Sejmowa komisja śledcza badająca sprawę Olewnika sprawdzi okoliczności aresztowania prywatnego detektywa, który pomagał rodzinie uprowadzonego - dowiedział się "Wprost" ze źródeł zbliżonych do komisji. - Aresztowanie detektywa mogło być elementem zacierania śladów zbrodni.
Chodzi o Marcina Popowskiego - byłego rzecznika Stowarzyszenia Detektywów Polskich. W 2003 roku Popowski zdecydował się pomóc rodzinie Olewników w poszukiwaniu zaginionego Krzysztofa. - Pan Popowski pomagał nam za darmo - mówi Włodzimierz Olewnik, ojciec uprowadzonego.
Popowski wykorzystywał swoje kanały i źródła informacji, aby dowiedzieć się, gdzie przebywa Krzysztof. Tyle tylko, że w tym samym czasie szef specjalnej policyjnej grupy śledczej postawił tezę, że to Popowski porwał Olewnika i przetrzymuje go w Wiedniu, aby wyłudzić pieniądze od jego rodziny. W Komendzie Głównej Policji wszczęto tajną sprawę operacyjnego rozpracowania detektywa. W 2004 roku udało się uzyskać zgodę sądu na jego inwigilację. Założono mu podsłuch telefoniczny i domowy, czytano również jego korespondencję mailową. Inwigilacja wykazała, że detektyw utrzymywał kontakt z podinsp. Mirosławem G. - członkiem policyjnej grupy wyjaśniającej porwanie. W sierpniu 2005 roku sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Na jej polecenie w marcu 2006 roku brygada antyterrorystyczna zatrzymała Popowskiego i podinsp. G. Zdaniem prokuratury, G. miał za pieniądze udzielać Popowskiemu informacji niejawnych. Zatrzymani spędzili w aresztach ponad 9 miesięcy.
- Padłem ofiarą wrednej prowokacji, bo starałem się rzetelnie wyjaśnić tę zbrodnię - mówi Popowski. - Tropy wskazywały, że niechlubną rolę odegrali w tej sprawie ważni politycy SLD i wysocy oficerowie CBŚ.
- Nie będziemy lekceważyć żadnego tropu. Każdy wątek tej sprawy musi być rzetelnie wyjaśniony - zapewnia Marek Biernacki (PO), przewodniczący komisji śledczej badającej sprawę Olewnika.
Popowski wykorzystywał swoje kanały i źródła informacji, aby dowiedzieć się, gdzie przebywa Krzysztof. Tyle tylko, że w tym samym czasie szef specjalnej policyjnej grupy śledczej postawił tezę, że to Popowski porwał Olewnika i przetrzymuje go w Wiedniu, aby wyłudzić pieniądze od jego rodziny. W Komendzie Głównej Policji wszczęto tajną sprawę operacyjnego rozpracowania detektywa. W 2004 roku udało się uzyskać zgodę sądu na jego inwigilację. Założono mu podsłuch telefoniczny i domowy, czytano również jego korespondencję mailową. Inwigilacja wykazała, że detektyw utrzymywał kontakt z podinsp. Mirosławem G. - członkiem policyjnej grupy wyjaśniającej porwanie. W sierpniu 2005 roku sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Na jej polecenie w marcu 2006 roku brygada antyterrorystyczna zatrzymała Popowskiego i podinsp. G. Zdaniem prokuratury, G. miał za pieniądze udzielać Popowskiemu informacji niejawnych. Zatrzymani spędzili w aresztach ponad 9 miesięcy.
- Padłem ofiarą wrednej prowokacji, bo starałem się rzetelnie wyjaśnić tę zbrodnię - mówi Popowski. - Tropy wskazywały, że niechlubną rolę odegrali w tej sprawie ważni politycy SLD i wysocy oficerowie CBŚ.
- Nie będziemy lekceważyć żadnego tropu. Każdy wątek tej sprawy musi być rzetelnie wyjaśniony - zapewnia Marek Biernacki (PO), przewodniczący komisji śledczej badającej sprawę Olewnika.