"Czy Polska zapomniała o Solidarności?" - pytali w rozmowie z PAP liderzy białoruskiej opozycji Alaksandr Kazulin i Anatolij Labiedźka.
"Polskie MSZ prowadzi dziś Realpolitik. Łączymy więcej nadziei z polskimi mediami oraz niektórymi grupami parlamentarnymi. Mamy nadzieję, że nie wszyscy polscy politycy, którzy bronili wartości moralnych, już odeszli jak dinozaury" - dodał Labiedźka.
Obaj liderzy białoruskiej opozycji we wtorek przyjechali do Parlamentu Europejskiego na zaproszenie litewskich eurodeputowanych.
Skarżyli się, że są wykluczeni z nawiązanego w październiku dialogu UE z Białorusią. Apelowali, by nie zapraszać prezydenta Łukaszenki na zaplanowany na 7 maja szczyt Unii w Pradze, na którym zainaugurowane ma być Partnerstwo Wschodnie, nowa unijna inicjatywa zacieśniania współpracy z republikami poradzieckimi.
"Próbujemy zrozumieć pozycję UE i jej priorytety: czy to okrutny pragmatyzm, interesy handlowe i gospodarcze oraz decyzje za zamkniętym drzwiami, czy wciąż wolność, prawa obywateli i moralne europejskie wartości. Czekamy na odpowiedź na te pytania" - powiedział PAP Kazulin, niedawno uwolniony więzień polityczny, kandydat opozycji na prezydenta w wyborach z 2006 roku.
"Polska i Niemcy zajmują takie samo stanowisko i są generatorami nowej polityki europejskiej wobec Białorusi" - ocenił. Ujawnił, że usłyszał od jednego z Polaków w Parlamencie Europejskim, że Polska stawia reżimowi warunek. Uzależnia zgodę na zaproszenie Łukaszenki do Pragi od pozwolenia na przeprowadzenie zjazdu Związku Polaków na Białorusi kierowanego przez Andżelikę Borys.
"Dla nas takie stanowisko jest wielką niespodzianką. Czy to znaczy, że możemy się targować? To jest niemoralne" - powiedział Kazulin.
Także towarzyszący mu Labiedźka, lider Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, nie krył oburzenia. "To jest jak kasyno. My się zakładamy o europejskie wartości, a Łukaszenka zakłada się o europejskie pieniądze. Pytanie, na co stawia Europa... Niestety, wydaje nam się, że większość w Europie chce dziś postawić na Łukaszenkę. Musicie wybrać między Łukaszenką a 35 proc. proeuropejskich Białorusinów" - powiedział Labiedźka.
Krytykując polski MSZ za "prowadzenie Realpolitik", Labiedźka pochwalił polskie media. "Niedawno obchodziliśmy dzień milicji. Z tej okazji ważni przedstawiciele z Polski i Litwy mieli przyjechać do Mińska, by złożyć życzenia generałowi odpowiedzialnemu za porwania i zaginięcia niektórych opozycyjnych polityków. Jako opozycja kategorycznie sprzeciwiliśmy się i otrzymaliśmy wsparcie od polskich mediów" - powiedział.
Obaj politycy skrytykowali UE za prowadzenie dialogu z Łukaszenką "na jego warunkach" i "bez udziału przedstawicieli sił demokratycznych". Ostro skrytykowali też niedawną wizytę w Mińsku wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej Javiera Solany.
"Tuż przed wizytą rozpędzone zostały dwie manifestacje, doszło do pięciu aresztowań. To pokazuje, że Łukaszenka w ogóle się nie boi" - ocenił Labiedźka.
"Kategorycznie apelujemy o niezapraszanie Łukaszenki do Pragi. To byłoby uznanie dla 50 lat represji i zbrodni oraz nowa carte blanche dla Łukaszenki" - powiedział opozycyjny lider.
Białoruscy opozycjoniści zgodzili się natomiast, że w kwietniu UE powinna na kolejne sześć miesięcy utrzymać zawieszenie sankcji wizowych wobec reżimu. "Tak, żeby dać mu szansę na zrewidowanie polityki i ewentualny postęp" - wyjaśnił Labiedźka.
pap, keb