Ministrowie spraw zagranicznych Unii zgodzili się wyciągnąć rękę do Białorusi, zawieszając na kolejnych dziewięć miesięcy sankcje wizowe wobec prezydenta Aleksandra Łukaszenki, mimo istniejących podejrzeń o łamanie praw człowieka w tym kraju, pisze „International Herald Tribune”.
Unia Europejska, która jest zaniepokojona polityczną i gospodarczą kontrolą Moskwy nad krajami tranzytowymi przy transporcie energii, wyszła z inicjatywą zacieśniania współpracy z krajami z rosyjskiej strefy wpływów o nazwie Partnerstwo Wschodnie, które ma zostać zainaugurowane w czasie szczytu w Pradze 7 maja.
Unia przedłużyła zawieszenie sankcji wobec Łukaszenki: „Unia pozostaje gotowa do pogłębienia stosunków z Białorusią w zależności od postępu tego kraju na drodze ku demokracji, prawom człowieka i rządom prawa".
Decyzja w sprawie zaproszenia Łukaszenki na inaugurację Partnerstwa Wschodniego nie została jeszcze podjęta. Unia najprawdopodobniej odłoży zaproszenie, dopóki Białoruś nie podejmie ostatecznej decyzji w sprawie uznania Południowej Osetii i Abchazji.
Jak na razie zakaz wizowy nie obejmie Łukaszenki na czas trwania praskiego szczytu. Oznacza to, że białoruski prezydent może być zaproszony razem z przywódcami Unii oraz Ukrainy, Mołdawii, Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu.
Nie wiadomo czy Łukaszenka zechce przyjechać do Pragi. Dziennik pisze, że Moskwa wywiera na nim presję, by zdystansował się od Europy.
Unijni dyplomaci podejrzewają, że jeśli Białoruś zostanie zaproszona do Pragi, Łukaszenka wyśle tam raczej swojego przedstawiciela, niż pojedzie osobiście.
Unia przedłużyła zawieszenie sankcji wobec Łukaszenki: „Unia pozostaje gotowa do pogłębienia stosunków z Białorusią w zależności od postępu tego kraju na drodze ku demokracji, prawom człowieka i rządom prawa".
Decyzja w sprawie zaproszenia Łukaszenki na inaugurację Partnerstwa Wschodniego nie została jeszcze podjęta. Unia najprawdopodobniej odłoży zaproszenie, dopóki Białoruś nie podejmie ostatecznej decyzji w sprawie uznania Południowej Osetii i Abchazji.
Jak na razie zakaz wizowy nie obejmie Łukaszenki na czas trwania praskiego szczytu. Oznacza to, że białoruski prezydent może być zaproszony razem z przywódcami Unii oraz Ukrainy, Mołdawii, Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu.
Nie wiadomo czy Łukaszenka zechce przyjechać do Pragi. Dziennik pisze, że Moskwa wywiera na nim presję, by zdystansował się od Europy.
Unijni dyplomaci podejrzewają, że jeśli Białoruś zostanie zaproszona do Pragi, Łukaszenka wyśle tam raczej swojego przedstawiciela, niż pojedzie osobiście.