Tymczasem minister zdrowia Marek Balicki powiedział na wtorkowej wieczornej konferencji prasowej, że także on złożył wniosek o odwołanie Abramowicza.
Ostatnio niepokoiły mnie niektóre działania Narodowego Funduszu Zdrowia - skomentował dymisję Abramowicza minister Balicki. Jedną z takich niepokojących rzeczy było nieuchwalenie przez Radę Funduszu do końca sierpnia planu finansowego na 2005 rok. Drugą zaś - nieprzedstawienie w terminie sprawozdania NFZ za rok ubiegły. "Są to dwa ważne wydarzenia. W związku z tym, że Rada nie uchwaliła zgodnie z ustawą planu finansowego na przyszły rok, obowiązek ten spadł na ministra zdrowia" - powiedział Balicki. "Teraz wchodzimy w bardzo newralgiczny okres. Z jednej strony czeka nas przygotowanie dobrego planu finansowego Funduszu, a z drugiej - zasad kontraktowania na przyszły rok. I tutaj jest potrzebna dobra, dynamiczna i zdecydowana współpraca między resortem zdrowia a Narodowym Funduszem Zdrowia" - powiedział Balicki. Tymczasem - jak podkreślił minister - od początku historii Funduszu wzajemne relacje obu instytucji nie były najlepsze.
Jeszcze w połowie sierpnia minister zapewniał, że między nim a prezesem NFZ nie ma kryzysu, który by go zmuszał do złożenia prośby do premiera o jego odwołanie. "Jeśli byłaby sytuacja konfliktowa, taka jak za czasów ministra Leszka Sikorskiego (szefem Funduszu był wtedy Krzysztof Panas), to od razu złożyłbym wniosek do premiera o odwołanie prezesa NFZ, ale nie zrobiłem tego" - mówił. Wiadomo jednak, że Balicki chciał zmian w zarządzie Narodowego Funduszu Zdrowia, jeszcze zanim 15 lipca został ministrem zdrowia. Na początku lipca doszło do konfliktu między niektórymi szpitalami a NFZ w kwestii warunków zawierania umów na świadczenie zabiegów i usług medycznych. Wówczas Balicki mówiąc o dramatycznej sytuacji w ochronie zdrowia opowiadał się za zmianami kadrowymi w NFZ.
Przeciwko Abramowiczowi protestowali na początku sierpnia przedstawiciele podlaskiej służby zdrowia. Manifestujący wówczas przed centralą Narodowego Funduszu Zdrowia powiedzieli mediom, że będą domagać się od ministra zdrowia odwołania prezesa ze stanowiska, ponieważ - ich zdaniem - jest on niekompetentny. "Z całym szacunkiem, budowlaniec w NFZ to nie jest to" - twierdzili protestujący; "Nie jestem budowlańcem, tylko finansistą" - odparł wtedy prezes.
Szefowa Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych Elżbieta Buczkowska twierdzi, że zapowiedzi odwołania Abramowicza ze stanowiska prezesa NFZ pojawiły się już wraz objęciem stanowiska szefa resortu zdrowia przez Marka Balickiego. Jej zdaniem wersja, że Abramowicz zrezygnował - jak sam twierdzi - z powodów zdrowotnych i rodzinnych jest prawdopodobna, ale być może chodzi o to, że nie udało się uchwalić planu finansowego NFZ.
Również posłanka Elżbieta Radziszewska (PO) z sejmowej Komisji Zdrowia potwierdza, że o wymianie szefa NFZ "mówiło się od kilku tygodni". Także jej zdaniem, najbardziej prawdopodobną przyczyną odejścia Abramowicza jest fakt, iż nie wywiązał się on z głównego zadania, jakim było przygotowanie planu finansowego na rok 2005.
"Problemów w ochronie zdrowia jest coraz więcej. To, że odwołano prezesa, to być może dobrze, bo chyba sobie nie radził. Pozostaje pytanie, kto będzie zamiast niego. P.o. będzie chwilowo Marek Lejk, były marszałek województwa mazowieckiego. Jeżeli zarząd, w którym był Lejk, sobie nie radził, to nie podejrzewam, żeby on sam sobie poradził" - wątpi Radziszewska.
Lesław Abramowicz został powołany na stanowisko szefa NFZ 9 marca; zastąpił na nim Krzysztofa Panasa. Opowiadał się za podziałem zadań Funduszu między jego poszczególne oddziały. Był także zdania, że szpitale muszą dostawać pieniądze za wykonane świadczenia, nawet ponadlimitowe, jeśli zostały one wykonane zasadnie.
Obowiązki prezesa NFZ premier powierzył dotychczasowemu zastępcy Abramowicza, Markowi Lejkowi.
Od 1 kwietnia 2003, czyli od momentu wejścia w życie ustawy o powszechnym ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia, przez prawie półtora roku istnienia Funduszu funkcję prezesa tej instytucji pełniły już cztery osoby.
Pierwszym prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia został b. wiceminister zdrowia Aleksander Nauman (w resorcie kierowanym przez Mariusza Łapińskiego). Decyzja premiera Leszka Millera o powołaniu Naumana na to stanowisko była powodem podania się do dymisji przez kolejnego ministra zdrowia Marka Balickiego.
Nauman zajmował stanowisko prezesa NFZ do maja 2003 roku. Został odwołany przez premiera Millera po medialnych doniesieniach o patologiach w finansach ochrony zdrowia.
W ślad za publikacjami poszły działania organów państwowych; Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuratury i premiera, któremu podlega Narodowy Fundusz Zdrowia. Po Naumanie obowiązki prezesa NFZ przejął jego ówczesny zastępca Mirosław Manicki.
W lipcu 2003 roku nowym prezesem Funduszu został Maciej Tokarczyk, który pełnił wówczas funkcję wiceministra zdrowia. W październiku Tokarczyk popełnił samobójstwo.
Po śmierci Tokarczyka prezesem Funduszu został Krzysztof Panas. Obejmował on funkcję prezesa NFZ w dramatycznym momencie. Ostatnie trzy tygodnie prezesury Tokarczyka były czasem sporu między zarządem Funduszu a Ministerstwem Zdrowia, który toczył się wokół planu finansowego NFZ na 2004 rok.
Fundusz początkowo nie chciał wprowadzić podziału pieniędzy na regiony, o ich wydawaniu miałaby decydować centrala NFZ. Ostatecznie minister zdrowia w porozumieniu z ministrem finansów przyjął wypracowaną w końcu przez zarząd Funduszu koncepcję podziału pieniędzy na regiony.
W marcu 2004 roku premier Leszek Miller, na wniosek ministra zdrowia, odwołał Krzysztofa Panasa z funkcji prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia.
Ówczesny minister zdrowia Leszek Sikorski złożył pisemną prośbę do premiera o jego odwołanie wyjaśniając, że powodem decyzji była jego krytyczna ocena działalności zarządu NFZ i jego funkcjonowania, a także zła współpraca z prezesem Funduszu. "Gdyby współpraca układała się dobrze, nie byłoby tego wniosku" - mówił.
Panas nie zgadzał się z zarzutami Sikorskiego i podkreślał, że wszystko, co robił zarząd NFZ, odbywało się za wiedzą Ministerstwa Zdrowia.
Po odejściu Panasa nowym prezesem Funduszu został ekonomista Lesław Abramowicz. Nie był on szerzej znany w środowisku medycznym. Abramowicz opowiadał się za podziałem zadań Funduszu między jego poszczególne oddziały. Uważał, że szpitale muszą dostawać pieniądze za wykonane świadczenia, nawet ponadlimitowe. Jego zdaniem, na pewno nie mogło wystarczyć środków na pokrycie wszystkich potrzeb w ramach obowiązującej składki zdrowotnej.
7 września Abramowicz został odwołany przez premiera Marka Belkę. Nazwisko nowego prezesa NFZ, już piątego, zostanie ogłoszone prawdopodobnie razem ze wejściem w życie nowej ustawy zdrowotnej. "Nowa ustawa zdrowotna, jeśli ją podpisze prezydent, powinna zacząć obowiązywać z dniem 1 października. W tym właśnie terminie najprawdopodobniej pojawi się nowy szef NFZ" - powiedział minister.
Ustawa o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym w Narodowym Funduszu Zdrowia zaczęła obowiązywać 1 kwietnia 2003 r. Na jej mocy zlikwidowano kasy chorych.
W styczniu 2004 roku Trybunał Konstytucyjny uchylił większość przepisów ustawy jako niekonstytucyjne. W lipcu Sejm uchwalił nową ustawę o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, która teraz czeka na podpis prezydenta.
em, pap