Sztuka pod dyktando LPR

Sztuka pod dyktando LPR

Dodano:   /  Zmieniono: 
LPR z Białegostoku znów rości sobie prawo do cenzurowania dzieł sztuki. Jej działacze zapowiedzieli interwencję u władz miasta w sprawie wystawy w miejskiej galerii "Arsenał".
Zdaniem znawców sztuki spod znaku LPR, niektóre elementy wystawy "www.kalucki.free.art.pl" ośmieszają idee narodowe. Chodzi o instalację autorstwa studenta ASP z Poznania, która przedstawia pustą budę dla psa, na której znajdują się napisy: cenzorus, wszechpolus, bestia, nie głaskać. W budzie jest gruby łańcuch z kagańcem.

W czwartek wystawę oglądali białostoccy parlamentarzyści LPR: poseł Andrzej Fedorowicz i senator Jan Szafraniec. Fedorowicz długopisem przekreślał niektóre napisy na pracach. Dyrektor galerii Monika Szewczyk zgłosiła zdarzenie policji. Od właścicieli prac zależy jednak, czy zdarzenie będzie można zakwalifikować jako przestępstwo.

Fedorowicz uważa, że elementy nawiązujące do treści narodowych (a za taki uznaje np. napis wszechpolus) zostały umieszczone na wystawie w zemście m.in. za interwencję LPR jesienią 2003, która doprowadziła do usunięcia z wystawy w białostockiej galerii "Pies w sztuce polskiej" kilku prac. Interweniująca radna Ligi uznała bowiem, że obrażają uczucia religijne. Prace wycofał w proteście sam autor.

"To postponowanie ruchu wszechpolskiego" - ocenia Fedorowicz niektóre elementy wystawy. Chodzi o idee narodowe, które przyczyniły się do odrodzenia polskości po zaborach - mówi Fedorowicz, dla którego jest to tożsame z ruchem Młodzieży Wszechpolskiej.

Dlatego też LPR uważa, że takie prace nie powinny być prezentowane w miejskiej galerii, zwłaszcza w sytuacji, gdy Białystok ma prawicowe władze. "My oczekujemy reakcji pana prezydenta. Jaka ona będzie, nie wiemy" - mówił Fedorowicz, który najwidoczniej uważa, że władze miejskie mają prawo cenzurować wypowiedź artysty. Prezydent miasta Ryszard Tur był w czwartek nieobecny w pracy.

"Zdumiewa mnie, że reakcja jest tak nieproporcjonalna do  wydarzenia, ponieważ tego rodzaju wystaw w kraju są dziesiątki" -  komentuje całą sprawę Monika Szewczyk.

Jej zdaniem, politycy chętnie chwytają się tematów zastępczych, bo "zdecydowanie łatwiej jest uderzyć w galerię niż rozwiązywać jakieś problemy społeczne czy polityczne".

em, pap