"Oskarża się nas o posiadanie sfer wpływów, lecz czym jest to Partnerstwo Wschodnie? Czy jest to sfera wpływów włącznie z Białorusią?" - zastanawiał się szef rosyjskiego MSZ na panelu dyskusyjnym w Brukseli.
"Kiedy mój przyjaciel (minister spraw zagranicznych Czech) Karel Schwarzenberg mówi +nie będzie was w Partnerstwie Wschodnim, jeśli uznacie Abchazję i Osetię Południową+, to jest to szantaż, czy demokracja?" - pytał retorycznie Ławrow.
Podczas spotkania ministrów spraw zagranicznych UE Schwarzenberg podobnie jak szef unijnej dyplomacji Javier Solana ocenili, że uznanie dwóch separatystycznych republik gruzińskich "skomplikuje" uczestnictwo prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki w przewidzianym na 7 maja szczycie inaugurującym Partnerstwo Wschodnie.
"Od wielu lat powtarzamy (Europejczykom), że izolowanie Białorusi jest błędem (...)" - zaznaczył Ławrow.
Szef rosyjskiej dyplomacji podkreślił, że Moskwa nie sprzeciwia się zaaprobowanej w piątek na szczycie UE inicjatywie Partnerstwa Wschodniego, przewidującej zacieśnianie współpracy Brukseli ze wschodnimi sąsiadami: Armenią, Azerbejdżanem, Białorusią, Gruzją, Mołdawią i Ukrainą. UE ma przeznaczyć na ten cel do końca 2013 roku dodatkowe 600 mln euro.
Rosja jest jedynym oprócz Nikaragui krajem, które uznało Abchazję i Osetię Południową w następstwie rosyjsko-gruzińskiej wojny z sierpnia 2008 roku.
Zachód sprzeciwia się uznaniu niepodległości tych separatystycznych republik, gdyż narusza to integralność terytorialną Gruzji.pap, keb