Znany detektyw i b. poseł Samoobrony Krzysztof R. został zatrzymany przez ABW w związku z tzw. aferą paliwową. Miał on m.in. wyprać brudne pieniądze dla katowickiego bossa mafii paliwowej i w zamian za łapówki obiecać mu bezkarność.
Krzysztof R. jest podejrzewany o pranie brudnych pieniędzy, powoływanie się w zamian za korzyści majątkowe na wpływy w instytucjach państwowych, poświadczanie nieprawdy oraz udział w grupie przestępczej. Sprawa ta ma związek z tzw. aferą paliwową, w której śledztwo jest prowadzone od 2002 r. przez ABW w Katowicach pod nadzorem tamtejszej Prokuratury Okręgowej - poinformował Krzysztof Łapiński, rzecznik prasowy ministra ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna.
Krzysztof R. miał pomóc śląskiemu "baronowi paliwowemu" Henrykowi M. w "wypraniu" pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych poprzez zgłoszenie w urzędzie skarbowym przyjęcia od niego fikcyjnej pożyczki w wys. 500 tys. zł. R., powołując się na wpływy między innymi w Sejmie RP i w organach ścigania miał też zapewniać Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej, a po zatrzymaniu Henryka M. obiecywał mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy. Otrzymał za to 2,5 mln zł. "Aby zalegalizować zapłatę za te przysługi Krzysztof R. wystawił w ramach kierowanych przez siebie firm faktury VAT na łączną kwotę ponad 2,5 mln zł za fikcyjne konsultacje i doradztwo na rzecz firmy Em-Trans, której współwłaścicielem był Henryk M". - relacjonował Łapiński.
"Okoliczności, które zostały ujawnione w dotychczas zgromadzonym materiale dowodowym spowodowały, iż postawiliśmy również zarzut dotyczący działania w zorganizowanej grupie przestępczej" - powiedział szef katowickiej prokuratury Krzysztof Sierak. Jeśli te zarzuty się potwierdzą Krzysztofowi R. grozi nawet do 10 lat więzienia.
R. został zatrzymany w nocy na jednej z katowickich stacji benzynowych. "Było to podyktowane względami bezpieczeństwa. Wszyscy wiemy, iż pan Krzysztof R. mógł posiadać broń, mógł również być otoczony ochroną (...)" - podkreślił prok. Sierak. Chodziło o to, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli - wyjaśnił.
W niedzielę przed 21. zakończyło się trwające od rana przesłuchanie R. "Nie przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia" - powiedział adwokat R. Dariusz Czamarski. Sam R. powiedział, że na razie nie będzie udzielał informacji. Dodał, że jego biuro prasowe przygotowuje komunikat w tej sprawie. Nie wiadomo jeszcze, czy śledczy będą się domagali aresztowania detektywa. Decyzja w tej sprawie zapadnie w poniedziałek.
Według szacunków podawanych przez ABW, działalność Henryka M. i współpracujących z nim ludzi w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł. Chodzi o zobowiązania w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek.
W przestępczy proceder zaangażowani byli inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach oraz osoby reprezentujące środowiska polityczne i prawnicze, którym przedstawiono zarzuty między innymi przyjęcia korzyści majątkowej oraz prania brudnych pieniędzy. Zarzutami objęto dotychczas 36 osób. W ramach śledztwa ABW zatrzymano m.in. kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej Mariolę B., która miała przyjmować łapówki od Henryka M. w zamian za uprzedzanie go o planowanych kontrolach skarbowych. W grupie podejrzanych jest także mecenas Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu na początku ub. roku prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych na kwotę ponad 73 mln zł.
Minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann ocenia, że dowody zebrane przeciwko Krzysztofowi R., są mocne. "Są dowody z dokumentów i z zeznań osób. Myślę, że ta sprawa dalej będzie miała sensacyjny przebieg. Nie jest jeszcze zamknięty krąg podejrzanych ani wyjaśnienia wszystkich okoliczności" - powiedział.
W jego opinii, zatrzymanie R. to kolejny sukces ABW w Katowicach w dużej sprawie. Podejrzanych jest w niej 36 osób, z czego 10 zostało już tymczasowo aresztowanych. Szkody spowodowane przez całą grupę przestępczą są szacowane na 430 mln zł, a na poczet przyszłych kar zabezpieczono u podejrzanych 54 mln zł.
Wątek korupcyjny sprawy Henryka M. prowadzi prokuratura w Gliwicach. Na jej polecenie w maju tego roku ABW zatrzymała znanego katowickiego adwokata Romana M. Miał on - powołując się na swoje wpływy w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach - usiłować wyłudzić od Henryka M. 2 mln złotych obiecując w zamian pomoc w uchyleniu aresztu. Miał też nakłaniać Henryka M. do składania fałszywych zeznań. Wcześniej na polecenie gliwickiej prokuratury zatrzymano trzy osoby, m.in. radcę prawnego z Warszawy oraz byłą urzędniczkę Ministerstwa Finansów. Postawiono im zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do fałszywych zeznań.
Śledztwo w sprawie barona paliwowego to nie pierwsza sprawa na Śląsku, w której Krzysztof R. ma status podejrzanego. W marcu bytomska prokuratura zarzuciła mu, że w ubiegłym roku w tym mieście bezprawnie pozbawił wolności trzy osoby i złamał przepisy ustawy usługach detektywistycznych. Z kolei - zdaniem prokuratury w Rybniku - bezprawna była też akcja ludzi R. w szkole w Książnicach. Także w tej sprawie detektyw usłyszał zarzuty. W rozmowach z dziennikarzami mówił, że jest szykanowany przez organy ścigania na Śląsku, a jego kłopoty są konsekwencją jego działań, które "ośmieszają" prokuraturę i policję, nie potrafiących zapewnić bezpieczeństwa obywatelom.
pap, em
Krzysztof R. miał pomóc śląskiemu "baronowi paliwowemu" Henrykowi M. w "wypraniu" pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych poprzez zgłoszenie w urzędzie skarbowym przyjęcia od niego fikcyjnej pożyczki w wys. 500 tys. zł. R., powołując się na wpływy między innymi w Sejmie RP i w organach ścigania miał też zapewniać Henryka M., że uniknie on odpowiedzialności karnej, a po zatrzymaniu Henryka M. obiecywał mu załatwienie wyjścia za kaucją i odpowiadanie z wolnej stopy. Otrzymał za to 2,5 mln zł. "Aby zalegalizować zapłatę za te przysługi Krzysztof R. wystawił w ramach kierowanych przez siebie firm faktury VAT na łączną kwotę ponad 2,5 mln zł za fikcyjne konsultacje i doradztwo na rzecz firmy Em-Trans, której współwłaścicielem był Henryk M". - relacjonował Łapiński.
"Okoliczności, które zostały ujawnione w dotychczas zgromadzonym materiale dowodowym spowodowały, iż postawiliśmy również zarzut dotyczący działania w zorganizowanej grupie przestępczej" - powiedział szef katowickiej prokuratury Krzysztof Sierak. Jeśli te zarzuty się potwierdzą Krzysztofowi R. grozi nawet do 10 lat więzienia.
R. został zatrzymany w nocy na jednej z katowickich stacji benzynowych. "Było to podyktowane względami bezpieczeństwa. Wszyscy wiemy, iż pan Krzysztof R. mógł posiadać broń, mógł również być otoczony ochroną (...)" - podkreślił prok. Sierak. Chodziło o to, by sytuacja nie wymknęła się spod kontroli - wyjaśnił.
W niedzielę przed 21. zakończyło się trwające od rana przesłuchanie R. "Nie przyznał się, złożył obszerne wyjaśnienia" - powiedział adwokat R. Dariusz Czamarski. Sam R. powiedział, że na razie nie będzie udzielał informacji. Dodał, że jego biuro prasowe przygotowuje komunikat w tej sprawie. Nie wiadomo jeszcze, czy śledczy będą się domagali aresztowania detektywa. Decyzja w tej sprawie zapadnie w poniedziałek.
Według szacunków podawanych przez ABW, działalność Henryka M. i współpracujących z nim ludzi w latach 1999-2003 naraziła Skarb Państwa na straty w wysokości ok. 430 mln zł. Chodzi o zobowiązania w zakresie podatku akcyzowego, VAT oraz odsetek.
W przestępczy proceder zaangażowani byli inspektorzy Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach oraz osoby reprezentujące środowiska polityczne i prawnicze, którym przedstawiono zarzuty między innymi przyjęcia korzyści majątkowej oraz prania brudnych pieniędzy. Zarzutami objęto dotychczas 36 osób. W ramach śledztwa ABW zatrzymano m.in. kierowniczkę katowickiego Urzędu Kontroli Skarbowej Mariolę B., która miała przyjmować łapówki od Henryka M. w zamian za uprzedzanie go o planowanych kontrolach skarbowych. W grupie podejrzanych jest także mecenas Andrzej D., do czasu zatrzymania związany z Samoobroną, któremu na początku ub. roku prokuratura zarzuciła pranie brudnych pieniędzy pochodzących z przestępstw paliwowych na kwotę ponad 73 mln zł.
Minister-koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann ocenia, że dowody zebrane przeciwko Krzysztofowi R., są mocne. "Są dowody z dokumentów i z zeznań osób. Myślę, że ta sprawa dalej będzie miała sensacyjny przebieg. Nie jest jeszcze zamknięty krąg podejrzanych ani wyjaśnienia wszystkich okoliczności" - powiedział.
W jego opinii, zatrzymanie R. to kolejny sukces ABW w Katowicach w dużej sprawie. Podejrzanych jest w niej 36 osób, z czego 10 zostało już tymczasowo aresztowanych. Szkody spowodowane przez całą grupę przestępczą są szacowane na 430 mln zł, a na poczet przyszłych kar zabezpieczono u podejrzanych 54 mln zł.
Wątek korupcyjny sprawy Henryka M. prowadzi prokuratura w Gliwicach. Na jej polecenie w maju tego roku ABW zatrzymała znanego katowickiego adwokata Romana M. Miał on - powołując się na swoje wpływy w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach - usiłować wyłudzić od Henryka M. 2 mln złotych obiecując w zamian pomoc w uchyleniu aresztu. Miał też nakłaniać Henryka M. do składania fałszywych zeznań. Wcześniej na polecenie gliwickiej prokuratury zatrzymano trzy osoby, m.in. radcę prawnego z Warszawy oraz byłą urzędniczkę Ministerstwa Finansów. Postawiono im zarzuty płatnej protekcji i nakłaniania świadka do fałszywych zeznań.
Śledztwo w sprawie barona paliwowego to nie pierwsza sprawa na Śląsku, w której Krzysztof R. ma status podejrzanego. W marcu bytomska prokuratura zarzuciła mu, że w ubiegłym roku w tym mieście bezprawnie pozbawił wolności trzy osoby i złamał przepisy ustawy usługach detektywistycznych. Z kolei - zdaniem prokuratury w Rybniku - bezprawna była też akcja ludzi R. w szkole w Książnicach. Także w tej sprawie detektyw usłyszał zarzuty. W rozmowach z dziennikarzami mówił, że jest szykanowany przez organy ścigania na Śląsku, a jego kłopoty są konsekwencją jego działań, które "ośmieszają" prokuraturę i policję, nie potrafiących zapewnić bezpieczeństwa obywatelom.
pap, em