Przyczyną procesu jest wypowiedź Andrzeja Zybertowicza, obecnie doradcy prezydenta RP, w "Rzeczpospolitej" z 2008 r.; oświadczył on, że pozwało go "dwóch agentów i ich zaciekły obrońca". Michnik poczuł się tym dotknięty i pozwał Zybertowicza o ochronę dóbr osobistych.
We wtorek sąd nie przesłuchał obecnego na sali rozpraw redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", gdyż strona pozwana zgłosiła wniosek o zwrócenie się do prof. Bralczyka w sprawie opinii na temat kwestionowanych słów. Sąd przychylił się do tego wniosku.
Opinia ma wpłynąć do sądu w ciągu miesiąca. Wówczas sąd wyznaczy kolejny termin rozprawy.
Językoznawca ma m.in. orzec, czy kwestionowane sformułowanie, którego dotyczy sprawa, jest stwierdzeniem faktu czy opinią i czy z artykułu wynikają sugestie, że Michnik był lub jest agentem, oraz sugestie czy jest obrońcą tylko dwóch agentów, czy też wszystkich agentów.
"W momencie, gdy strona powodowa posługuje się opiniami językoznawcy, my też jesteśmy zmuszeni" - uzasadniała wniosek pełnomocnik Zybertowicza, mec. Barbara Kondracka.
Jak powiedział pełnomocnik Michnika, mec. Piotr Rogowski, strona powodowa złożyła już językoznawczą ekspertyzę autorstwa członka Rady Języka Polskiego, Katarzyny Kłosińskiej. Ekspertyza ta jest elementem pisma procesowego. "Uważamy, że kwestionowane słowa informują o faktach, które można zweryfikować" - zaznaczył Rogowski.
Rogowski wcześniej mówił, że czytelnik nie wie, czego dotyczyła inkryminowana wypowiedź. "Możliwe są dwie interpretacje: albo że Zybertowicza pozwali Zygmunt Solorz i Milan Subotic oraz rzekomo broniący ich Michnik, albo że Michnik jest którymś z tych dwóch agentów (...) każda z tych interpretacji jest nieprawdą, bo Michnik ani nie był agentem, ani nigdy nie wypowiadał się co do Solorza i Subotica" - wyjaśniał Rogowski.
To kolejny proces wytoczony Zybertowiczowi przez Michnika. Wcześniej pozwał on go za słowa: "Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację".
W październiku 2008 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnie nakazał doradcy prezydenta RP przeprosiny za podanie nieprawdy oraz wpłatę 10 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny. Po tym wyroku SA kilka tysięcy osób podpisało list otwarty do Rzecznika Praw Obywatelskich "w obronie wolności słowa".
Zybertowicz został też pozwany przez właściciela Polsatu za swe słowa, że współpracował on z wywiadem wojskowym PRL. Milan Subotic z TVN pozwał go zaś za zarzut, jakoby na zlecenie WSI manipulował programem o "taśmach Beger". Gdański sąd apelacyjny w 2008 r. prawomocnie utrzymał wyrok sądu w Toruniu, który nakazał Zybertowiczowi przeprosić za to Subotica.
Trwają też inne procesy wytoczone przez Michnika - m.in. naczelny "Dziennika" Robert Krasowski ma proces za słowa, że "Michnik poświęcił 1/3 życia na obronę byłych ubeków", a "Gazeta Polska" - za zwrot, iż Michnik "usprawiedliwiał korupcję, jeśli korzystali na niej komuniści".
Przeprosin za podanie nieprawdy i 50 tys. zł na cel społeczny domaga się Michnik od IPN za podanie nieprawdy, że ojciec Michnika Ozjasz Szechter został skazany w II RP za szpiegostwo na rzecz Sowietów. Faktycznie skazano go za "próbę zmiany przemocą ustroju Państwa Polskiego".
ND, PAP