Amerykańska prasa krytykuje prezydenta Baracka Obamę za zapowiedzi rozmów z Rosją o redukcji broni nuklearnej i nacisk na rozbrojenie atomowe w czasie jego wizyty w Europie, co było m.in. głównym wątkiem niedzielnego przemówienia prezydenta w Pradze.
Komentatorzy zwracają uwagę, że na redukcji broni nuklearnej dwóch atomowych mocarstw - USA i Rosji - bardziej zależy Rosji, która w zamian za amerykańską gotowość negocjacji w tej sprawie nie zaoferowała Obamie żadnej pomocy w przekonaniu Iranu do rezygnacji ze zbrojeń nuklearnych.
„Jak przyznają przedstawiciele rządu USA, kontrola nuklearnej broni strategicznej (rakiet dalekiego zasięgu - PAP) leży w dużo większym interesie Rosji - której arsenał atomowy jest przestarzały - niż Stanów Zjednoczonych. Z perspektywy Waszyngtonu zastopowanie irańskiego programu nuklearnego jest dużo pilniejszym zadaniem niż porozumienie na temat następnej redukcji głowic nuklearnych" - pisze w „Washington Post" Jackson Diehl.
„Obama jednak w zasadzie zgodził się na swoim pierwszym spotkaniu z rosyjskim prezydentem Miedwiediewem, by poświęcić następne cztery miesiące stosunków USA-Rosja na wysiłki na rzecz zawarcia nowego układu START (o redukcji broni strategicznej - PAP). Żadnej takiej współpracy w sprawie Iranu nie widać na horyzoncie" - kontynuuje komentator, specjalizujący się w polityce USA wobec Rosji.
Diehl - były korespondent „Washington Post" w Polsce - podkreśla również, że Obamie nie udało się przekonać państw zachodnioeuropejskich do wysłania większej liczby wojsk do Afganistanu, mimo iż w czasie swej podróży mówił to, co Europejczycy chcieli usłyszeć, krytykując politykę zagraniczną poprzedniej administracji prezydenta Busha.
Także konserwatywny „Wall Street Journal" uważa za błąd Obamy jego nacisk na redukcję broni atomowej w czasie europejskiej wizyty. W artykule redakcyjnym w sobotę dziennik wyraża przekonanie, że zmniejszenie arsenałów USA i Rosji wcale nie skłoni do rozbrojenia mniejszych krajów mających tę broń lub aspirujących do jej posiadania.
Zapowiedzi Obamy - pisze „Wall Street Journal" – „opierają się na założeniu, że amerykański przykład w jakiś sposób sprawi, że Rosja, jak również Korea Północna, Pakistan i ewentualnie Iran zrezygnują z broni nuklearnej”.
„W rzeczywistości amerykański arsenał atomowy zmniejszony ilościowo i jakościowo będzie zachętą dla tych krajów, aby zwiększyć swoje zasoby nuklearne, ponieważ otworzą się w końcu drzwi do osiągnięcia strategicznego parytetu z ostatnim supermocarstwem" - czytamy.
Za szczególnie niebezpieczną gazeta uważa opozycje Obamy wobec tzw. RRW (Reliable Replacement Warhead), czyli nowej generacji głowic nuklearnych, którą popiera - jak podkreśla „Wall Street Journal" - nawet szef Pentagonu Robert Gates.
„Ironia polega na tym, że sprzeciw Obamy wobec tej broni czyni istotną redukcję całego arsenału (atomowego) USA tym bardziej ryzykowną. Wobec braku prób nuklearnych, które nie odbywają się od 1992 r., jedynym prawdziwym zabezpieczeniem przeciw potencjalnie wadliwej broni jest większy arsenał" – pisze dziennik.
PAP
„Jak przyznają przedstawiciele rządu USA, kontrola nuklearnej broni strategicznej (rakiet dalekiego zasięgu - PAP) leży w dużo większym interesie Rosji - której arsenał atomowy jest przestarzały - niż Stanów Zjednoczonych. Z perspektywy Waszyngtonu zastopowanie irańskiego programu nuklearnego jest dużo pilniejszym zadaniem niż porozumienie na temat następnej redukcji głowic nuklearnych" - pisze w „Washington Post" Jackson Diehl.
„Obama jednak w zasadzie zgodził się na swoim pierwszym spotkaniu z rosyjskim prezydentem Miedwiediewem, by poświęcić następne cztery miesiące stosunków USA-Rosja na wysiłki na rzecz zawarcia nowego układu START (o redukcji broni strategicznej - PAP). Żadnej takiej współpracy w sprawie Iranu nie widać na horyzoncie" - kontynuuje komentator, specjalizujący się w polityce USA wobec Rosji.
Diehl - były korespondent „Washington Post" w Polsce - podkreśla również, że Obamie nie udało się przekonać państw zachodnioeuropejskich do wysłania większej liczby wojsk do Afganistanu, mimo iż w czasie swej podróży mówił to, co Europejczycy chcieli usłyszeć, krytykując politykę zagraniczną poprzedniej administracji prezydenta Busha.
Także konserwatywny „Wall Street Journal" uważa za błąd Obamy jego nacisk na redukcję broni atomowej w czasie europejskiej wizyty. W artykule redakcyjnym w sobotę dziennik wyraża przekonanie, że zmniejszenie arsenałów USA i Rosji wcale nie skłoni do rozbrojenia mniejszych krajów mających tę broń lub aspirujących do jej posiadania.
Zapowiedzi Obamy - pisze „Wall Street Journal" – „opierają się na założeniu, że amerykański przykład w jakiś sposób sprawi, że Rosja, jak również Korea Północna, Pakistan i ewentualnie Iran zrezygnują z broni nuklearnej”.
„W rzeczywistości amerykański arsenał atomowy zmniejszony ilościowo i jakościowo będzie zachętą dla tych krajów, aby zwiększyć swoje zasoby nuklearne, ponieważ otworzą się w końcu drzwi do osiągnięcia strategicznego parytetu z ostatnim supermocarstwem" - czytamy.
Za szczególnie niebezpieczną gazeta uważa opozycje Obamy wobec tzw. RRW (Reliable Replacement Warhead), czyli nowej generacji głowic nuklearnych, którą popiera - jak podkreśla „Wall Street Journal" - nawet szef Pentagonu Robert Gates.
„Ironia polega na tym, że sprzeciw Obamy wobec tej broni czyni istotną redukcję całego arsenału (atomowego) USA tym bardziej ryzykowną. Wobec braku prób nuklearnych, które nie odbywają się od 1992 r., jedynym prawdziwym zabezpieczeniem przeciw potencjalnie wadliwej broni jest większy arsenał" – pisze dziennik.
PAP