Zaproszenie potwierdził szef MSZ Czech Karel Schwarzenberg, dodając, że Łukaszenka na razie nie potwierdził swego udziału. "Kto będzie reprezentował Białoruś na szczycie, będzie wiadome później" - zaznaczył czeski minister, który był w Mińsku z oficjalną wizytą jako przewodniczący Rady UE.
Partnerstwo Wschodnie to inicjatywa przewidująca zacieśnienie stosunków między Unią Europejską a jej wschodnimi sąsiadami. Białoruś została zaproszona do niej obok Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy.
Przeciwna zaproszeniu Łukaszenki do Pragi jest część białoruskiej opozycji.
Informując o zaproszeniu agencje światowe przypominają, że przez długi czas Łukaszenkę określano jako "ostatniego dyktatora w Europie", a Zachód oskarżał go o łamanie podstawowych swobód demokratycznych.
Jesienią zeszłego roku UE wznowiła polityczne kontakty z Białorusią, uznając pewien postęp w procesie demokratyzacji kraju. W marcu zadecydowała o zawieszeniu na kolejne dziewięć miesięcy sankcji wizowych wobec niektórych przedstawicieli władz.
Krytycznie, choć bez zdziwienia, przyjęła białoruska opozycja zaproszenie prezydenta kraju Alaksandra Łukaszenki na szczyt UE w Pradze, inaugurujący 7 maja Partnerstwo Wschodnie.Zaproszenie przekazał w piątek w Mińsku w imieniu Unii Europejskiej szef czeskiego MSZ Karel Schwarzenberg.
"Unia Europejska oddała inicjatywę Łukaszence" - powiedział cytowany przez Radio Swaboda szef opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej Anatol Labiedźka. Dodał, że taki gest ze strony Brukseli był "tajemnicą poliszynela".
Liderzy opozycji nawiązywali do medialnych pogłosek o nieformalnym porozumieniu między Mińskiem a Brukselą. Jak podawało m.in. Radio Swaboda, UE miała zgodzić się na zaproszenie Łukaszenki, w zamian za co on miałby wydelegować do Pragi jednego ze swych urzędników, zamiast jechać tam osobiście.
"Jeśli dyplomaci europejscy, nawet ci, którzy wywodzą się z dawnych ruchów demokratycznych w krajach komunistycznych myślą, że Łukaszenka rozumie półtony, aluzje i język dyplomatyczny, to się mylą. Jeśli liczy się na to, że Łukaszenka formalnie będzie zaproszony, a faktycznie nie pojedzie, to w tym wypadku +na dwoje babka wróżyła+" - powiedział wiceszef Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) Wincuk Wiaczorka.
"Cokolwiek Łukaszenka by nie zrobił, będzie to krok, na który Bruksela będzie musiała zareagować. Jechać, czy nie jechać, czy wysłać kogoś innego - inicjatywę ma teraz Łukaszenka i trzeba to uznać" - dodał Labiedźka. Zaznaczył przy tym, że bez znajomości tekstu zaproszenia trudno jest wydać ostateczną opinię.
Według słów ministra Schwarzenberga Łukaszenka na razie nie potwierdził swojego udziału, a to, kto będzie reprezentował Białoruś w Pradze "będzie wiadome później".
Rosja z zadowoleniem przyjęła w piątek zaproszenie przez Unię Europejską prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki na majowy szczyt inaugurujący Partnerstwo Wschodnie.
"Rosja uporczywie przekonywała swych unijnych partnerów co do bezsensowności sankcji i izolacji w stosunku do przyjaznej nam Białorusi" - powiedział dziennikarzom doradca rosyjskiego prezydenta ds. polityki zagranicznej Siergiej Prichodźko.
"Jesteśmy zadowoleni, że w Brukseli przeważył realizm w stosunku do Białorusi" - dodał.
Według szefa czeskiego MSZ Karela Schwarzenberga prezydent Białorusi na razie nie potwierdził swego udziału w szczycie, który odbędzie się 7 maja w Pradze.
pap, keb