J.Kaczyński: rząd prowadzi małe gry zamiast wielkiej polityki

J.Kaczyński: rząd prowadzi małe gry zamiast wielkiej polityki

Dodano:   /  Zmieniono: 
M.Stelmach/Wprost 
Prezes PiS Jarosław Kaczyński uważa, że rząd Donalda Tuska prowadzi "małe gry zamiast wielkiej polityki".

W tej sposób odniósł się do zamieszania po szczycie NATO, podczas którego prezydent Lech Kaczyński poparł na nowego szefa Sojuszu Andersa Fogh Rasmussena.

Premier zarzucił potem prezydentowi, że zrobił to wbrew stanowisku polskiego rządu.

"Rząd prowadzi małe gry zamiast wielkiej polityki. Te małe gry prowadzi bez czegoś, co jest w polityce jednak ważne - bez honoru" - powiedział szef PiS podczas konferencji prasowej.

W opinii J. Kaczyńskiego, rząd próbował "wpuścić prezydenta w bardzo niedobrą sytuację".

Według prezesa PiS, gdyby prezydent zaczął protestować przeciw Rasmussenowi zerwałby rocznicowy szczyt, co skończyłoby się europejską kampanią medialną przeciw niemu i Polsce. w opinii J. Kaczyńskiego, prezydent zachował się zgodnie "ze zdrowym rozsądkiem i elementarnym interesem kraju".

Jego zdaniem, porażka szefa MSZ Radosława Sikorskiego w wyścigu o fotel sekretarza generalnego NATO, to kolejna porażka całego rządu i premiera.

Jak mówił szef PiS, rzadko się zdarza, aby jakiś rząd ponosił porażki na wszystkich polach. "To jest właśnie ten rząd" - dodał.

Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zapowiedział w niedzielę, że zwróci się o odtajnienie notatki z rozmowy Tuska z Rasmussenem. Według Kownackiego, w piątek jeszcze przed spotkaniem przywódców NATO, w krótkiej rozmowie z Rasmussenem Lech Kaczyński usłyszał od duńskiego polityka, że ma on poparcie Tuska dla swej kandydatury na nowego szefa Sojuszu; polski premier miał wyrazić takie poparcie w rozmowie telefonicznej 1 kwietnia.

Rzecznik rządu Paweł Graś zapowiedział w poniedziałek rano w RMF FM, że jeśli nie będzie przeciwwskazań, notatka zostanie ujawniona. Zaprzeczył też, jakoby Tusk podczas rozmowy z premierem Danii poparł jego kandydaturę na nowego szefa NATO.

J.Kaczyński opowiedział się za ujawnieniem notatki z rozmowy Tusk-Rasmussen. "Jeżeli ta notatka nie zostanie ujawniona, to będzie jasne, że będzie to swego rodzaju przyznanie się do winy" - mówił.

Podkreślił, że "całkowicie wierzy prezydentowi", że Rasmussen powiedział mu o poparciu Tuska dla jego kandydatury.

Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski mówił zaś w poniedziałek w Radiu ZET, że powstaje pytanie z kim - skoro nie z rządem - prezydent konsultował swoje stanowisko ws. Rasmussena.

"Prezydent miał pełną jasność co do tego, co radzimy, jak to rozegrać, po czym pan prezydent zrobił co innego i (powstaje) pytanie: na jakiej podstawie i z kim to konsultował? Jak wiemy, znamy realia nasze, być może konsultował z szefem opozycji, ale nie konsultował z rządem" - zaznaczył.

J. Kaczyński oświadczył na konferencji, że prezydent z nim się nie konsultował w tej sprawie. Zaznaczył też, że "jeżeli rząd ma taką wiedzę, to być może jest podsłuch telefonów".

"Skąd mógłby wiedzieć, że się konsultujemy" - mówił. Dodał, że w Pałacu Prezydenckim bywa bardzo rzadko.

"Mam ochotę odwołać się do wymiaru sprawiedliwości" - powiedział szef PiS nawiązując do nieprawdziwych - jego zdaniem - sugestii, które wysuwają członkowie rządu, zarówno wobec niego, jak i partii.

Na jubileuszowym szczycie NATO w sobotę w Strasburgu przedstawiciele krajów członkowskich, mimo początkowych zastrzeżeń Turcji, wybrali Rasmussena na następnego sekretarza generalnego.

Na tle wyboru Rasmussena doszło do starcia między L.Kaczyńskim a Tuskiem. W sobotę rano premier zarzucił prezydentowi, że już w piątek, wbrew stanowisku rządu, poparł innego kandydata na szefa Sojuszu niż przewidywał rząd. Minister ON Klich tłumaczył potem, że prezydent nie trzymał się instrukcji, zgodnie z którą Polska miała grać na zwłokę.

W odpowiedzi prezydent stwierdził, że nie było żadnych instrukcji rządu, poza "dwoma zdaniami ministra Sikorskiego". Zaznaczył, że sam Rasmussen przekonywał go, że ma poparcie Tuska.

"Myślę, że to całe przedsięwzięcie, ten cały szum prasowy w tej chwili w Polsce, to zaplanowane PR-owskie przedsięwzięcie. Było ono skonstruowane tak, że jeżeli Polska będzie jedynym krajem przeciwstawiającym się - zresztą bez żadnych szans - to ja będę znów tym, który psuje, tym razem relacje euroatlantyckie, a jak relacje nie zostaną popsute, to ja nie przestrzegam instrukcji rządu" - mówił L.Kaczyński.

Zdaniem szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego postępowanie prezydenta na szczycie NATO w sprawie kandydata na sekretarza generalnego Sojuszu powinno doprowadzić do wniosku o postawienie L.Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu.

ND, PAP