Czytam oto w Internecie taką wiadomość:
„Wobec kryzysu na światowych rynkach Prawo i Sprawiedliwość zaapelowało o zawarcie ponadpartyjnego porozumienia dla gospodarki. Propozycja obejmowałaby wspólne działania rządu, opozycji, Narodowego Banku Polskiego, Komisji Nadzoru Bankowego, strony społecznej i związków zawodowych w celu stabilizowania sytuacji gospodarczej” - powiedziała na konferencji prasowej w Sejmie wiceprezes PiS, Aleksandra Natalli-Świat.
Czytam i nie wiem – cieszyć się czy płakać. Cieszyć się mógłbym z propozycji, aby rząd, NBP, opozycja, związki itd. wyłączyły gospodarkę ze sporów politycznych i w wypracowanych decyzjach kierowały się wyłącznie interesem kraju, który zdefiniować można jednoznacznie – utrzymanie wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego. Płakać (i to ze śmiechu) chce mi się, kiedy słyszę, że poważny polityk wierzy, że jeśli grupa – tak sobie ekonomicznie wyedukowanych – polityków zrobi „trust móżdżków i mocno się natęży, to sprawi, że – ewentualny – kryzys gospodarki światowej Polskę ominie.
Czytam i nie wiem – cieszyć się czy płakać. Cieszyć się mógłbym z propozycji, aby rząd, NBP, opozycja, związki itd. wyłączyły gospodarkę ze sporów politycznych i w wypracowanych decyzjach kierowały się wyłącznie interesem kraju, który zdefiniować można jednoznacznie – utrzymanie wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego. Płakać (i to ze śmiechu) chce mi się, kiedy słyszę, że poważny polityk wierzy, że jeśli grupa – tak sobie ekonomicznie wyedukowanych – polityków zrobi „trust móżdżków i mocno się natęży, to sprawi, że – ewentualny – kryzys gospodarki światowej Polskę ominie.