"Coroczne kongresy organizowane są przede wszystkim po to, żeby wspomagać walkę o wolność słowa w krajach, w których jest ona represjonowana. Głównie w państwach niedemokratycznych, gdzie istnieje cenzura, gdzie dziennikarze są więzieni i zabijani, a niezależne media są zakazane. O tych represjach trzeba krzyczeć na cały świat, bo dyktatorzy boją się tego krzyku. Wystąpienia IPI i wielkich mediów mogą nawet ratować ich życie, a już z całą pewnością ułatwiają im pracę" - powiedział członek zarządu IPI, wiceprezes zarządu Agory Piotr Niemczycki.
Przypomniał, że wolność słowa to nie jest coś danego raz na zawsze i nawet w krajach demokratycznych pojawiają się nowe zagrożenia. "Choćby takie, jak ustawowe próby ograniczenia wolności mediów niezależnych, umacniania pozycji tych mediów, nad którymi politycy mają jakąś formę kontroli. Znamy to z Polski, ale podobne tendencje pojawiają się również w krajach Europy zachodniej" - podkreślił Niemczycki.
W jego opinii, kongres jest miejscem wymiany doświadczeń, podczas którego omawiane są ewentualne zagrożenia dla wolności słowa. "Na przykład autocenzura dziennikarska. Spowodowana jest ona obawami przed zagrożeniem interesów wydawców, przed przegranymi procesami, ale także lojalnością propaństwową, by na przykład nie podważać decyzji władz w dobie walki z terroryzmem" - mówił.
Na pytanie, dlaczego tegoroczny kongres IPI odbywać się będzie w Polsce, Niemczycki odpowiedział: "Czas i miejsce kongresu narzuca główny temat - +Europa Środkowa i Wschodnia 15 lat po upadku komunizmu+. Polska była pierwszym krajem, w którym 15 lat temu rozmontowano ustrój komunistyczny. Polska była również krajem, w którym istniał na taką skalę niezależny obieg informacji i podziemne media".
International Press Institute to międzynarodowa organizacja broniąca wolności słowa i standardów dziennikarskich. W Warszawie będzie się odbywać już 53. Walne Zgromadzenie IPI. Co roku kongres IPI odbywa się w innym kraju.
em, pap