Sikorski, który był w poniedziałek rano gościem Radia ZET ocenił, że zachowanie prezydenta było "straconą okazją", bo "można było coś ugrać". "Nie zagraliśmy i to szkoda" - mówił.
"Powstaje też pytanie natury konstytucyjnej, bo pan prezydent i jego współpracownicy twierdzili, że nie otrzymali żadnych materiałów z MSZ, teraz się okazuje, że materiały były" - podkreślił szef MSZ.
"A więc prezydent miał pełną jasność co do tego, co radzimy, jak to rozegrać, po czym pan prezydent zrobił co innego i (powstaje) pytanie: na jakiej podstawie i z kim to konsultował? Jak wiemy, znamy realia nasze, być może konsultował z szefem opozycji, ale nie konsultował z rządem" - zaznaczył.
"Czy pan prezydent ma prawo prowadzić politykę według własnego widzimisie - to bardzo poważne, konstytucyjne pytanie" - zaznaczył Sikorski.
"Moim zdaniem to jest niebezpieczny precedens" - dodał.
Pytany, czy prezydent powinien stanąć przed Trybunałem Stanu, szef MSZ odpowiedział: "chciałbym wyjaśnienia, jak ma wyglądać prowadzenie polityki zagranicznej".
"Prezydent współpracuje z Radą Ministrów i ministrem spraw zagranicznych w przedstawianiu, w reprezentowaniu polityki zagranicznej rządu, którą to politykę zagraniczną formuje Rada Ministrów, więc powstaje pytanie, z kim pan prezydent skonsultował swoje stanowisko" - mówił.
Dopytywany kolejny raz o TS, odparł: "stwierdzam, że prezydent konstytucyjnego wymogu współpracy z rządem w tym wypadku nie wypełnił".
Na jubileuszowym szczycie NATO w sobotę w Strasburgu przedstawiciele krajów członkowskich, mimo początkowych zastrzeżeń Turcji, wybrali Rasmussena na następnego sekretarza generalnego.
Na tle wyboru Rasmussena doszło do starcia między L.Kaczyńskim a Tuskiem. W sobotę rano premier zarzucił prezydentowi, że na szczycie, wbrew stanowisku rządu, poparł innego kandydata na szefa Sojuszu niż przewidywał rząd. "Nie jesteśmy na tyle silni, nie jesteśmy mocarstwem które stać na takie błędy" - dodał premier. Minister Klich tłumaczył potem, że prezydent nie trzymał się instrukcji, zgodnie z którą Polska miała grać na zwłokę.
Prezydent replikował, że nie było żadnych instrukcji rządu, poza "dwoma zdaniami ministra Sikorskiego". Zaznaczył, że sam Rasmussen przekonywał go, że ma poparcie Tuska. "Myślę, że to całe przedsięwzięcie, ten cały szum prasowy w tej chwili w Polsce, to zaplanowane PR-owskie przedsięwzięcie. Było ono skonstruowane tak, że jeżeli Polska będzie jedynym krajem przeciwstawiającym się - zresztą bez żadnych szans - to ja będę znów tym, który psuje, tym razem relacje euroatlantyckie, a jak relacje nie zostaną popsute, to ja nie przestrzegam instrukcji rządu" - tłumaczył L.Kaczyński.
Zdaniem szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego postępowanie prezydenta na szczycie NATO w sprawie kandydata na sekretarza generalnego Sojuszu powinno doprowadzić do wniosku o postawienie go przed Trybunał Stanu.ab, pap