Rosyjska gazeta wyjaśnia, że UE włączyła Białoruś do programu Partnerstwa Wschodniego (PW), "zakładającego aktywniejsze wciąganie republik b. ZSRR do strefy interesów Unii Europejskiej".
Liderzy krajów UE postanowili też - odnotowuje "Kommiersant" - "wydzielić pieniądze na realizację projektu +antyrosyjskiego+ gazociągu Nabucco, stawiając kropkę w dyskusji na temat żywotności tej inicjatywy".
Dziennik określa to posunięcie mianem "nieprzyjemnego" dla Moskwy kroku, przypominając, że magistralą tą gaz z Azji Środkowej ma popłynąć do Europy z ominięciem Rosji.
"Kommiersant" zauważa, że "choć Unia Europejska zapewnia, iż Partnerstwo Wschodnie nie jest projektem +antyrosyjskim+, to jednak w rzeczywistości inicjatywa ta zakłada łagodne wyprowadzenie jego uczestników spod wpływów Moskwy".
"W koncepcji PW otwarcie wskazuje się, iż program ten powinien sprzyjać politycznemu zbliżeniu Brukseli z jego uczestnikami, a także ich gospodarczej integracji z UE" -zaznacza gazeta.
"Jednocześnie Unia Europejska zamierza aktywnie sprzyjać przeprowadzeniu w tych państwach reform, zmierzających do rozwoju demokracji i stosunków rynkowych, co powinno dostosować tamtejsze ustawodawstwo do standardów europejskich" - pisze "Kommiersant".
Dziennik zwraca również uwagę, że Armenii, Azerbejdżanowi, Białorusi, Gruzji, Mołdawii i Ukrainie powiedziano w piątek, że "w perspektywie mogą liczyć na zniesienie wiz do UE".
"Kommiersant" podkreśla, że w białoruskiej stolicy piątkowe wieści z Brukseli przyjęto pozytywnie. Powołując się na źródło w administracji prezydenta Alaksandra Łukaszenki, gazeta zauważa, iż udział Mińska w PW "pomoże przezwyciężyć stereotyp o Białorusi jako o ostatniej dyktaturze w Europie".
"Jest to ten przykład, gdy polityczne i wizerunkowe dywidendy są ważniejsze od finansowych" - cytuje gazeta swojego anonimowego rozmówcę w Mińsku.