają wytycznymi opracowanymi w Ministerstwie Edukacji Narodowej. Obecnie nauczyciele muszą korzystać z programów zatwierdzonych przez MEN, w których mogą bez konsultacji zmienić 20 proc. treści, przy zachowaniu zgodności z podstawą programową. Kownacki zaznaczył, że ta sama nowelizacja dopuszcza powierzenie funkcji dyrektora szkoły osobie bez kwalifikacji nauczycielskich. Jak mówił, nie ma gwarancji, że taka osoba będzie miała kompetencje do oceny programów nauczania.
Wątpliwości prezydenta w tej sprawie nie rozwiała - według Kownackiego - minister edukacji Katarzyna Hall, która w poniedziałek rozmawiała z prezydentem na temat nowelizacji ustawy oświatowej. "Między innymi takie pytanie padło do pani minister: jakież to będą instrumenty oddziaływania, jeżeli nastąpi sytuacja taka, że oto program nauczania nie jest zgodny z wytycznymi i nie obejmuje całego materiału, który następnie będzie wymagany na egzaminie? Co można zrobić w tej sytuacji? Okazało się, że nic, że po prostu trzeba liczyć na rozsądek i kompetencje nauczycieli i dyrektorów" - powiedział Kownacki.
Ponadto - jak mówił prezydencki minister - nowelizacja odbiera kuratoriom, czyli organom nadzoru pedagogicznego działającym w imieniu ministra edukacji, wiele istotnych kompetencji. W ten sposób, według niego, państwo pozbawia się możliwości efektywnej kontroli jakości edukacji w Polsce.
Szef Kancelarii Prezydenta przypomniał też, że zarezerwowane w budżecie na 2009 r. 347 mln zł na wdrożenie reformy zostało, w wyniku oszczędności, zredukowane do 40 mln. A bez pieniędzy, jak mówił, nie uda się samorządom przygotować na czas szkół na przyjęcie sześciolatków oraz zapewnić odpowiedniej liczby miejsc w przedszkolach dla wszystkich dzieci pięcioletnich. Skutkiem tego będą - jak powiedział - np. prowizoryczne oddziały przedszkolne dla pięciolatków zorganizowane w szkołach gminnych, gdzie te małe dzieci zetkną się ze wszystkimi problemami szkół podstawowych i gimnazjów, takimi jak przemoc i agresja.
"To jest eksperyment, który się będzie dokonywał na żywych dzieciach, pięcioletnich i sześcioletnich. Pod czymś takim prezydent nie chce się podpisywać" - podkreślił Kownacki.
pap, em